Wozniacki za mocna dla Urszuli

18-letnia Urszula Radwańska przegrała w 1/8 finału Indian Wells z Caroline Wozniacki 5:7, 3:6. - Dobry mecz. Jestem zadowolony, bo Ula zagrała ambitnie, walczyła. Jeszcze w tym roku powinna przebić się do pierwszej pięćdziesiątki na świecie - mówi ?Gazecie? trener Robert Radwański.

Początek meczu Urszuli (107) był obiecujący, bo Polka wyszła na prowadzenie 3:1. Myliła się rzadko i pewnie serwowała. Wozniacki (13) była wyraźnie zaskoczona precyzyjnymi bombami, które posyłała w róg kortu rywalka.

Ale z czasem duńska lokomotywa się rozpędziła. Największym atutem Wozniacki od zawsze były szybkie nogi i piekielnie mocna ręka, którą wprawia w ruch potężne petardy pod linię końcową. - Z Karoliną można wygrać, tylko biegając bez wytchnienia, a Ula na ostro zagrała tylko pierwszego seta. W drugim zaczęła ją boleć lewa noga. W prawej kilka dni temu zwichnęła kostkę. Ciągłe obciążenie drugiej nogi przyniosło taki efekt. Nie była w stanie biegać do wszystkich piłek - opowiada "Gazecie" Radwański.

Ponieważ od niedawna w turniejach WTA dozwolony jest tzw. coaching, ojciec w przerwach między gemami radził Urszuli skracanie gry, a więc częstsze wizyty przy siatce i unikanie jak ognia długich wymian, w których przewagę miała Wozniacki. Ta taktyka miała oszczędzać nogi Polki. Częściowo udało się ją zrealizować, bo Urszula kilka razy odgryzła się fantastycznymi dropszotami i akcjami przy siatce. Ale Dunka w końcu przeważyła.

Ula schodziła jednak z kortu uśmiechnięta. Tenisistki podziękowały sobie za grę całusami w policzek. Zagrały ze sobą dwie serdeczne przyjaciółki. Ula zna się z Caroline od lat. Polka wygrała w 2007 r. juniorski Wimbledon, a rok wcześniej triumfowała w nim mająca polskie korzenie Dunka. W półfinale tamtego turnieju ograła Urszulę, która zmarnowała wtedy meczbola. - Mam nadzieję, że uda mi się zrewanżować za tamtą porażkę - mówiła Polka przed meczem.

Na razie okazało się, że starsza o rok Dunka jest za silna i doświadczona. W dużych zawodowych turniejach gra już od dwóch lat, zarobiła na korcie milion dolarów. Dla Urszuli Indian Wells jest największym sukcesem w krótkiej karierze. W przyszły poniedziałek pozwoli jej awansować w okolice 85. miejsca w rankingu.

- Ula przegrała, ale po dobrym meczu. Zagrała ambitnie. Cały występ Uli w Indian Wells był świetny. Jesteśmy zadowoleni, bo wygląda na to, że wreszcie wydoroślała, uwierzyła w siebie. Od dawna było wiadomo, że możliwości ma duże, tylko nie potrafiła ich wykorzystać - mówi "Gazecie" Radwański

Trener przypomniał, że młodsza córka miała w Kalifornii trudne losowanie. W pierwszej rundzie pokonała 16-letnią Portugalkę Michelle Larcher de Brito, czyli cudowne dziecko z akademii Nicka Bolletteriego. W drugiej - Swietłanę Kuzniecową, ósmą rakietę świata, byłą triumfatorkę US Open. To w tamtym meczu skręciła kostkę. W trzeciej rundzie była lepsza od potężnie serwującej Amerykanki Alexy Glatch.

- Zyski są ogromne. Ula będzie mogła grać razem z Agnieszką w dużych turniejach bez eliminacji. O to nam chodziło od dawna. Myślę, że wreszcie zacznie też gonić Agnieszkę w rankingu. Jeszcze w tym roku powinna przebić się do pierwszej pięćdziesiątki na świecie - zakończył Radwański.

Kolejnym turniejem Urszuli będzie zaczynająca się w przyszłym tygodniu impreza w Miami.

139 000

złotych zarobiła Urszula w Indian Wells. To jej największa premia w karierze

Radwańska o swoich szansach - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.