Bayern po Anderlechcie i wywiadzie Lewandowskiego: niezadowoleni wszystkich krajów, łączcie się

Może to jest jakiś pomysł: niech każdy w Bayernie pokaże muchy w nosie teraz, żeby do wiosny mu przeszło. I tylko patrząc w ten sposób mogą w Monachium uznać wieczór ze zwycięstwem 3:0 nad Anderlechtem za udany

To była jedna  z tych nocy. Mówił o nich niedawno Uli Hoeness. – Media robią teatr, jakby Bayern się stawał jakimś domem starców, a do mnie taki Ribery wydzwania po nocach po każdym meczu, w którym go zdejmą w 70 minucie. I mówi, że tym razem już nie wytrzyma, odchodzi – mówił Hoeness, przekonując, że Ribery może i ma już swoje lata, ale ma też ciągle głód zwyciężania.

Sallihamidzić: tak się w Bayernie nie robi

We wtorek Francuz został zdjęty w 78. minucie meczu z Anderlechtem, żeby zrobić miejsce na boisku innemu niezadowolonemu z obecnej pozycji w drużynie, Thomasowi Muellerowi. I jeśli tym razem dzwonił do Hoenessa, to pewnie raczej z przeprosinami, za rzucenie koszulki na ławkę. „Tak się w Bayernie nie robi. Będziemy o tym rozmawiać” – powiedział dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić.

Robben: z całym szacunkiem, ale powinniśmy ich roznieść. Trzeba sobie zadać parę pytań

Jest już więc kolejny temat do rozmów: niezadowolenie Roberta Lewandowskiego z transferów, niezadowolenie Thomasa Muellera, który nie rozumie, co musi zrobić, żeby grać w pierwszym składzie, i niezadowolenie Ribery’ego, że musi zejść, choć grał nieźle (- Nie rozumiem jego zachowania, miał drobne problemy ze zdrowiem, dlatego zdjąłem go wcześniej – mówił Carlo Ancelotii). A do tego jeszcze niezadowolenie Arjena Robbena, który mówił po meczu bardzo ostro: - Musimy sobie zadać pewne pytania, wszyscy. Publiczność zasłużyła na coś lepszego. Z całym szacunkiem, ale rywala grającego długo w dziesiątkę to powinniśmy roznieść. Trzeba było pokazać chęci, radość ze strzelania bramek. A my przy 1:0 graliśmy jakbyśmy prowadzili 5:0. Mnie już może niewiele lat w piłce zostało i chciałbym się cieszyć grą – mówił Robben.

Robert Lewandowski: - Teraz z każdego wywiadu mam się tłumaczyć?

Robert Lewandowski z kolei przed kamerą NC+ nie ukrywał niezadowolenia z pytań o wywiad w „Spieglu”. – To teraz z każdego wywiadu będę się tłumaczyć, dlaczego tak a nie inaczej? A jaki związek z meczem ma to, czy któryś z szefów ze mną o wywiadzie rozmawiał? – odpowiadał pytaniami na pytania. Wytłumaczył w końcu, że jego zdaniem nie ma tam aż tak wielkiej krytyki, to raczej nadinterpretacje. – Czyli jest tam troska? – dopytywał Rafał Wolski z NC+. – Nie wiem czy to idealne słowo, po prostu powiedziałem swoje zdanie. To była opinia o przyszłości klubu – mówił Lewandowski, który z Anderlechtem dał prowadzenie Bayernowi, wykorzystując rzut karny.

Za dużo popisów, za mało współpracy

Robben skupiał się raczej na teraźniejszości. Pytanie o wywiad Lewandowskiego zbył odpowiedzią, że w takim klubie trzeba się nauczyć z takimi sprawami żyć. Jego zdaniem Bayernowi brakuje dzisiaj trzymania się razem na boisku. Współpracy. I tu Robben ma absolutnie rację, nawet jeśli na boisku sam nie wciela swoich uwag w życie. Ale tak jest: Bayern nie tworzy dziś całości silniejszej niż suma części. Thiago zbyt często się popisywał, a za rzadko podkręcał tempo rozegrania. James Rodriguez często się mylił, bo dopiero się współpracy w Bayernie uczy. A współpraca z musu Robbena z Lewandowskim to żadna nowina. Najpierw w Polaku rosła frustracja, że Robben holuje piłkę i marnuje energię innych, a potem Holender miał jak najbardziej słuszne pretensje o brak podania, gdy był świetnie ustawiony.

Ribery i Robben ciągle bez nowych umów

Przypadki Ribery’ego i Robbena mają jeszcze jeden oczywisty podtekst: obaj piłkarze, największe gwiazdy klubu w ostatniej dekadzie (Francuz jest w Monachium już 10 lat, Robben osiem), zwycięzcy Ligi Mistrzów z Bayernem, nadal nie przedłużyli kontraktów. Klub z tym zwleka, umowy wygasają z końcem obecnego sezonu. W podobnej sytuacji z piłkarzy podstawowego składu w meczu z Anderlechtem był jeszcze tylko Rafinha. Ribery niedawno w wywiadzie dla „Bilda” mówił, że jest zdrowy, w formie, kocha Monachium, chce mieć niemiecki paszport, a z Ulim Hoenessem jest w stałym kontakcie bo lubi posłuchać co prezes ma do powiedzenia, a nawet wpaść do Hoenessów na obiad. - Może nam się drużyna trochę wpędziła w lata, ale dla mnie nie ma młodych i starych, są tylko dobrzy i słabi. Jeśli Robben i Ribery będą grać tak jak grali w poprzednim sezonie, to mam gdzieś ile mają lat – mówił Hoeness. Ale nowych umów dla nich jak nie było ,tak na razie nie ma. I to też na pewno nie uspokaja nastrojów.

Ancelotti: jest za dużo krytyki. Ja nie jestem wczorajszy

A to wszystko musi teraz dobrze poukładać trener, który też już się zaczyna frustrować: tym że krytykowany jest już niemal każdy jego ruch, tym że w mediach coraz więcej w kontekście Bayernu o trenerze Hoffenheim Julianie Nagelsmannie, cudownym dziecku Bundesligi . Nagelsmann to trener z patentem na Bayern, pokonał go już w ostatni weekend drugi raz, na trzy próby. I czuje się związany z Monachium, mieszkał tu wiele lat, buduje tutaj dom.. Powiedział właśnie, że „bez Bayernu pozostaję szczęśliwym człowiekiem, ale Bayern uczyniłby mnie jeszcze szczęśliwszym”.

– Już za dużo jest tej krytyki. Ja naprawdę nie jestem trenerem wczorajszym – mówi Ancelotti. Za Ancelottim nie przemawia styl gry Bayernu, ale wyniki się mimo wszystko zgadzają: z siedmiu spotkań nowego sezonu, wliczając puchary i Superpuchar, Bayern wygrał sześć. I jeszcze coś: akurat umiejętność dogadywania się z gwiazdami i gwiazdkami Ancelotti na pewno ma, pokazywał to w poprzednich klubach. A rozpęd i wdzięk drużyna ma mieć przede wszystkim wiosną. I to też w konkretnym punkcie. I jeszcze do tego mieć szczęście. O tym też mówił Lewandowski w „Spieglu”, w kontekście głodu zwycięstwa w Lidze Mistrzów, tylko to akurat umknęło wśród mocniejszych cytatów.

„Chyba widać, że jesteśmy w formie. A potem się posypało”

Mało kto dziś pewnie pamięta inny wywiad Roberta Lewandowskiego: ten pomeczowy, z kwietnia 2017, po 4:1 z Borussią Dortmund, tuż przed ćwierćfinałem z Realem Madryt. - Chyba to widać, że jesteśmy teraz w lepszej formie niż bywaliśmy ostatnio o tej porze roku -  chwalił trenera i drużynę Polak (było też czytelne, że chodzi o lepsze przygotowanie niż bywało na początku kwietnia u Pepa Guardioli). A potem odjechał spod szatni na badania, po których się okazało że kontuzja barku, z którą kończył mecz, jest jednak poważna. Nie zagrał z Realem w Monachium, zamiast niego do karnego podszedł Arturo Vidal i zmarnował szansę na 2:0. A potem wszystko się posypało: prowadzenie Bayernu, szanse awansu Bayernu.

Lekarstwo jest jedno: sukces w Lidze Mistrzów

I posypały się też pewnie szanse Roberta Lewandowskiego na idealny scenariusz odejścia z klubu. To Real awansował do półfinału LM, i już się nie zatrzymał. Od kiedy Polak jest w Monachium Real już dwa razy wygrał Ligę Mistrzów, a każdy triumf zwiększał głód Realu u Roberta i zmniejszał głód Roberta u Realu. Tak malały szanse na scenariusz: Real jest na tyle zdeterminowany, by powalczyć o Roberta kosztem zepsucia relacji z Bayernem. A czas ucieka. I może to Robert musiał przejąć inicjatywę. Cokolwiek Polak miał na myśli w wywiadzie, wygląda na to, że na takie rozterki i tak najlepszym lekarstwem byłby po prostu sukces w Lidze Mistrzów. A odmawianie Bayernowi szans na to tylko na podstawie wywiadów, transferów rywali i tego, że w drużynie coś zgrzyta w sierpniu i wrześniu, to jest bardzo ryzykowny zakład z losem.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.