Kiedy Hindusi znów będą Brazylijczykami?

Indie to przypadek szczególny. Wielki kraj o liczbie ludności przekraczającej miliard zamieszkuje rasa pod względem sportowym inna od wszystkich. Gdy wszyscy Ziemianie (oprócz tych przybyszów z kosmosu w USA) zapamiętale kopią piłkę, tu dzieci marzą nie o tym, by zostać Ronaldinho czy Beckhamem, ale Sachinem Tendulkarem czy MS Dhonim.

To, że w Indiach futbol się nie rozpowszechnił, jest o tyle zadziwiające, że to dyscyplina prostsza, krótsza, a - co również ważne - o wiele tańsza niż krykiet. Zasady piłki i jej obyczaje nie wymagają też od graczy tak wysokiego poziomu samodyscypliny i hamowania swoich emocji jak krykiet. Nawet Brytyjczycy, którzy w XIX wieku wprowadzali ten drugi sport w Indiach, zauważyli, że mieszkańcy subkontynentu nie umieją w takim stopniu panować nad emocjami, w jakim wymagają tego od nich zasady gry ukształtowanej w purytańskiej Anglii.

Jak twierdzą jednak historycy, żadne uprzedzenia nie zadecydowały o wypchnięciu futbolu w Indiach. Co więcej, to w tej dyscyplinie mieszkańcy Indii świętowali pierwsze wielkie sportowe zwycięstwo nad kolonizatorami z Europy, gdy w 1911 roku klub Mohun Bagan pokonał Eastern Yorkshire Regiment w finale turnieju o puchar piłkarskiego związku Indii. W Goa, w Bombaju czy Kalkucie futbol do teraz jest bardzo popularny. Co więcej, w latach 50. i 60. Indie należały do czołówki na kontynencie. Dwa razy wygrały Igrzyska Azjatyckie, raz zajęły drugie miejsce podczas Pucharu Azji (za Izraelem) i czwarte w igrzyskach olimpijskich. Piłkarze Indii nazywani byli Brazylijczykami Azji. Mogli nawet zagrać na mundialu w 1950 r., a zrezygnowali z podróży do Ameryki Południowej, bo podobno FIFA zażądała od nich, by wszyscy grali w... butach.

W tamtych czasach krykiet nie był wcale bardziej popularny niż futbol. Miał jednak niezaprzeczalną przewagę - zespół Indii należał do elity i grał z najlepszymi - Australią, Anglią, Indiami Zachodnimi, RPA. Żadna brytyjska reprezentacja piłkarska, a tym bardziej klub, nie odwiedzały subkontynentu.

Krykieciści, choć zazwyczaj dostawali łupnia, w końcu jednak zaczęli wygrywać. W 1971 r. wygrali dwie serie testmeczów, i to w dodatku na wyjeździe. Najpierw ograli Indie Zachodnie (czyli wspólną drużynę byłych kolonii brytyjskich na Karaibach), a potem samą Anglię. Oba zespoły uważane były za najsilniejsze na świecie. Te zwycięstwa świetnie wpisały się w politykę, bo w tym samym roku Indie wygrały z Pakistanem wojnę, w wyniku której powstał niepodległy Bangladesz (wcześniej zwany Pakistanem Wschodnim). Rok 1971 r. został w Indiach nazwany Rokiem Zwycięstwa. Indie poczuły się potęgą, a na fali nacjonalizmu swoją dominację wzniósł krykiet. W dodatku Indie miały pierwszą wielką gwiazdę - Sunila Gavaskara - podziwianego nie tylko w ojczyźnie, ale także w każdym "krykietowym" kraju. Sukcesy krykiecistów zbiegły się przy okazji z upadkiem hokeistów na trawie, którzy z igrzysk w Monachium (1972) po raz pierwszy nie przywieźli złotych medali.

Futbol dobiła telewizja, gdy transmisje z mistrzostw świata i Europy, a potem jeszcze z ligi angielskiej, pokazały, jak wiele miejscowym kopaczom brakuje do elity. Z drugiej strony zaś strony na szklanym ekranie Hindusi podziwiali swoją drużynę krykieta, która w 1983 r. zdobyła mistrzostwo świata. Krykiet trafił "pod strzechy" i stał się elementem tożsamości narodowej, tak jak piłka nożna w Ameryce Południowej. Gwiazdy tego sportu stały się ikonami popkultury jak aktorzy z Bollywood.

Oczywiście to, że dziś eliminacje do mundialu 2010 skończyły się dla Indii, zanim jeszcze 150 innych drużyn poznało rywali (przegrały z Libanem 1:4 i zremisowały 2:2 w preeliminacjach jeszcze w lipcu), wcale nie znaczy, że Hindusi przestali kopać piłkę. Wręcz przeciwnie, to bardzo popularny sport wśród dzieci i młodzieży. W niektórych regionach popularniejszy niż krykiet. To nie ma jednak żadnego przełożenia na poziom klubów i reprezentacji. FIFA i Premier League mają już jednak plan, jak przywrócić Indie piłkarskiemu światu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.