Nowa Polka w Organice Budowlanych. Czy zagra w kadrze?

Julia Szelichina, środkowa Organiki Budowlanych, wreszcie dostała polskie obywatelstwo. Trener Jerzy Matlak chciałby ją w kadrze, ale...

O sprawie pisaliśmy rok temu. Mierząca 192 cm zawodniczka od czterech lat starała się o uzyskanie polskiego dowodu osobistego. Twierdziła, że czuje się Polką. - W tym kraju od kilku lat gram w siatkówkę, tutaj urodziły się moje dzieci i tutaj czuję się szczęśliwa - mówiła. Martwiła się jednak, że wszystkie niezbędne procedury trwają bardzo długo. - W pięć minut się tego nie załatwi i, niestety, napotykam na sporo trudności - opowiadała.

W pomoc łódzkiej siatkarce zaangażował się Matlak, który doskonale zna Szeluchinę ze wspólnej pracy w Nafcie Piła. - Zdobyliśmy razem Puchar Polski oraz wicemistrzostwo - wspomina trener. - To świetna zawodniczka pod każdym względem. Ma bardzo duże umiejętności, a w dodatku jest prawdziwą profesjonalistką. Jeśli nie jest najlepsza, to na pewno znajduje się w pierwszej trójce środkowych w PlusLidze.

W poniedziałek wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. W meczu z Atomem Trefl Sopot Szeluchina pojawiła się w podstawowej szóstce obok trzech zagranicznych koleżanek: Brazylijek Micheli Teixeiry, Luany De Pauli i Dominikanki Karli Echenique. Przepisy dopuszczają możliwość gry tylko trzech siatkarek spoza Polski. Czy Szeluchina otrzymała polskie obywatelstwo? - Tak, to prawda - mówi Marcin Chudzik, prezes Organiki. - Wkrótce oficjalnie ogłosimy tę informację i podamy termin uroczystego spotkania z wojewodą łódzką.

Okazało się, że szefowie łódzkiego klubu od kilku dni trzymali wiadomość o obywatelstwie w tajemnicy. - Zależało nam, aby zaskoczyć Atom Trefl naszym nowym ustawieniem. Plan się powiódł, bo wygraliśmy - cieszy się Chudzik.

Organika zwyciężyła 3:2, a Szeluchina obok Joanny Mirek była najlepszą zawodniczką na boisku (48 proc. w ataku!). - Zagrała fantastycznie. Jeśli przepisy nie stoją na przeszkodzie, to chętnie widziałbym Julię w kadrze. Teraz, kiedy ma polskie obywatelstwo, to możliwe - mówi Matlak. - Ciekaw jestem, co na to Julka...

- Czułabym się zaszczycona - odpowiada Szeluchina. - Ostatni raz grałam dla Ukrainy siedem lat temu, więc z tego co wiem, nie powinno być żadnych problemów. Przy okazji chciałam podziękować wszystkim osobom, które mi kibicowały i dobrze życzyli, abym jak najszybciej uzyskała obywatelstwo. Szczególnie dziękuję za pomoc trenerowi Matlakowi, prezesowi Wiesławowi Chudzikowi i pani prezydent Hannie Zdanowskiej. Dzięki nim jestem teraz bardzo szczęśliwa!

Natalia Kostulska z Wydziału Międzynarodowego przy Polskim Związku Piłki Siatkowej twierdzi jednak, że droga Szeluchiny do kadry polskiej nie jest wcale prosta. - Według przepisów zawodniczka musiałaby odbyć dwuletnią karencję - tłumaczy Kostulska. - Później trzeba było złożyć wniosek do FIVB o zmianę macierzystej federacji. Taki dokument musiałby zostać podpisany przez związek ukraiński i polski. Oprócz tego koszt całego transferu wynosi 10 tys. euro.

Chudzik: - Wydawało nam się, że Julia będzie mogła grać dla polskiej kadry. Będziemy jeszcze sprawdzać dokładnie całą procedurę, aby znaleźć taką możliwość - kończy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.