Ekstraklasa w Sport.pl. Wojciech Golla o różnicach między ligą polską a holenderską

Wojciech Golla w lecie przeszedł z Pogoni Szczecin do NEC Nijmegen. Zagrał we wszystkich spotkaniach w lidze, a czterokrotnie wybrano go do jedenastki kolejki. - To pierwsze pół roku oceniam tylko pozytywnie. Mam miejsce w składzie, zdrowie dopisuje. Mogę się jedynie cieszyć - mówi stoper w rozmowie ze Sport.pl.

Jacek Staszak: Czego dowiedziałeś się przez te pół roku w Holandii?

Wojciech Golla: - Że tu się gra trochę inną piłkę. Jest więcej krótkich podań, mniej długich, bardzo ważne jest wyprowadzenie piłki z obrony. Przez to inne są treningi, w okresie przygotowawczym nie ma tyle biegania bez piłki. Wszystkie ćwiczenia są z nią, jest dużo podań, zwłaszcza mocnych na właściwą nogę partnera z zespołu. To istotne detale. W Holandii takie zagranie - po ziemi, bez kozłów - to dla stopera priorytet.

To pierwsze pół roku oceniam tylko pozytywnie. Mam miejsce w składzie, zdrowie dopisuje. Mogę się jedynie cieszyć.

Długo zajęło ci się przyzwyczajenie do nowych treningów?

- Nie, choć pierwsze treningi to była zupełna nowość, ale wszystko załapałem w miarę szybko i nie było większego problemu.

A jak wygląda gra w obronie? Jakie są różnice?

- To właśnie wynika z tego jak atakują drużyny. W Polsce dużo gra się długich piłek na wolne pole, na walkę. Tutaj jest więcej gry kombinacyjnej i to zmienia naszą grę. Musi być większa komunikacja, nikt nie będzie biegał za jednym zawodnikiem, trzeba ich sobie przekazywać.

Po jakiemu ze sobą rozmawiacie?

- W treningu rozumiem co do mnie mówią po holendersku, ale na boisku rozmawiamy już po angielsku. Nasz prawy obrońca jest wypożyczony z Chelsea. To Anglik, więc każdemu z nas będzie łatwiej w jego języku. Zresztą w Holandii wszyscy potrafią mówić po angielsku.

Najwięcej krzyczy i podpowiada mój partner ze środka obrony i kapitan zespołu Rens van Eijden. Każdy go słucha. Cieszę się, że mam kogoś takiego obok siebie, bo świetnie nam się współpracuje.

Bronicie raczej wysoko czy głębiej, bliżej własnego pola karnego?

- Wszystko zależy od przeciwnika. Jeśli wyjdzie się wysokim pressingiem na Ajax, PSV, to może się to skończyć "piątką" w plecy.

A ty co wolisz?

- Dla mnie to nie ma tak dużego znaczenia. Wiadomo, są różnice: jeśli bronimy się głęboko, to jesteśmy bliżej siebie i jest nam łatwiej, a gdy jesteśmy wyżej, to jest więcej pojedynków, większe ryzyko, ale nie mam preferencji. Musimy się dostosować do przeciwnika.

To dla was zaskoczenie, że jako beniaminek jesteście na szóstym miejscu?

- NEC zawsze było w Eredivisie, ten klub musi być wśród najlepszych w kraju. Półtora roku temu spadli jednak z ligi, ale od razu wrócili do najwyższej klasy rozgrywkowej z 20 punktami przewagi. Mimo tego, że jesteśmy beniaminkiem, to jesteśmy klubem typowo na środek tabeli. Mamy świetne szóste miejsce, oby tak dalej.

Dlaczego wybrałeś akurat Nijmegen?

- Miałem inne opcje z zagranicy, to były oferty nastawione na pieniądze, czyli wschód. Liga holenderska wydawała mi się bardziej właściwa. Dla mnie najważniejsze było, żeby grać w zespole po zmianie klubu. Wielu zawodników wyjeżdża z Polski, nie gra i potem się rozczarowuje. Wolę iść małymi krokami, stopniowo zdobywać doświadczenie za granicą, dlatego wybrałem NEC.

W nauce pomaga to, że nie gracie zbyt agresywnie, macie mało żółtych kartek i inaczej bronicie?

- W Polsce jest więcej walki wręcz, dlatego kartek jest więcej. Teraz nie mam ani jednej. To chyba dobrze, jeśli obrońca gra i nie łapie upomnień.

W kadrze U-21 Marcina Dorny środkowych obrońców z ekstraklasy było trzech: Marcin Kamiński, Rafał Janicki i ty. Pierwszy za granicę wyjechałeś ty. Polecasz kolegom taki wyjazd?

- To ich wybór, nie wiem co oni myślą, ale marzeniem każdego piłkarza jest wyjechać za granicę. Jeśli jest szansa, to trzeba próbować. Nie sprawdzić się to błąd. Mają potencjał i na pewno powinni szukać okazji.

Wybierz Ikonę Sportu 2015 czytelników Sport.pl [GŁOSOWANIE]

 

Mobilna wersja plebiscytu na Ikonę Sportu 2015 czytelników Sport.pl [GŁOSOWANIE]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.