Hajto dziwi się osobie która nagłośniła całą sprawę. Według niego sam informator do świętych nie należał, a całą sprawę rozdmuchał pod publiczkę.
- Nie podam nazwiska, ale to jest człowiek, który uczestniczył w zgrupowaniach kadry jeszcze za moich czasów. My zawodnicy, którzy przyjeżdżaliśmy na kadrę z zagranicznych klubów piliśmy whisky i inne dobre drinki. A on tylko ordynarną, czystą gorzałę. I to w jakich ilościach. Zachodziliśmy w głowę, jak można tyle czystej wypić przez jedną noc. A on potrafił i teraz ściga chłopaków za pijaństwo. Biega z tym jeszcze do gazet. To nie jest żadne przestrzeganie regulaminu czy też profesjonalizm. Po prostu zwykłe lizodupstwo - ocenił piłkarz.
Kłopoty wychowawcze z piłkarzami w kadrze Smudy rozpoczęły się od wrześniowego zgrupowania reprezentacji na mecze z Ukrainą i Australią. Po kilkunastu dniach do mediów przeciekła informacja o tym, że Sławomir Peszko i Maciej Iwański pili alkohol jeszcze w czasie zgrupowania. Wpadli po tym jak w nocy w hotelowym holu Peszkę zobaczył dyrektor reprezentacji Konrad Paśńiewski oraz asystent Smudy Jacek Zieliński.
Piłkarze nie otrzymali powołania na kolejne towarzyskie mecze. Taka sama kara spotka Michała Żewłakowa i Artura Boruca, którzy złamali regulamin, pijąc wino na pokładzie samolotu transportującego naszych zawodników z ostatniego zgrupowania w USA.
Piłkarz bez brzucha jak garnek bez ucha