Stał, w ciemnej marynarce, wsparty na kulach i smutno wpatrywał się w ekran telewizora, na którym leciały najlepsze akcje zakończonego właśnie meczu Phoenix Suns z Charlotte Bobcats. Stał najbliżej wyjścia, więc gdy wszedłem do szatni Suns, to właśnie on rzucił mi się w oczy wśród spoconych, rozebranych zawodników.
Gani Lawal, bo to o nim mowa - pierwszoroczniak, który debiutował w NBA w ostatniego sylwestra, a już sześć dni później zerwał więzadło w kolanie - nie interesował mnie wtedy w ogóle. Szukałem oczywiście Marcina Gortata.
Dzisiaj Lawal mnie interesuje, i to bardzo. Jest gwiazdą Tauron Basket Ligi. Jedynym jej koszykarzem, który w poprzednim sezonie wszedł choć na chwilę na parkiet w NBA. Środkowy Zastalu Zielona Góra tworzy wyróżniający się duet z Walterem Hodge'em. Zdobywa wiele punktów, ma najwięcej zbiórek i prawdopodobnie, bo takich statystyk liga nie prowadzi, najwięcej wsadów. Potężnych, takich "z drugiego piętra".
- Gani trafił do nas, by się odbudować. Jeszcze na pierwszych treningach i sparingach widzieliśmy, że boi się o nogę, że ją za sobą "ciągnie" - mówi trener Zastalu Tomasz Jankowski. Amerykanin szybko się jednak rozkręcił. W czterech spotkaniach poprzedzających niedzielny mecz z Anwilem Włocławek Lawal miał średnio 20,7 punktu, 12 zbiórek i trafiał 80 proc. rzutów z gry. W niedzielę, grając przeciwko innej podkoszowej gwieździe ligi Corsley'owi Edwardsowi, wypadł gorzej niż rywal, ale uzbierał 15 punktów, 14 zbiórek i cztery bloki. No i to jego zespół niespodziewanie wygrał.
- Gani pod koszem jest jak smok. Walczy o każdą piłkę - mówi Jankowski, a rywale Lawala dodają, że imponuje im skoczność i wyczucie w ustawieniu się do zbiórek. - Atuty fizyczne postrzegam jako dar od Boga i staram się je wykorzystać - mówi Amerykanin. - Zbiórki? Najważniejsze jest nastawienie - musisz być przekonany, że to właśnie ty złapiesz piłkę.
Na starcie zasłynął tym, że wpadł w furię podczas sparingu z Zastalem w Zgorzelcu i pobił się z koszykarzami Turowa. - To nas zdziwiło, bo Gani jest grzecznym, spokojnym człowiekiem. Walczy pod koszem, ale taka wściekłość jest do niego niepodobna. Musiał zostać sprowokowany - uważa Jankowski. Kilka tygodni po bójce w ligowym meczu z Turowem Lawal jako pierwszy tonował nastroje, kiedy na boisku doszło do spięcia.
Pytam go o kontuzję ze stycznia, która mogła złamać mu karierę. - Była dla mnie błogosławieństwem - zaskakuje Amerykanin. - Najpierw wydała się jak wyrok, bo więzadło zrywa się w sekundę, a leczy osiem miesięcy. Teraz widzę pozytywy. Zyskałem pod względem mentalnym, nauczyłem się czerpać radość z gry i wykorzystywać każdą minutę na boisku. W większym stopniu niż kiedyś jestem aktywny, waleczny - opowiada, i dodaje, że czas rehabilitacji wykorzystał na wzmocnienie sylwetki. - Jestem silniejszy i skaczę wyżej niż przed kontuzją.
Słabości Lawala to gra tyłem do kosza przeciwko silnym rywalom - było to widać przeciwko Edwardsowi - oraz pudłowanie rzutów z kilku metrów. To dlatego trudno z przekonaniem mówić o nim jako o najlepszym środkowym ligi. Ale Amerykanin chce się rozwijać. - Gani słucha i ćwiczy - np. przed i po treningach rzuca setki wolnych. Koncentruje się, nie zraża pudłami - chwali zawodnika Jankowski. I są już efekty - we Włocławku Lawal miał 7/9 z linii.
Niewykluczone jednak, że Lawal zniknie z Polski, zanim podbije TBL na dobre - jeśli lokaut w NBA się skończy, Amerykanin będzie musiał wrócić do Phoenix. - Na razie o tym nie myślę. Chcę się rozwijać i wygrywać z Zastalem - mówi. Warto przypatrzeć mu się wnikliwie, zanim będzie za późno.
W poniedziałek Lawal obchodzi 23. urodziny. Gani, życzę ci zdrowia, silnych kolan i dalszych postępów!
- Stoimy twardo na ziemi. Najważniejsze mecze dopiero przed nami - Jacek Winnicki, trener Turowa, po ósmej wygranej z rzędu.
tyle punktów zdobył dla Kotwicy Jessie Sapp w zwycięskim meczu z Polpharmą. Miał też osiem zbiórek i osiem asyst
Polpharma mocniej osiadła na dnie ligi, przegrywając u siebie 78:82 z Kotwicą. - Jeśli zespół tak gra, to oczywiście cała wina jest po stronie trenera. Biorę wszystko na siebie - powiedział Zoran Sretenović . Możliwe, że w środę w Poznaniu Polpharmę poprowadzi ktoś inny, a zespół wzmocni jego były środkowy Patrick Okafor.
W środę, w 10. kolejce, ciekawe starcie w Zgorzelcu, gdzie niepokonany Turów zagra z Anwilem - transmisja od 20.05 w TVP Sport. W czwartek na dole tabeli Siarka z Przemysławem Karnowskim zagra z Politechniką, która ma w składzie Mateusza Ponitkę i Michała Michalaka. Wymienieni z nazwiska to 18-latki, wicemistrzowie świata sprzed roku. Mecz do obejrzenia w TV PLK na Plk.pl o 20.
PGE Turów Zgorzelec - ŁKS Łódź 92:54. Bohater meczu: Daniel Kickert (Turów).
Polpharma Starogard Gd. - Kotwica Kołobrzeg 78:82. Bohater meczu: Jessie Sapp (Kotwica).
Energa Czarni Słupsk - PBG Basket Poznań 82:63. Bohater meczu: Darnell Hinson (Czarni).
Trefl Sopot - Śląsk Wrocław 77:82. Bohater meczu: Robert Skibniewski (Śląsk).
Anwil Włocławek - Zastal Zielona Góra 63:77 . Bohater meczu: Piotr Stelmach (Zastal).
Spotkanie AZS Politechnika Warszawska - AZS Koszalin przełożone na 14 grudnia.
Pauzowała Siarka Jezioro Tarnobrzeg.
W tabeli kolejno: bilans zwycięstw i porażek, procent odniesionych zwycięstw, punkty
Asseco Prokom Gdynia dołączy w drugiej fazie rozgrywek