Igrzyska azjatyckie. Sport do góry nogami

Igrzyska Azjatyckie to coś więcej niż ich olimpijski pierwowzór. Podczas gdy gospodarka najludniejszego kontynentu świata, mimo dynamicznego rozwoju, wciąż pozostaje w tyle za światową czołówką, to w organizacji sportowych imprez Azja już prześcignęła wymysły Zachodu. Podczas Igrzysk Azjatyckich, które trwają w katarskiej Dausze do rozdania jest ponad 400 kompletów medali. O 30 proc. więcej niż na letnich zawodach olimpijskich.

W odbywających się co cztery lata azjatyckich zmaganiach złoty medal mogą zdobyć kulturyści, rugbiści (i to w dwóch wersjach), bilardziści, snookerzyści i ci, którzy grają w bilard bez łuz - czyli w tzw. karambol. Do tego jeszcze szachiści, golfiści i specjaliści od przewracania kręgli. Z zawodników w różnych azjatyckich sztukach walki o medale jeszcze chyba nie walczą tylko wojownicy ninja. Zresztą, jeśli chodzi o nich, to kto wie? Przecież regułą ich rzemiosła jest pozostawanie w ukryciu.

Ale nie tylko sztuki walki to ściśle azjatycka specyfika. Wśród igrzyskowych sportów są na przykład kabaddi czy sepak takrew, o których istnieniu znakomita większość Europejczyków nie ma i prawdopodobnie nigdy mieć nie będzie najmniejszego pojęcia.

Kabaddi to gra z rodziny berków, tyle że drużynowa i bardziej hardcore'owa. Polega na tym, że napastnik (zwany najeźdźcą) jednej z dwóch drużyn wpada na pole rywala i ma za zadanie dotknąć jednego z przeciwników i bezpiecznie powrócić na swoją część boiska. Z kolei obrońcy mają złapać najeźdźcę i zatrzymać go u siebie. Akcja ma trwać z reguły jeden oddech najeźdźcy. Zawodnik atakujący nie ma bowiem prawa zaczerpnąć powietrza po stronie rywala. Aby udowodnić, że nie oddycha cały czas skanduje słowo kabaddi. Między najeźdźcą, a dotkniętym przez niego obrońcą dochodzi niemal zawsze do przepychanki lub krótkiego pojedynku zapaśniczego. Czyli - wszystko jak na szkolnym wybiegu.

Kabaddi wywodzi się z Indii. Gra uprawiana jest też głównie tam i w najbliższej okolicy. To z pewnością najtańszy sport świata. Zawodnicy po boisku biegają na boska i noszą tylko spodenki.

Z Dalekiego Wschodu pochodzi natomiast tenis w wersji miękkiej. Oficjalnie nazywa się to soft tennis. Jego historia sięga XIX wieku, gdy do Japonii po tzw. otwarciu na świat, ponownie mogli przyjeżdżać misjonarze. Oni przywieźli ze sobą rakiety tenisowe i piłki. Japończycy - jak to zwykle z nimi bywa - europejską grę dostosowali do swoich fizycznych możliwości. Wymyślili lżejsze rakiety i miękkie gumowe piłki, aby siła fizyczna nie miała decydującego znaczenia w rozgrywce.

W tenisa na miękko gra się niemal tak samo jak w tego oryginalnego, tyle tylko że odbicia piłki są mniej przewidywalne. Trochę inaczej też liczy się punkty (nie ma 15:0, 30:0, 40:0). W samej Japonii w soft tennis gra ponad 5 mln ludzi. Gra popularna jest także w Korei i na Tajwanie.

Nazwa sepak takraw jest dziwniejsza niż sama gra. To bowiem miano dla popularnej na polskich wuefach siatkonogi. Gra ma swoje korzenie w Tajlandii i jest popularna także w innych częściach półwyspu indochińskiego. Sama nazwa to połączenie malajskiego słowa sepak (czyli kopać) z tajskim rzeczownikiem takraw, czyli piłka.

Gra odbywa się na boisku jak do badmintona. Siatka wisi na wysokości 1,52 m. Zespoły są trzy- lub dwuosobowe. Gra prowadzona jest do zwycięstwa w dwóch setach, a zasady podobne jak w siatkówce.

Zmagania azjatyckich sportowców transmituje Eurosport.

Copyright © Agora SA