Sportowy Alfabet Francesco Tottiego: od A do Z

Jedni mówią, iż gdy przyszedł na świat miał już na sobie bordowo-żółtą koszulkę, inni, że jego życiowym przeznaczeniem od zawsze było występowanie na naszych łamach, jeszcze inni, że to największe z największych ciach i jego obywatelskim obowiązkiem powinno być chodzenie nago. Dziś, w ten piękny marcowy dzień, przyszedł czas, by wreszcie dowiedzieć się: jak to jest naprawdę z tym Francesco Tottim?  

A S Roma. Gdzie byłby Francesco, gdyby nie ona, gdzie byłaby Roma, gdyby nie on? Czy w ogóle jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jedno bez drugiego ? Odpowiedź brzmi nie. Gra w niej odkąd ukończył jedenaście lat, wystąpił w setkach spotkań, zdobył dziesiątki goli, a i tak największych jego zasług dla tego klubu nie da się zawrzeć w statystykach. Totti to jej ikona, serca, dusza, mózg, tors i wszystko inne. Totti to Roma.

B łędy. Za największy w swojej karierze uważa ten mający miejsce podczas Mistrzostw Europy w 2004 roku, w trakcie meczu z Danią, kiedy to Włoch, ładnie mówiąc, uraczył swoją śliną Christiana Poulsena, z czego ten drugi nie był bynajmniej zadowolony. Później Totti tłumaczył, że był prowokowany, że to emocje, że ten wyżywał się na nim za pomocą swoich łokci, niesmak jednak pozostał nawet i Ciachom, nic więc dziwnego, że facet żałuje tego do dziś.

C harytatywna działalność. To już oficjalne: Francesco Totti jest najmilszym piłkarzem na tej planecie i tym z największym dystansem do siebie. Od kilku lat wspiera UNICEF, a jednym z owoców tej współpracy było wydanie mini książeczki z żartami na jego temat. Włoch dołożył starań i dał oficjalne przyzwolenie, by wszystkie kompromitujące momenty z jego życia (jak ten, kiedy na słowa dziennikarza: "Carpe Diem", odpowiada: "Przepraszam, ale nie mówię po angielsku") przeszły do historii i już nigdy nie zostały zapomniane. A wszystko to, by pomóc biednym dzieciom. Naprawdę go uwielbiamy.

D zieci. Co prawda, 5-letni Cristian i 2-letnia Chanel są przeurocze, a tatuś uwielbia je ponad wszystko, jednak dwójka potomków dla niego stanowczo za mało. Tottiemu marzy się stworzenie najprawdziwszej pięcioosobowej drużyny futbolowej, a do tego potrzebna jest mu jeszcze trójka. Przeszkodą w tych bajkowych planach może być jednak Ilary, która stanowczo wolałaby poprzestać na trójce. Co z tego wyniknie? Totti wspomina coś o kompromisie w liczbie czterech. Ciacha by tam nie upierały się przy żadnych kompromisach.

E merytura. Spokojnie, weźcie głęboki oddech, nie będziemy tu bynajmniej debatować na temat daty jej nastąpienia - masochistkami nie jesteśmy - lecz skupimy się na tym, co nastąpi w bliżej nieokreślonej przeszłości. A może raczej na tym, co nie nastąpi, gdyż Totti już dziś wie, że mimo całego sentymentu do Romy, nie wyobraża sobie siebie na ławce trenerskiej. I pomimo całej ciachowej argumentacji, że w szaliczkach i płaszczach z pewnością byłoby mu do twarzy, obstaje przy tym, że może pomóc klubowi w inny sposób, jak szkolenie dzieci i młodzieży, rola skauta czy też dyrektora sportowego. Jak dla nas, może tylko leżeć i pachnieć, a i tak będziemy w siódmym niebie.

F anatyk kolekcjonowania trykotów sportowców z całego świata. Czyż to nie jest najlepsza w świecie pasja, jaką mogą wymarzyć sobie Ciacha dla swoich futbolowych ulubieńców ? Bo żeby zdobyć kolejny eksponat do swej kolekcji, Tottim musi zdjąć swoją koszulkę i drugi przystojniak musi zdjąć swoją koszulkę, muszą tak stać bez koszulek kilka dobrych minut, podczas których nastąpi ów wymiana koszulek, a następnie przemaszerować tak do szatni z koszulkami w dłoniach. A Ciacha zdążą rozpłynąć się z rozkoszy. Francesco, chcemy byś wiedział, że masz w tym nasze pełne różowe błogosławieństwo.

G rr...

H obby. Drogie Panie, nie uwierzycie, my same ledwo dochodzimy do siebie po tym szoku, ale Francesco swój wolny czas najchętniej poświęca dla swojej rodziny: Ilary i dzieci. Nieprawdopodobne, nieprawdaż? Chyba jest jedynym piłkarzem, który przyznał się do tego typu praktyk. A tak poważnie, to przepada za grą w karty, ma słabość do piłkarskich wideogier, a także często słucha muzyki. Jakiej? Oczywiście włoskiej. Ale...w żadnym wypadku na jakże nowoczesnym odtwarzaczu mp3; Totti używa tylko tradycyjnych płyt kompaktowych. Uwielbiamy oryginalnych facetów.

I dealna rodzinka. Familia pana Tottiego zdaje się jakby żywcem zdjęta z okładki kolorowego magazynu i tym samym zaprojektowana na jej potrzeby. Rozkoszne blondwłose dzieciaczki, niezmiennej od lat urody żona i on, seksowny, a zarazem opiekuńczy. Halo, państwo Totti, nie chcieliby państwo przypadkiem nas zaadoptować?

TottiTotti 

J an Paweł II. Francesco Totti miał okazję spotkać się z nim aż dwukrotnie. Po raz pierwszy, kiedy był jeszcze dzieckiem i później, kilkanaście lat później podczas jubileuszu. Mówi, że nigdy nie zapomni jego spojrzenia i poświaty wokół niego.

K ontuzja. To słowo w połączeniu ze słowem "Totti" w Rzymie wywołuje konsternację, popłoch, przerażenie, stany lękowe, a nawet psychozę. Nic dziwnego, Ciacha od dawna słysząc o słabych wynikach Romy, przyzwyczaiły się rozumieć przez to nieobecność na murawie Włocha, spowodowaną kolejnym urazem. Bo kontuzji miewa nasz pieszczoszek co nie miara, lecz czy to któryś mięsień, czy kostka, czy kolano, czy plecy- efekt jest zawsze tak samo zatrważający: długa rekonwalescencja i duże straty punktowe Romy. Cóż, zawsze trener może skorzystać z planu C - wysłanie na rekonwalescencję u Ciach.

L ato jest? Jest i Totti w obcisłych kąpielówkach Taka to oto urocza, totticiachowa tradycja wytworzyła się nam w ostatnich latach . Włoch egoistą nie jest i doskonale wie, że takich obrazków nie powinien zatrzymywać tylko dla swoich plażowych współtowarzyszek, ale i uraczyć nimi nas. Wszak nigdy nie jest zbyt gorąco, by nie ponapawać się gorącymi fotkami Francesco, które, nawiasem mówiąc, stały się już nieodłącznym elementem naszych wakacji. Po cichu zaś liczymy na owocną kontynuację. Co jak co, ale szlachetne zwyczaje należy kultywować.

Totti

embed

M arzenia. Podróże, podróże i jeszcze raz podróże. Długie, niesamowicie ekscytujące i pełne przygód. Co prawda w swoich planach krajoznawczych wymienia nie ciachową redakcję, ale przykładowo Wyspę Wielkanocną, to i tak jesteśmy pod wielkim wrażeniem, że bez banału pod tytułem "Szczęśliwe i długie życie z moją rodziną" się obeszło. (P.S. Jeśli mieszkacie jednak w pobliżu morza, możecie się cieszyć: Totti je uwielbia i twierdzi, iż daje ono mu poczucie prawdziwej wolności - bardzo więc możliwe, że wkrótce zobaczycie na horyzoncie przystojniaka w obcisłych białych kąpielówkach. Jak co, dzwońcie).

N utella i Margherita. Bo Francesco docenia w życiu właśnie te małe rzeczy i to je poza futbolem kocha najbardziej. Nie żonę, nie dzieci, ale właśnie przysmaki (na samą myśl których robimy się głodne) w postaci Nutellii i Margherity. Ah...ci Włosi. Nieprzyzwoicie niepoprawni. Okej, okej, ale o ciachach to jednak mółbyś wspomnieć, kochany. Bo się obrazimy.

O becność na mundialu. Bo wcale nie aż tak nieprawdopodobna. Ale jednak nikła szansa gdzieś tam majaczy. Jak to z nią jest, nie wiemy nawet (nawet!) my. A to Marcelo Lippi mówi, że owszem Tottiego powoła, jeśli zasłuży sobie grą, później znów, że nigdy, w żadnym wypadku. Zresztą sam zainteresowany też nie jest lepszy - karierę reprezentacyjną kończy średnio co trzy dni, a wraca do niej co dwa; oświadcza, że zrobi wszystko, by znowu w Squadra Azzurri zagrać, to znowu mówi, że to zamknięty rozdział. A to podobno kobietom zarzuca się zmienność. Jakby jednak nie było, nam wystarczy choćby obecność Francesco na ławce w RPA, pod warunkiem tylko, że realizator obieca nam, że poświęci mu przynajmniej 5 minut transmisji. Uczciwa umowa, prawda?

P rzesądy. Jak widać nie tylko Ciacha mają swoje małe dziwactwa, wolny od nich nie jest również i nasz Il Capitano. I tak, przed wyjściem na boisko, po pierwsze upewnia się, że ma swoją opaską kapitańską ze sobą, bo bez niej nie przekroczy linii murawy. Jak mówi, łączą go z nią specjalna więź, symbolizuje ona zaufanie kibiców, a jej noszenie jest dla niego wielkim wyróżnieniem. Po drugie, jako że jest bardzo wierzący, wykonuje znak krzyża aż dwukrotnie, po czym kreśli jeszcze mały krzyżyk w okolicach serca. Po trzecie, posyła w powietrzu gorącego buziaka w kierunku najbliższej kamery - to dla Ciach przed telewizorami. Okej, to trzecie to może tak nie do końca prawda.

R eklama. Totti przed wieloma laty podpisał kontrakt z siecią telefonów komórkowych Vodafone i najwyraźniej tak spodobało mu się występowanie w jej, dość osobliwych, produkcjach, iż nie zamierza go zrywać. Ciacha też narzekać nie będą, liczba wszystkich "Mmmm. ." oraz "Mrrr.." jakie podczas nich wydajemy z siebie, podzielona przez czas ich trwania, dają nam do zrozumienia, że to naprawę dobre reklamy.

S zkółka piłkarska. Bo tak się składa, iż Totti tak uwielbia nauczać dzieci futbolu i przekazywać im swoją pasję oraz umiejętności, iż w lipcu 2004 roku zdecydował się założyć dla nich szkółkę piłkarską pod swoim imieniem, jakże oryginalnie, '' Francesco Totti Soccer School ". Przepraszamy, ale czy dorosłe kobiety, które jednak w środku nadal czują się dziećmi, są przyjmowane?

Totti

T atuaże. Jak przystało na profesjonalnego piłkarza, ozdobił swe boskie, idealnie wyrzeźbione ciało rysunkiem. Jak przystało na walecznego "Il Capitano", za wzór wybrał groźnego Gladiatora. Jak przystało na redaktorki Ciacha.net, wydałyśmy w tym momencie przeciągły jęk zachwytu, przy jednoczesnym wydzieleniu hektolitra śliny. Nic na to nie poradzimy, że mamy słabość do tatuaży na męskich ciałach. Zwłaszcza tych tak idealnie pasujących do ich posiadaczy.

Totti

U czczenie gola. Niestety, przy tej okazji najczęściej spełniała się tylko pierwsza część naszego życzenia: ponoszenie koszulki do góry, o drugiej części już nie było mowy, gdyż pod nią znajdował się podkoszulek z wzruszającym napisem: "Jesteś wyjątkowa", co przez media na całym świecie było interpretowane jako przekaz dla żony piłkarza. Jednak całym dowcip polega na tym, że Ilary nie ma z tym nic wspólnego, a było to dedykowane jednej z ciachowych redaktorek. Sprytny fortel, prawda?

W yjątkowe przeżycie. Nie, nie będzie tu mowy o pojawieniu się po raz pierwszy na naszych łamach, ani nawet o spojrzeniu w nasze cudne oczy, ale nie będziemy stroić fochów - z wydarzeniem takiej rangi, takim z kategorii "zobaczyć i umrzeć", nawet my nie miałyśmy szans. Rzecz o meczu z Realem Madryt. Ale nie żadnym tam byle Realem, ale tym Galaktycznym, najlepszym i niepowtarzalnym Galaktycznym, w składzie : Zidane, Ronaldo, Roberto Carlos, Figo, Raul i inni. Totti rozegrał w nim spotkanie w 2002 roku i mimo całego swojego zauroczenia magią drużyny, zdołał ową Galaktykę zatrzymać.

Z wiązany z Ilary Blasi. Ilary zaś to piękna, blondwłosa, długonoga, modelka, prezenterka, komentatorka, szczęściara jakich mało, żona Tottiego i matka jego dzieci. I choć są wszelkie podstawy, by jej nie lubić, ba, nienawidzić, Ciacha, nie wiedzieć czemu, darzą tę kobietę sympatią. Cóż, w końcu JT też lubił Wayne'a Bridge'a.

Totti

Marina

Chrup Ciacha też na Facebooku - zostań fanką!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.