PlusLiga. Jastrzębski Węgiel tradycyjnie mierzy wysoko

Był triumf w Pucharze Polski, było wicemistrzostwo kraju, a w składzie drużyny szalała siatkarska gwiazda światowego formatu, czyli Rosjanin Paweł Abramow. Czy jastrzębski klub będzie w stanie doskoczyć do tak wysoko przez siebie zawieszonej w zeszłym sezonie poprzeczki? Na razie zachwycił kibiców efektowną prezentacją zawodników.

Na oficjalnej stronie Jastrzęskiego Węgla czytamy: w czwartkowy wieczór Hala Sportu w Jastrzębiu-Szerokiej po brzegi wypełniła się kibicami i zaproszonymi gośćmi. Okazją nie był jednak żaden mecz Jastrzębskiego Węgla, a niezwykle oryginalna forma prezentacji drużyny wicemistrza Polski na sezon 2010/2011.

 

Było masę śmiechu i doskonałej zabawy, do czego walnie przyczynił się też zabawiający publiczność kabaret Łowcy.B, który już po raz drugi uświetnił prezentację zespołu. Kibice mieli okazję zobaczyć prześmieszny pojedynek między komikami a szóstką graczy zdobywcy Pucharu Polski. Z tym, że nastąpiła "nieoczekiwana zmiana ról". Kabaret występował w tym pojedynku w koszulkach... Jastrzębskiego Węgla, siatkarze przebrali się w zabawne stroje swoich rywali - czytaj więcej o show w Hali Sportu.

W drużynie zmiany. Czy obronią pozycję z minionego sezonu?

Po zakończeniu minionych rozgrywek w PlusLidze Zdzisław Grodecki, szef Jastrzębskiego Węgla, przyznał, że klub ma za sobą najlepszy sezon w swojej historii. Jak nie rozpływać się w zachwytach, kiedy na krajowym podwórku jastrzębianie ulegli jedynie niepokonanej od lat Skrze Bełchatów, a dzięki sukcesowi w rodzimych rozgrywkach pucharowych zyskali przepustkę do elitarnej Ligi Mistrzów?

W maju jednak wiele się zmieniło. Włoski trener Roberto Santilli na tyle dobrze zapracował na swoją markę, że dzięki rekomendacji Abramowa, znalazł wraz z nim zatrudnienie w rosyjskiej Iskrze Odincowo. Nadzieję polskiej reprezentacji, środkowego Patryka Czarnowskiego, zgarnął jastrzębianom Krzysztof Stelmach, szkoleniowiec Zaksy Kędzierzyn-Koźle, będący jednocześnie asystentem selekcjonera Daniela Castellaniego.

Do Jastrzębia po latach wrócił słowacki trener Igor Prielożny, który w 2004 roku doprowadził klub do jedynego dotąd mistrzostwa Polski. - Duże wyzwanie? Wszędzie, gdzie byłem, oczekiwania były ogromne. Zbudowaliśmy ciekawy zespół. Ufam, że uda nam się to poukładać na boisku - mówi szkoleniowiec.

Rolę lidera ma przejąć Słowak Lukas Divis, mistrz Turcji z Fenerbahce Stambuł oraz zwycięzca LM z niemieckim VfB Friedrichshafen z 2007 roku. Sam jednak stara się trochę uciec od presji. - Nie mamy może wielkich gwiazd, liderów, ale to nie problem. W siatkówce liczy się silny kolektyw, co udowodniła chociażby Brazylia na MŚ - twierdzi słowacki przyjmujący.

Czy jastrzębianie nie staną się zakładnikami sukcesów z poprzednich rozgrywek? - Absolutnie się tego nie obawiam. Idąc tym tokiem myślenia, gdybyśmy w przyszłym roku zdobyli mistrzostwo kraju, puchar oraz Ligę Mistrzów, to miałoby to oznaczać, że pora kończyć życie? To oczywiste, że nie! Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że przygotowywaliśmy się do sezonu jak najlepiej, i jak zawsze Jastrzębski Węgiel powalczy o najwyższe cele - przekonuje Grodecki.

Choć brakowało czasu na zgranie, zawodnicy również czują się pewnie. - Mamy powody, by się tak czuć. Po tych dwóch tygodniach, od kiedy jestem z zespołem, mogę stwierdzić, że będziemy groźni dla każdego w Polsce i w Europie. Zwojujemy dużo - ocenia Grzegorz Łomacz, kapitan drużyny, uczestnik ostatnich MŚ we Włoszech.

Jednak nie będzie łatwo: rywale w tegorocznym oknie transferowym przeprowadzili istny "wyścig zbrojeń", skutecznie realizowali transfery siatkarskich gwiazd. JW celował tylko w jedno głośne nazwisko, ale ostatecznie amerykański mistrz olimpijski, Ryan Millar będzie grać w Rzeszowie. - Budżet mamy, jaki mamy. Na tyle nas stać. Chociaż będzie on wyższy od 20 proc., to trudno go porównać z pieniędzmi, którymi dysponują Skra, Zaksa czy Resovia. Fachowcy plasują nas pod tym względem na ósmym miejscu - mówi Grodecki.

Atutem jastrzębskiej ekipy ma być wyrównany skład. Nawet libero Paweł Rusek ma swojego zmiennika - Bartosza Sufę. W kontekście nadchodzących rozgrywek znaczonych wydłużonym sezonem reprezentacyjnym oraz zmianą systemu gier ligowych długa ławka będzie istotna. - Będziemy grać się w systemie: środa - weekend. Czas poleci niesłychanie szybko, trzeba liczyć się z niespodziankami. Zapowiada się jeden z najciekawszych sezonów - przewiduje Prielożny.

W pierwszej kolejce jastrzębianie zmierzą się na wyjeździe z Politechniką Warszawską, następnie czeka ich wyjazd do Bełchatowa. W hali w Szerokiej drużyna zagra dopiero 30 października w meczu z Fartem Kielce. Dodajmy, że z końcem pierwszego kwartału przyszłego roku ma być oddana do użytku nowa hala w Jastrzębiu. Tym samym jest to ostatni sezon ligowy, który JW rozegra w roli gospodarza w tzw. kurnik arenie. W LM podejmować będzie przeciwników na lodowisku Jastor.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.