Liverpool pobity u siebie w klasyku z Chelsea

Chelsea zwyciężyła na wyjeździe Liverpool 3:1, a Barcelona zdemolowała 4:0 Bayern i jest już prawie w półfinale.

Florent Malouda podał z rzutu rożnego w pole karne. Branislav Ivanović zgubił obrońców, wyskoczył w górę, uderzył głową, pokonując José Reinę. Kibice na Anfield Road dwa razy oglądali ten sam obrazek. Serbski obrońca sprowadzony ponad rok temu za 13 mln funtów z Lokomotiwu Moskwa w swoim 17. meczu z Chelsea trafił do bramki raz pierwszy i drugi. Człowiek, po którym nikt by się tego nie spodziewał, został bohaterem. Ale tak naprawdę Chelsea wygrała z Liverpoolem, bo trener Guus Hiddink pokonał Rafaela Beniteza.

Tak zdyscyplinowanej i mądrze grającej Chelsea kibice nie widzieli od czasów José Mourinho. Na początku tego roku londyńczycy nie radzili sobie z dośrodkowaniami i seryjnie tracili gole po stałych fragmentach gry. W środę nie dali pograć zespołowi, który w ostatnich tygodniach strzelał po cztery gole Realowi Madryt i Manchesterowi United.

Chyba pierwszy raz w jej grze widać było rękę Guusa Hiddinka. Jego gracze przykleili się do liverpoolczyków. Męczyli ich pressingiem, maksymalnie utrudniali rozgrywanie. Tak jak prowadzona przez Hiddinka na Euro 2008 reprezentacja Rosji, Chelsea wydawała się zespołem odpornych na zmęczenie robotów.

Hiddink zrobił wszystko, by zatrzymać Stevena Gerrarda, najważniejszego piłkarza gospodarzy, który niejednokrotnie w pojedynkę prowadził drużynę do zwycięstw. Tym razem kapitanem Liverpoolu zajął się Michael Essien. Tak dobrze, że Gerrard nie oddał celnego strzału.

Jedynym, który momentami radził sobie z defensywą gości, był Fernando Torres. Jego zwodów nie powstrzymała nawet genialna taktyka Hiddinka. Gdy koledzy wymienili z nim kilka podań, defensywa Chelsea zupełnie się gubiła. Już na początku po zagraniach Dirka Kuyta, Alvaro Arbeloi Hiszpan strzelił gola. Ale takich sytuacji było mało. Kolejną Torres miał dopiero w drugiej połowie i przestrzelił.

Na początku gospodarze błyszczeli wielką formą, a Chelsea walczyła nie tylko z nimi, ale także z własnymi słabościami. Frank Lampard kilka razy fatalnie stracił piłkę, a Didier Drogba zmarnował dwie świetne sytuacje. 31-letni napastnik trafił do bramki dopiero w drugiej połowie, po podaniu Michaela Ballacka i dośrodkowaniu w pole karne Maloudy.

Im bliżej końca, tym bardziej Chelsea przypominała hegemonów sprzed lat wychodzących na boisko, by obić rywali. A jeszcze kilka tygodni temu londyńczycy wyglądali na drużynę z kompleksami, z tym największym, przypominającym ligowe porażki z Liverpoolem, Arsenalem i Manchesterem United. Teraz przed rewanżem ich jednym problemem będzie brak Johna Terry'ego, który dostał żółtą kartkę i za tydzień nie zagra.

Jeśli londyńczycy są bliscy półfinału, niemal pewna udziału w nim może być Barcelona, która z łatwością rozbiła Bayern 4:0. Już po kwadransie wiadomo było, że Niemcy mają małe szanse na awans, w przerwie ten cel wydał się już niemożliwy.

Ofensywne trio Barcelony - Lionel Messi, Samuel Eto'o i Thierry Henry - grało jak natchnione. Prawdziwy piłkarski kosmos Katalończycy pokazali w 43. minucie, prowadząc już 3:0. Henry wykończył bajeczną akcję kolegów: rajd Messiego, dryblingi Eto'o i zagranie piętą Daniela Alvesa.

Barcelona była dwa razy częściej przy piłce, oddała 19 strzałów przy zaledwie pięciu przeciwnika. Obrona Bayernu bez swoich filarów Daniela van Buytena i Lucio wyglądała fatalnie. Eksperymentalnie zestawiona defensywa nie nadążała za rywalami nawet wzrokiem. Obu prawdopodobnie zabraknie w rewanżu, ale Katalończyków to nie obchodzi, bo i tak jadą do Monachium pewni awansu.

LIVERPOOL - CHELSEA 1:3 (1:1): Torres (6.) - Ivanović (39., 62.), Drogba (67.)

Liverpool: Reina - Arbeloa, Skrtel, Carragher, Aurelio Ż (75., Dossena) - Alonso, Lucas (79., Babel) - Kuyt, Gerrard, Riera (68. Benayoun) - Torres.

Chelsea: Cech - Ivanović, Alex, Terry Ż, Cole - Ballack, Essien, Lampard - Kalou Ż, Drogba (80., Anelka), Malouda.

BARCELONA - BAYERN 4:0 (4:0): Messi (9., 38.) Eto'o (12.), Henry (43.)

Barcelona: Valdes - Alves, Marquez Ż, Pique, Puyol - Xavi, Toure (81. Busquets), Iniesta - Messi Ż, Eto'o (89., Krkić), Henry (74. Keita)

Bayern: Butt - Oddo, Demichelis Ż, Breno, Lell Ż - Altintop (46. Ottl), Schweinsteiger, van Bommel, Ze Roberto (77. Sosa), Ribery - Toni

A Manchester tylko zremisował - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.