- Umówiliśmy się już wcześniej, że jak źle wystartujemy, to któryś musi się przewrócić, żebyśmy mogli zacząć jeszcze raz - przyznał w czwartek z rozbrajającą szczerością Hindes. - Po prostu się wywróciłem. Zrobiłem to celowo, naprawdę wszystko było zaplanowane.
Brytyjski Związek Kolarski odcina się od wypowiedzi zawodnika tłumacząc, że "doszło do pomyłki w tłumaczeniu" oraz dodając, że Hindes zaczął się uczyć angielskiego dopiero w 2010 roku. Międzynarodowy Związek Kolarski (UCI) potwierdził, że nie będzie kwestionował wyników zawodów.
Do zdarzenia doszło niedługo po skandalu w badmintonowym deblu kobiet, który miał miejsce wcześniej w tym tygodniu. Osiem zawodniczek, cztery z Korei i po dwie z Chin i Indonezji, zostało zdyskwalifikowanych za odpuszczenie meczów, dzięki którym miały zapewnić sobie lepsze losowanie w fazie pucharowej igrzysk.
W czwartek Wielka Brytania obroniła złoty medal w męskim drużynowym sprincie, pokonując w finale Francję. Dla Chrisa Hoya, jednego z kolarzy zespołu, było to piąte olimpijskie złoto.
Mistrzowie rozpoczęli jednak zawody w słabym stylu. W wyścigu kwalifikacyjnym z Niemcami wyglądało na to, że jadący na przedzie Hindes ma problemy z przednim kołem i zawodnik przewrócił się po ćwierci okrążenia. W powtórce wystartował już perfekcyjnie i wraz z Hoyem i Jasonem Kennym pewnie zwyciężyli.
Jak się okazało później, wszystko było dokładnie zaplanowane, choć oczywiście brytyjska federacja, chcąc zachować twarz i medal, wszystkiemu zaprzeczyła.