Krzysztof Piątek ma nowego trenera. Kim jest Cesare Prandelli?

Były piłkarz Juventusu, kolega Zbigniewa Bońka, dobry trener i przyzwoity człowiek - tak najlepiej opisać Cesare Prandelliego, nowego szkoleniowca Genoi, klubu Krzysztofa Piątka.

Prandelii zaczynał przygodę z piłką jako zawodnik Cremonese. Następnie trafił do Atalanty, ale największe sukcesy, rzecz jasna, świętował w Juventusie. Na początku lat 80. ze Starą Damą sięgnął po trzy mistrzostwa Włoch, a w 1984 wygrał Puchar Zdobywców Pucharów. Tamten Juventus to była szczególna drużyna.

Niemal każdy jej piłkarz został po karierze utytułowanym (lub co najmniej szanowanym) trenerem albo prężnym działaczem piłkarskim. Dino Zoff, trzeci najlepszy bramkarz XX wieku według IFFHS, dawał sobie radę także jako trener. Z Juve wygrał Puchar UEFA, a z kadrą Włoch sięgnął po wicemistrzostwo Europy w 2000 roku. Zbigniew Boniek? Wiadomo, został prezesem PZPN. Roberto Bettega przez lata zajmował dyrektorskie posady w Juventusie. Michel Platini? Doszedł niemal na sam szczyt, ale prezydentem UEFA już nie jest. Zbyt dużo przeskrobał. Pozostali piłkarze też potrafili sobie poradzić po zakończeniu kariery. Cesare Prandelli również zalicza się do tego grona.

Karierę trenerską zaczynał od mniejszych klubów (m.in: Atalanta, Lecce). Renomę zaczął sobie wyrabiać pracując w Parmie, którą objął w 2002 roku. Mimo złej sytuacji finansowej klubu dwukrotnie z rzędu zajął z nim piąte miejsce w Serie A. Ale kibice i tak go głównie kojarzą z epizodu we Florencji.

Jego Viola starała się grać nowoczesny futbol. Czyli ładny dla oka, oparty na jak najdłuższym utrzymywaniu się przy piłce. Dla Prandelliego styl był równie ważny, co osiąganie wyniki. W lidze potrafił ją dwukrotnie doprowadzić do czwartego miejsca. W latach 2006 i 2007 otrzymywał nawet „Złotą Ławkę”, czyli nagrodę dla najlepszego włoskiego trenera. A przecież na Półwyspie Apenińskim niemal od zawsze roi się od świetnych szkoleniowców.

Fiorentina Prandelliego nie przynosiła także wstydu w Europie. Wręcz przeciwnie. W sezonie 2007/08  awansowała do 1/2 finału Pucharu UEFA. Dwa lata później w Lidze Mistrzów wygrała grupę, odpadła w 1/8 finału po dwumeczu z Bayernem Monachium (4:4), gdzie zadecydowała liczba strzelonych goli na wyjeździe. Pracą we Florencji zapewnił sobie posadę selekcjonera reprezentacji Włoch.

Piękny epizod na Euro 2012

Prandelli przejął Italię po nieudanym występie na MŚ 2010, na których Squadra Azzurra nie wyszła nawet z grupy. Na Euro 2012 jego zespół zachwycił. W półfinale wygrał z Niemcami (2:1), a w finale spotkali się z Hiszpanami, z którymi wcześniej zremisowali w grupie 1:1.

W finale Hiszpanie przeważali i rozbili Włochów 4:0, ale trzeba pamiętać, że Prandelli miał pecha. Już w 21. minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany Giorgio Chiellini.  Po pierwszej połowie Hiszpania prowadziła 2:0, więc Prandelli chcąc ratować sytuację wykorzystał także kolejne zmiany. Problem w tym, że Thiago Motta, który pojawił się na boisku w 56. minucie, już po 240 sekundach musiał zejść z murawy, bo doznał urazu mięśniowego. Włosi w dziesiątkę nie mieli szans postawić się Hiszpanom.

Ale ten turniej i tak okazał się piękną kartą w historii calcio. Nikt się przecież nie spodziewał, że tamta kadra może dojść do finału. A co może nawet istotniejsze dla części kibiców, to fakt że grała naprawdę ładny dla oka futbol, choć wielka w tym zasługa Andrei Pirlo, który rozgrywał turniej życia.

Następnym wyzwaniem Prandelliego były MŚ w Brazylii, ale tam Włosi nie wyszli z grupy. Choć też trzeba pamiętać, że w kluczowym meczu z Urugwajem sędzia nie wyrzucił z boiska Luisa Suareza za ugryzienie Chielliniego, a minutę potem napastnik zanotował asystę przy golu Diego Godina, który wyrzucił Włochów z turnieju.

Prandelii, czyli nauczyciel życia. Kodeks etyczny w reprezentacji Włoch

Prandelli nie pozostawił po sobie jedynie medalu Euro. Ale także i kodeks etyczny. Chciał być kimś więcej niż tylko zwykłym trenerem. Starał się być dla piłkarzy wzorem także poza murawą. Od nich również oczekiwał postawy słusznej moralnie i etycznie. Za niesubordynację karał. W selekcji pomijał piłkarzy, którzy odbywali kary za przewinienia popełnione w klubach. Wie coś o tym Daniele De Rossi, który za czerwone kartki oglądane w Romie, musiał opuścić kilka zgrupowań kadry. Mario Balotelli, wówczas zawodnik Manchesteru City, pauzował podczas eliminacji do Euro za brutalne przewinienie w meczu z Dynamem Kijów w Lidze Europy.

- Mam nadzieję, że w szatni reprezentacji nie ma żadnego pedała – miał powiedzieć Antonio Cassano. Prandelli zrugał go publicznie, a federacja ukarała grzywną. Po tych słowach "enfant terrible" włoskiego futbolu Prandelli wygłosił publicznie apel do wszystkich piłkarzy homoseksualistów, aby nie bali się coming outu i zapewnił ich o swoim wsparciu. Ostatecznie z Cassano się pogodzili, co wyszło reprezentacji na dobre.

Taryfy ulgowej nie dostał jednak Domenico Criscito. Przymierzany do gry w pierwszym składzie obrońca został wyrzucony z kadry tuż przed samym Euro. Powód? Włoch był podejrzany o ustawianie meczów (później go oczyszczono z zarzutów).

Nie zgodziłeś się na korupcję? Zapraszam do kadry

Ale Prandelli nie tylko wyrzucał, on także zapraszał. Simone Farina, który odmówił przyjęcia 200 tys. euro łapówki za wypaczenie meczu w Pucharze Włoch otrzymał w nagrodę powołanie do kadry. Do kadry, do której nigdy by się nie dostał, bo był wówczas 29-letnim obrońcą drugoligowego klubu Gubbio. A przecież nawet dzisiaj są reprezentacje, gdzie nie tylko powołuje się piłkarzy, którzy mieli styczność z korupcją, ale i zaprasza się do sztabu szkoleniowego.

Krzysztof Piątek wreszcie dobrze trafił

Prandelli w ostatnich latach pracował bez większych sukcesów w Galatasaray Stambuł, Valencii i Al-Nasr. Teraz zostanie trenerem Krzysztofa Piątka. I to dobra wiadomość dla wszystkich kibiców Genoi.

Davide Ballardini i Ivan Jurić, czyli dotychczasowi trenerzy Genoi w tym sezonie, to znacznie słabsi fachowcy od Prandlliego. I trudno nawet porównywać ich klasę. Piątek ma jeszcze jeden powód do optymizmu. Włoch zawsze świetnie się rozumiał z napastnikami. Wykorzystywał ich maksymalny potencjał. Wiedzą coś o tym Alberto Gilardino, Luca Toni, Giampaolo Pazzini czy nawet Pablo Osvaldo oraz Stevan Jovetić, których spotkał na swej drodze. Obdarzał ich zaufaniem, a ci się odwdzięczali golami. Wieloma golami.

Ale Prandelii umiał także dogadać się z tymi, których inni już zdążyli skreślić. Choć Adrian Mutu (przyłapany w Chelsea na zażywaniu kokainy) wydawał się już wrakiem piłkarza, to we Florencji odżył. A podczas Euro 2012 roku Prandelli umiał także odkurzyć Cassanno i dogadać się z Mario Balotellim. Czyli zrobił coś czego nawet Jose Mourinho nie potrafił z Super Mario. Z Piątkiem takich kłopotów mieć nie powinien, bo to profesjonalista w każdym calu.

W Genui sytuacja nie jest zbyt ciekawa, bo po czternastu kolejkach Serie A ma zaledwie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Prandelli ma wprowadzić spokój, ale i zmienić oblicze klubu, który uprawia dość prosty, by nie powiedzieć brzydki futbol. I wiele wskazuje, że Enrico Prezios (prezes klubu) dokonał słusznego wyboru.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.