PlusLiga. Hit w Kędzierzynie-Koźlu dla ZAKSY, jastrzębianie bezradni mimo 9 piłek setowych

Choć można by oczekiwać, że mecz pomiędzy mistrzami Polski a 3. drużyną poprzedniego sezonu będzie wyrównanym spotkaniem, to w środę niestety tak nie było. Zespół Andrei Gardiniego pokonał Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:17, 25:18, 33:31). Drużyna ze Śląska w pierwszym i drugim secie momentami nie istniała.

Problemy jastrzębian zaczęły się wraz z początkiem spotkania i nieskutecznością Rodrigo Quirogi na lewym skrzydle. Nowy zawodnik drużyny ze Śląska nie mógł znaleźć swojego rytmu i ostatecznie set skończył z dwoma zdobytymi punktami. Większym zmartwieniem było jednak perfekcyjne odczytanie gry Lukasa Kampy przez Benjamina Toniuttiego i kędzierzyńskich środkowych, którzy pasywnym blokiem odbierali Salvadorowi Hidalgo Olivie kolejne argumenty na siatce.

W pewnym momencie brak pewności siebie w ataku przyjmującego przełożył się również na jego grę obronną i przyjęcie, i od drugiego seta Kubańczyk nie istniał w obu aspektach. Świetnie radził sobie za to MVP meczu, Sam Deroo – był zdecydowanie najpewniejszym zawodnikiem ZAKSY w defensywie i ofensywie (47 i 50 procent skuteczności, 15 punktów w meczu). Maurice Torres zdobył 10 punktów (43 procent efektywności) i czasami brakowało go na prawym skrzydle.

Nie mając większej alternatywy w pierwszym tempie Kampa coraz częściej stawiał na Macieja Muzaja. 23-letni zawodnik w trzeciej partii wykonał aż 17 prób, pozytywnie kończąc 8 z nich. Co ciekawe, w niedzielę w meczu ze Skrą taka skuteczność atakującego była powodem wątpliwości mediów odnośnie do jego formy – tym razem okazała się da jastrzębian szansą na powrót do meczu.

Odciążony z odpowiedzialności w ofensywie Oliva coraz częściej zaczął pozwalać sobie na agresywne obicia o blok. Siła ataku zmieniła nieco w grze Jasona De Rocco, którego miękkie kiwki częściej spotykały się z uśmieszkami rywali niż z parkietem – kiedy dwa razy postawił na mocniejsze uderzenia, to zaczął punktować. Trzecia partia była najbardziej wyrównana, ale dopiero w końcówce, kiedy zespół Jastrzębia-Zdroju odrobił straty. Kędzierzynianie potrzebowali aż 10 piłek meczowych, by skończyć spotkanie. Zespół ze Śląska tylko raz miał szansę na przedłużenie rywalizacji, jednak brakło mu argumentów, by ją wykorzystać.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle jest obecnie 3. zespołem w tabeli, mając rozegrany mecz mniej od lidera z Lubina. Jastrzębski Węgiel zajmuje 8. pozycję – po jednym zwycięstwie i jednej porażce ma na koncie 3 punkty.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:17, 25:18, 33:31)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.