Znów Messi i Ronaldo? A kiedy Lewandowski? "Złota Piłka jest jak konkurs piękności

Inni mogą zdobywać mistrzostwa kontynentu czy świata, zachwycać różnymi osiągnięciami. Złotą Piłkę i tak podzielą między siebie Ronaldo i Messi. Chociaż Robert Lewandowski znów znalazł się w gronie nominowanych do prestiżowej nagrody, szanse na nią w tym roku ma małe. Dlaczego? To za pewne wyjaśni mu Franck Ribery. Co musi się stać, by Polak sięgnął po magiczne trofeum?

To niby jeden z wielu plebiscytów. Z drugiej strony najbardziej prestiżowy, bo przeprowadzany od 1956 roku. Tym kto dostanie Złotą Piłkę „France Football” interesuje się cały świat. Od 10 lat największe emocje mają jednak w Argentynie i Portugalii. Z początkiem złotej ery Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego, nikt nie był im wstanie trofeum zabrać. Czasem było to dość niesprawiedliwe i kontrowersyjne. W futbolu i w świadomości jury, istnieją dwa złote nazwiska. Reszta jest tłem.

Dominacja zupełna

Każda piłkarska dekada ma swoich bohaterów. Tych z Europy widać dobrze w historycznym zestawieniu zdobywców Ballon d’Or. Swój czas miał Alfedo di Stefano, Johan Cruijff, Franz Beckenbauer, Michel Platini, Marco van Basten, Zinedine Zidane. Trudno jednak stwierdzić, że któryś zdominował plebiscyt francuskiego tygodnika. Najczęściej honorowani byli Cruijff, Platini i Van Basten, „raptem” po trzy razy. Tylko Francuz triumfował przez trzy lata z rzędu. Monotonii zatem nie było. Rywalizacja była bardziej wyrównana.

- Te plebiscyty pewnie były kiedyś bardziej uczciwie, czy sprawiedliwie. Oczywiście trudniej było wygrywać osobom zza żelaznej kurtyny, ale nie było to niemożliwe. Najlepszym przykładem był Lew Jaszyn. Trzeci był kiedyś też Kazimierz Deyna. Teraz swoje robi telewizja i media, inaczej to funkcjonuje – ocenia Grzegorz Lato, król strzelców mundialu w RFN, który w konkursie „France Football” zajął wtedy 6. miejsce.

Wyczyny i trzy statuetki Platiniego czy Cruijffa z naszej perspektywy to niewiele.  Niewiele, bo Messi ma już pięć Złotych Piłek, w tym cztery z rzędu. Ronaldo w swej gablocie ustawił cztery posążki. Obecnie jest zdecydowanym faworytem bukmacherów do piątego. Czy od 2008 roku nikt nie zasłużył na tytuł bardziej?

Mistrzostwo świata vs. Hattrick z Teneryfą

Swoją pierwszą Złotą Piłkę 23-letni wówczas Ronaldo odebrał w 2008 roku. Sezon miał dobry. Portugalski skrzydłowy poprowadził Manchester United do zwycięstwa w Lidze Mistrzów i Premier League. W sezonie 2007/08 strzelił dla „Czerwonych Diabłów”42 gole. Drugi z rankingu był Messi, kolejne trzy miejsca zajęli mistrzowie Europy -  Hiszpanie. Fernando Torres, strzelec jedynego gola w finale Euro, miał co prawda też znakomity sezon w Liverpoolu, ale w finalnym rozrachunku konkursowym starczyło to na ostatnią lokatę podium.

W 2009 roku triumfował Messi. Nikt nie wygrał z taką przewagą jak on. Potrójna korona klubu ze stolicy Katalonii, 38 goli i 18 asyst w 51 meczach zrobiły swoje. No i ten finał Ligi Mistrzów, w którym Messi strzelił wielkoludom z Manchesteru United gola głową. To też zapadło w pamięć. Swoje wygrali, prestiżowej nagrody nikt nie mógł im odmówić.

Bardziej kontrowersyjne były lata, w których wspomniana dwójka nie odegrała głównej roli na europejskiej scenie, a piłkarski Oskar i tak szedł w ich ręce. 2010 rok przyniósł reprezentacyjny triumf Hiszpanom. Tym razem sięgnęli po mistrzostwo świata. Argentyńczycy odpadli z turnieju w ćwierćfinale. „Atomowa pchła” nie strzeliła na zawodach w RPA nawet jednego gola. Messi dla Dumy Katalonii trafił co prawda 58 razy,  zdobył mistrzostwo Hiszpanii, ale przecież zdobywał je ramie w ramie z Andresem Iniestą czy Xavim. Mistrzowie świata uzyskali w plebiscycie „France Football” ponad 5% głosów mniej, musieli zadowolić się odpowiednio drugim i trzecim miejscem. Dla dziennikarzy, kapitanów narodowych reprezentacji i trenerów biorących wtedy udział w głosowaniu, bardziej liczył się hattrick Messiego przeciw Teneryfie czy gole wbite Realowi Valladolid.

- Kryteria plebiscytu są z jednej strony bardzo precyzyjne. Rozpatrujemy m.in. postawę indywidualną w meczu, zdobyte trofea, ale też postawę poza boiskiem. Liczą się wydarzenia od listopada do listopada – mówi Sport.pl Maciej Iwański, komentator TVP, a zarazem polski dziennikarz biorący udział w głosowaniu.

 Liczba klubowych trofeów Messiego, Iniesty i Xavi'ego siłą rzeczy była taka sama. Jeśli chodzi o indywidualne osiągnięcia to w 2010, napastnik dorzucił do tego tytuł króla strzelców. Przy mistrzostwie świata kolegów z Barcelony, to rzecz powszednia. Jednak na Ballon d'Or starczyło.

- Futbol jest też marketingiem. Złota Piłka swoje kryteria ma, ale myślę, że podczas głosowania jest trochę jak podczas konkursów piękności. Część ludzi kieruje się powierzchownością – uzupełnia Iwański.

Wynik konkursu z 2010 roku był dla ekspertów zaskoczeniem. Swego zdziwienie nie krył też odbierający nagrodę Lionel Messi.

Zresztą podobną sytuację mieliśmy w roku 2012. Mistrzostwo Europy zostało przez Hiszpanów obronione. Żadnej innej reprezentacji się to wcześniej nie udało. Było co świętować. Iniesta został zresztą MVP turnieju. A Messi? Nie wygrał ligi hiszpańskiej, nie wzniósł w górę Pucharu Ligi Mistrzów, a święcącą piłkę zgarnął. Oczywiście był królem strzelców, nawet wszystkich lig europejskich. Cieszył się też poprawieniem 40-letniego rekordu Niemca Gerda Muellera w liczbie goli zdobytych w jednym roku kalendarzowym, ale lekki niesmak pozostał. Kluczem do sukcesu znów okazały się bramki, dla pomocnika nie są one przecież priorytetem.

- Jeżeli ocenialibyśmy sukcesy drużyny narodowej, to jest to coś innego. Wtedy rzeczywiście mocniej powinni doceniani być Niemcy czy Hiszpanie. Poza grą zespołową przy takich nagrodach liczą się jednak umiejętności indywidualne i pewna magia futbolu. Messi i Ronaldo pod tym względem się wyróżniają i tyle – ocenia Włodzimierz Lubański, nominowany do piłkarskiego Oskara czterokrotnie.

Złota Piłka dla gracza Bayernu? Niech Lewy pogada z Riber'ym 

Wydawało się, że przełamanie hegemoni argentyńsko–portugalskiej nadejdzie w 2013 roku. Messi faworytem do trofeum nie był. Po części z gry wyeliminowały go kontuzje, pół miesiąca w maju, pół w październiku, a od listopada do końca roku na boisku nie pojawił się już wcale. Poza mistrzostwem Hiszpanii i tytułem króla strzelców za sezon 2012/13 wiele świętować nie mógł.

 Na fali był za to Franck Ribery.  Skrzydłowy Bayernu Monachium  poprowadził klub do potrójnej korony (mistrzostwa i Pucharu Niemiec oraz co najważniejsze triumfu w Lidze Mistrzów)! Do tego z Bawarczykami zgarnął Superpuchar Europy, wpisując się w nim na listę strzelców.  Asyst w lidze miał więcej niż Ronaldo czy Messi, na gole oczywiście nie mógł się z nimi równać, ale i tak swoje strzelił. Widowiskowej gry, skutecznych, indywidualnych akcji u niego nie brakowało. Do tego dołożył jeszcze m.in. fenomenalny gol strzelony z woleja zza pola karnego w starciu z Borussią M'Gladbach.

 Francuz na gale w Zurychu jechał z dużymi nadziejami i obejrzał jak nagrodę odbiera wzruszony Portugalczyk. Dlaczego? Bo przyczynił się do do awansu Portugalii na mundial? Bo w jesiennych meczach Ligi Mistrzów zdobył rekordowe 9 goli? Więcej argumentów trudno znaleźć. Na dodatek Ribery'ego wyprzedził jeszcze kontuzjowany Messi. W świecie futbolu zawrzało.

- Jestem bardzo rozczarowany z powodu Francka. Za rok znów będzie pojedynek Messi-Ronaldo, za dwa lata Ronaldo-Messi, a za trzy lata ponownie Messi-Ronaldo - skomentował ówczesny szef UEFA Michel Platini. - Przez 50 lat w plebiscycie Złotej Piłki uwzględniano wyniki, konkretne osiągnięcia na boisku. Teraz bierze się pod uwagę ogólną wartość piłkarza. I to staje się problemem - dodał.

 Na pocieszenie pozostawał Ribery'emu fakt, że ten zebrał sporo głosów. Przeszło 23,3%/ Do Argentyńczyka zabrakło mu 1,5%, do Ronaldo 4,6%, ale czy ktoś po latach będzie o tym pamiętał? Gdyby głosowanie odbywało się starym systemem, czyli tylko głosami dziennikarzy, to francuski skrzydłowy wygrałby rywalizacje. Po połączeniu konkursu z plebiscytem FIFA uwzględniano jednak jeszcze zdanie selekcjonerów i kapitanów reprezentacji. Tych Ribery zbytnio nie zachwycił.

 - Gdyby wygrał Francuz, pewnie łatwiej byłoby powiedzieć, że nie jest to tylko plebiscyt Messiego i Ronaldo. Z drugiej strony ten konkurs nie może inaczej wyglądać, bo to zawodnicy prezentujący najwyższy, możliwy poziom. To do nich przyrównuje się kolejnych graczy. My patrzymy na to przez pryzmat Europy. Nie zapomnijmy, że tam głosują ludzie z całego świata. Nie wiem jaka jest dostępność do europejskiego futbolu ludzi z Vanuatu. Być może obejrzą oni kilka meczów w roku, a resztę nakręca machina marketingowa wokół najlepszych graczy - twierdzi Iwański.

Z dwójką dominatorów plebiscytu nie wygrał też mistrz świata z 2014 roku Manuel Neuer, gwiazda imprezy w Brazylii. Ronaldo mimo braku awansu Portugalii z grupy, sezon klubowy miał fantastyczny. Cztery trofea z Realem, w tym triumf w Lidze Mistrzów, rekordowe 17 goli w tych rozgrywkach i najwięcej bramek w Europie zrobiło swoje. Neuera nieznacznie, ale jednak wyprzedził też Messi. Za pewne już trochę siłą rozpędu z lat ubiegłych.

Puk, puk! Pukam po piłkę

Robert Lewandowski w całej złotej zabawie jest nowicjuszem. Pierwszy raz o Złotą Piłkę walczył w 2013 roku, jeszcze jako gracz Borussii Dortmund. Wśród 23 zawodników był ostatecznie 13. Zebrał 0,92% głosów. W 2014 nominacji nie dostał. Najlepiej do tej pory poszło mu w 2015. Z Bayernem zdobył wtedy mistrzostwo i doszedł do półfinału Ligi Mistrzów. Z Polską awansował na Euro 2016 i strzelił najwięcej goli w eliminacjach tego turnieju. To był też rok, w którym zaaplikował Wolfsburgowi 5 goli w 9 minut. Opisujący jego dokonania dziennikarze „France Football” zachwycali się 21 trafieniami w 15 meczach od sierpnia do października (w Bayernie i reprezentacji Polski). W całym roku „Lewy” zdobył ich 49. Finalnie w konkursie był czwarty, co było najlepszym wynikiem Polaka od czasów trzeciego miejsca Zbigniewa Bońka w roku 1982. Oznaczało to też, że nasz napastnik wyrobił sobie pozycję wśród ekspertów i zawodników na całym świecie. Za najlepszego piłkarza globu uznali go wtedy kapitanowie Szkocji, Łotwy, Montserratu, Maroka, Nowej Zelandii i Tahiti czy selekcjonerzy Bermudów, Kirgistanu, Malediwów i Tunezji. Pokaźna, międzynarodowa grupa umieściła go także na drugiej i trzeciej lokacie. Sumarycznie przed nim znalazł się już tylko Neymar i wiadomy portugalsko – argentyński duet. Rok 2016 dla Lewandowskiego tak dobry już nie był.

To jest „le caberet”

 Od 2016 Złota Piłka „France Football” znów funkcjonuje jako niezależny od FIFA plebiscyt. Francuski wydawca powrócił do swoich dawnych zasad. Najlepszego piłkarza na świecie wskazują już  tylko dziennikarze. Ostatnio było ich 173. W minionym roku RL9 nie zyskał w ich oczach wielkiego uznania. Mistrzostwo Niemiec, awans z reprezentacją Polski do ćwierćfinałów mistrzostw Europy i w sumie czterdzieści sześć goli, na niewiele się zdało. Lewandowski zajął 16. pozycję. Zebrał trzy głosy. Wyprzedzili go m.in. Jamie Vardy, czy Riyad Mahrez.

Polak skomentował to na Twitterze słowami „le cabaret”.  Na ten wpis odpowiedział m.in. dziennik "L'Equipe", należący do tego samego wydawnictwa co „France Football”.

"Na najlepszego strzelca poprzedniego sezonu Bundesligi czekano podczas Euro 2016, tam zdobył tylko jedną bramkę w pięciu meczach" – napisali nieco złośliwie dziennikarze gazety. Czyli jednak te mistrzostwa to czasem kluczowe imprezy... A jak to było z tym Messim na mundialu w 2010 roku?

Zdaniem Macieja Iwańskiego Lewandowski denerwował się niepotrzebnie.

- Jego reakcja świadczyła o tym, że uznał, iż jest sklasyfikowany na 16 miejscu, co nie jest prawdą. Oczywiście Robert jest człowiekiem bardzo ambitnym. Niemądre było jednak nazwanie plebiscytu kabaretem, bo na pewno nie przysporzyło mu sympatii wśród jurorów. Szkoda, choć to zrozumiałe, że zareagował emocjonalnie. Zasada jest taka, że głosujemy na trzech najlepszych i Robert miał po prostu mało punktów. Bez znaczenia jest czy jesteś na czwartym czy szesnastym miejscu. Liczy się to, że globalnie nie ma cię w czołowej trójce – tłumaczy członek dziennikarskiego jury.

- Nigdy nie będzie zupełnie uczciwie i sprawiedliwe. Za Kazimierza Górskiego Kazio Kmiecik był wielokrotnym, najlepszym strzelcem naszej ligi. W kadrze miał jednak pecha, że i ja grałem wtedy w piłkę. Jak mamy wysyp gwiazd, to łatwo nie jest – uśmiecha się pytany o piłkarską sprawiedliwość Lato.

Cztery asy na stół

Lewandowski znalazł się wśród 30 nominowanych do Złotej Piłki 2017. Mimo tytułu najlepszego strzelca eliminacji MŚ i mistrzostwa z Bayernem, łatwo o zbliżenie się do podium nie będzie.  Nawet biorąc pod uwagę fakt, że obecnie jest większa szansa na głosy niż ostatnio. Tym razem dziennikarze wskażą bowiem pięciu, a nie trzech ich zdaniem najlepszych graczy ostatnich 12 miesięcy.

- Nazwisko Lewandowskiego jeszcze nie jest pierwszym przychodzącym na myśl, ludziom z odległych zakątków świata. Podejrzewam, że gdyby Złota Piłka była plebiscytem tylko europejskim wyniki mogłyby być inne – prognozuje Iwański.

- Robert powinien być w pierwszej piątce, szóstce – twierdzi jednak Lubański.

- Jak będzie w pierwszej piątce to dla mnie będzie zwycięzcą – dodaje Lato. - Oprócz Ronaldo i Messiego jest jeszcze Neymar, Suarez i kilka młodych wilków – uzupełnia swe typy były prezes PZPN. 

Skoro w scenariuszach na grudzień o wielki optymizm trudno, może przełomowy będzie dla Roberta rok 2018? Jak zdobyć Ballon d'Or, czyli wyprzedzić Messiego i Ronaldo? Poczekać, aż przejdą na emeryturę. Ale na tu i teraz trzeba położyć na stół cztery asy. Zdobyć mistrzostwo Niemiec, zgarnąć koronę króla strzelców Bundesligi, wygrać Ligę Mistrzów eliminując po drodze Real czy Barcelonę i zabłysnąć na mundialu. Jakaś strefa medalowa z odprawieniem w ćwierćfinałach Argentyny na pewno pomogłaby załatwić sprawę. Do tego strzelić z 50 goli w roku i najlepiej ustanowić przy tym medialny rekord. „Lewy” w 2018 może zostać najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii najwyższej niemieckiej klasy rozgrywkowej. Obecnie ma tam 159 trafień. By wyprzedzić Claudio Pizarro (190 goli), brakuje niewiele.

Plan na najbliższe 12 miesięcy jest, lepszy i mocniejszy niż kilka lat temu miał Ribery. Jego realizacja będzie niezwykle trudna. Jeśli jednak w operacji Złota Piłka przytrafił się już „le cabaret” to dlaczego ma kiedyś nie przytrafić się „la victoire”?

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.