Kibice Realu nie chcą Lewandowskiego w miejsce Ronaldo

Hiszpańska prasa od piątku żyje sensacyjnymi doniesieniami na temat odejścia Cristiano Ronaldo z Realu Madryt. Internetowe wydanie dziennika "Marca" przeprowadziło ankietę, w której kibice Królewskich wybrali następcę Portugalczyka.

Fani otrzymali do wyboru pięć nazwisk: Neymara (Barcelona), Kyliana Mbappe (Monaco), Antoine Griezmanna (Atletico), Roberta Lewandowskiego (Bayern) i Paulo Dybalę (Juventus). Najwięcej głosów otrzymał Mbappe - 34 proc., reprezentant Polski uplasował się na 4. lokacie - 13 proc.

Lewandowski mógł trafić do Realu już w 2013 roku, ale grający w Borussii Dortmund Polak ofertę Królewskich odrzucił, chcąc dotrzymać słowa danego wcześniej Bayernowi. Florentino Perez o napastnika starał się jeszcze kilkukrotnie, po raz ostatni w 2016 roku, kiedy Lewandowski negocjował przedłużenie kontraktu z Bawarczykami. Wtedy także musiał obejść się smakiem - reprezentant Polski podpisał nową umowę, na mocy której stał się najlepiej zarabiającym zawodnikiem w Bundeslidze.

Obecnie, o ile Ronaldo faktycznie odejdzie z Realu, o wiele bardziej prawdopodobny wydaje się transfer Kyliana Mbappe. O tym, że Francuz zostanie w przyszłości zawodnikiem Królewskich, "Marca" i "As" rozpisują się od miesięcy. Poniedziałkowe wydanie pierwszego z tych dzienników twierdzi, że napastnik Monaco miał już zapowiedzieć klubowi z Księstwa, że chce grać w Madrycie. Ewentualny transfer Ronaldo może przyspieszyć przenosiny Mbappe, który początkowo miał zostać we Francji na przynajmniej jeszcze jeden sezon.

Dlaczego CR7 chce odejść?

Ronaldo jest zawiedziony brakiem odpowiedniego wsparcia Realu po tym, jak hiszpańska prokuratura oskarżyła piłkarza o oszukanie urzędu skarbowego na 14,7 mln euro. Poza oficjalnym oświadczeniem, jakie Królewscy opublikował na swojej stronie internetowej, przedstawiciele klubu milczeli na temat skandalu. Portugalczyk oczekiwał kampanii w mediach, w której w obronę wezmą go czołowi działacze Realu, w tym prezes Florentino Perez.

Ronaldo miał ukryć w latach 2011-2014 dochody z tytułu praw do wizerunku, używając w tym celu firmy założonej na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Teraz zawodnikowi grozi nawet kara pozbawienia wolności, choć jak spekulują eksperci, prawdopodobnie cała sprawa zakończy się na wysokiej karze finansowej.

Oskarżenia hiszpańskiej prokuratury nie wpłyną na grę Ronaldo? "Jest bardzo zmotywowany i skupia się wyłącznie na drużynie narodowej"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.