E-sport w wersji olimpijskiej

Podejrzewam, że czegoś takiego nie wymyśliłby nawet taki prorok przyszłości jak Stanisław Lem. Nie żebym nie doceniał wyobraźni wielkiego pisarza, ale - z tego, co wiem - sportem i tym, jak on będzie wyglądał w przyszłości, interesował się on w stopniu niewielkim, a już na pewno prędzej przyszłaby mu do głowy rywalizacja nieczułych na ból i zmęczenie cyborgów niż rozdawanie medali ozdobionych pięcioma olimpijskimi kółkami za energiczne poruszanie joystickiem tudzież inną podobną zabawką.

Tymczasem w Makau właśnie m.in. za takie umiejętności można było zdobywać złote medale igrzysk, a ściślej Halowych Igrzysk Azjatyckich. E-sportowcy rywalizowali tutaj w koszykówce (NBA Live 2007), piłce nożnej (FIFA 2007) i wyścigach samochodowych (Need for Speed Most Wanted). Rywalizacja odbyła się pod patronatem Azjatyckiego Komitetu Olimpijskiego - kontynentalnej federacji MKOl, a 18-letni Irańczyk Meysam Hossein, który wygrał w FIF-ie, nie ma wątpliwości, że uprawia prawdziwy sport. - Trenuję siedem godzin dziennie - mówi mistrz szybkich palców.

Oczywiście e-sport to nie jedyne konkurencje, w których rozdawano medale na igrzyskach - były też szachy w wersji tradycyjnej i szachy w wersji chińskiej (oryginalna nazwa xiangqi), bilard (snooker i pool), kręgle (bowling). To tyle, jeśli chodzi o gry towarzyskie. Były też sporty, które wymagają prawdziwego hartu i odwagi: ekstremalne skoki na rolkach i deskorolkach, jazda dowolna na rowerze BMX, a także wspinaczka po sztucznych ściankach. To tyle, jeśli chodzi o sporty ekstremalne.

Była jeszcze jedna kategoria - superdziwaczne. Do nich należą z pewnością piłka rowerowa, jazda figurowa na rowerze, taniec towarzyski i - uwaga - tańce smoka i lwa w wersji północnej i południowej. O co chodzi w tych ostatnich sportach, trudno się nawet domyślić. Taniec smoka to element chińskich widowisk ludowych (np. obchodów nowego roku). Kolorowe postacie smoków unoszone są na drążkach przez grupę ludzi. Ich zadaniem jest tak kierować ruchami kukły, aby były one spójne - jakby wykonywała je żywa istota - i dopasowane do rytmu wybijanego na bębnach. Co za szaleniec wymyślił, że można do tego ułożyć ścisłe przepisy i potem jeszcze rozgrywać w tym olimpijskie zawody? To tak jakby w Polsce wprowadzić zawody w składaniu szopki na czas albo rywalizację herodów i turoni z korowodu bożonarodzeniowych przebierańców.

Przy takich konkurencjach pływanie w masce i płetwach (także w programie w Makau) wydaje się tak naturalne, jak sprint na 100 metrów.

Oczywiście w Makau rozegrano także parę normalnych konkurencji - halową lekkoatletykę, pływanie na basenie 25-metrowym, futsal (halowa piłka nożna) i halowy hokej.

Program uzupełniały jeszcze tradycyjne azjatyckie sporty - kabbadi (berek dla silnych mężczyzn), hoop sepak takraw (koszykówka, w której piłkę do kosza się kopie) i tajski boks. W sumie do rozdanie było 151 kompletów medali.

Halowe igrzyska to jeden ze sposobów, jaki Azjaci wymyślili na odchudzenie programu swoich tradycyjnych igrzysk (rozgrywanych od wczesnych lat pięćdziesiątych). Wobec ambicji kolejnych federacji sportowych, które w obecności na igrzyskach widzą jedyną szansę na rozwój i popularność, zamiast cokolwiek wykreślać z programu, powołali do życia nową formę igrzysk. Jednym z kryteriów była telewizyjna atrakcyjność. Stąd te - tak modne ostatnio i u nas - tańce.

Ale to jeszcze nie koniec nowatorstwa i inwencji Azjatyckiego Komitetu Olimpijskiego. Niemal równo za rok na wyspie Bali pierwsze w historii Plażowe Igrzyska Azjatyckie. Znów będzie... dziwacznie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.