Koniec marzeń Jastrzębskiego Węgla o medalu mistrzostw Polski

Zespół Lorenza Bernardiego poległ z Delectą Bydgoszcz w decydującej batalii o wejście do czołowej szóstki w lidze i skazał się na grę o utrzymanie.

Postawa jastrzębskiej drużyny jest największym rozczarowaniem obecnych rozgrywek. Klub, który od 10 lat nie wypadł poza pierwszą czwórkę, w tym sezonie może zająć co najwyżej siódme miejsce. - Takie jest życie. Nie takie historie zna sport. Upadały tak wielkie kluby, jak AZS AWF Warszawa, 19-krotny siatkarski mistrz Polski. Musimy przeorientować cele, zebrać się i grać dalej - skomentował na gorąco przegraną z bydgoszczanami Zdzisław Grodecki, prezes Jastrzębskiego Węgla.

Bieżący sezon od początku układał się dla jastrzębian źle. Z powodu kiepskich rezultatów doszło do zmiany na ławce trenerskiej. Słowaka Igora Prielożnego zastąpił Włoch Bernardi. Początek miał nieudany, ale z czasem jego drużyna zaczęła podnosić się z kolan.

Pomimo wcześniejszych problemów jastrzębianie do soboty wszystko mieli w swoich rękach i ciągle mogli jeszcze złą kartę odwrócić. Nadzieję na to dawały: zwycięska passa w Lidze Mistrzów zakończona awansem z grupy, zeszłotygodniowa wygrana w Częstochowie z rewelacyjnie spisującym się do tego czasu AZS-em, a także trudny terminarz Delecty, czyli bezpośredniego rywala w walce o szóstkę.

Warunek był jeden - triumf (najlepiej za trzy punkty) nad ekipą Waldemara Wspaniałego. Zadanie to przerosło ludzi Bernardiego. - Normalnie, nawet kiedy gramy na wyjeździe, potrafimy wygrać. Ale kiedy mamy wielką presję, przegrywamy u siebie - kręcił głową Bernardi.

Włoch nawiązywał do środowego fantastycznego meczu w wykonaniu jego ekipy w Bledzie w ramach LM. Dwa razy w ciągu tygodnia jastrzębianie nie byli w stanie zagrać na równie wysokim poziomie. - Absolutnie nie tłumaczymy się zmęczeniem meczem pucharowym. Fizycznie przecież dobrze wytrzymaliśmy spotkanie z Delectą - stwierdził Igor Yudin, atakujący Jastrzebskiego Węgla.

Goście z Bydgoszczy perfekcyjnie zasadzili się na jastrzębian. W trakcie tygodnia specjalnie trenowali w małej hali Chemika, gdzie nacisk położyli na zagrywkę. Opłaciło się.

W ciasnej hali w Szerokiej, na którą zwykle psioczyli rywale, zespół Wspaniałego czuł się w sobotę znakomicie. Ryzyko w polu zagrywki podejmowali właściwie wszyscy jego zawodnicy, ale najbardziej nękał jastrzębian słowacki bombardier Martin Sopko. Przy fatalnym przyjęciu gospodarze byli bezradni.

Bernardi wściekał się, rozpaczliwie gestykulował, mieszał w składzie, ale nie przynosiło to żadnego efektu. Pierwsze dwa sety bydgoska drużyna od początku do końca poprowadziła pod własne dyktando, a największa w tym zasługa środkowego Michala Cervena.

W trzecim miało być podobnie. Przy stanie 17:11 dla gości zaczął się jednak szaleńczy pościg jastrzębian. Drużynę poderwał, a kibiców rozpalił rezerwowy rozgrywający Grzegorz Pająk, który najpierw skutecznie dograł do kolegów... nogą (co dało punkt), a sam dorzucił trzy asy serwisowe (19:18)! Na trybunach radość zamieniła się w szał, kiedy przy prowadzeniu rywali 24:23 Mitja Gasparini poszedł va banque i posłał w stronę bydgoszczan kolejne dwa asy, a JW ostatecznie wyszedł zwycięsko z tej bitwy.

Niemniej emocjonująco było w czwartej partii. Żółtą kartkę dla Benjamina Hardy'ego za dyskusję z arbitrem (i tym samym punkt dla gości) jastrzębscy kibice kwitują niewybrednym hasłem pod adresem sędziego, potem znów cieszą się brawurowym pościgiem swoich pupili (od 11:15 do 18:19), by na koniec jęknąć z rozpaczy po bolesnej przegranej.

Rozbity kapitan JW Grzegorz Łomacz zdobył się jedynie na zdawkowy komentarz. - Jest nam bardzo przykro. Przeciwnik zagrał lepiej - podsumował.

Trener Bernardi, choć był przybity, starał się szukać pozytywów. - Ten sezon jeszcze się nie skończył. Walczymy o Puchar Polski, a w Lidze Mistrzów jest szansa dotrzeć do Final Four - uznał Włoch.

Jastrzębski Węgiel - Delecta Bydgoszcz 1:3 (21:25, 17:25, 27:25, 22:25)

Jastrzębski Węgiel: Divis, Łomacz, Polański, Gawryszewski, Hardy, Gasparini, Rusek (l) oraz Pawliński, Yudin, Wika, Pająk.

Delecta: Jurkiewicz, Lipiński, Cerven, Szymański, Sopko, Siltala, Andrzejewski (l) oraz Masny, Serafin, Konarski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.