Zabrzańskie deja vu, czyli powtórka po 31 latach

To drugi spadek z ekstraklasy w historii Górnika Zabrze. Poprzednio takie nieszczęście tę drużynę dotknęło w 1978 roku. Co łączy, a co różni obie degradacje 14-krotnego mistrza Polski?

Skład, czyli nie mieli prawa zlecieć

1978. Bramkarzem był rezerwowy MŚ '74 Andrzej Fischer, na środku obrony grali wielokrotni reprezentanci Jerzy Gorgoń i Henryk Wieczorek, w środku pomocy występował słynny Zygfryd Szołtysik, w ataku ocierający się o kadrę Stanisław Gzil. Solidnymi ligowcami byli: Bernard Jarzina, Adam Popowicz, Jerzy Radecki, Ireneusz Lazurowicz i Józef Kurzeja. Talentem błyszczeli: Joachim Hutka, Andrzej Pałasz, Edward Socha i Erwin Szymura.

2009. Solidni bramkarze Sebastian Nowak i Michal Vaclavik. W obronie kadrowicz Michał Pazdan i ceniony ligowiec Grzegorz Bonin. W pomocy młodzieżowy reprezentant Polski Adam Danch. W ataku uczestnik ME Tomasz Zahorski. Jesienią w zespole występowali byli reprezentanci Tomasz Hajto i Jerzy Brzęczek. W przerwie zimowej kupiono m.in. ekskadrowicza Damiana Gorawskiego, mistrza Polski w barwach Wisły Kraków Pawła Strąka oraz wyróżniających sie w ekstraklasie Adama Banasia, Mariusza Przybylskiego i Roberta Szczota.

Trenerzy, czyli sami fachowcy

1978. W rundzie jesiennej zespół prowadził Hubert Kostka, zastąpił go równie ceniony fachowiec Władysław Żmuda, który mógł się pochwalić dopiero co zdobytym tytułem ze Śląskiem Wrocław.

2009. Na początku sezonu trenerem był Ryszard Wieczorek, do niedawna uważany za jednego z najbardziej zdolnych trenerów młodszego pokolenia. W jednym meczu drużynę poprowadził pracujący w klubie Marcin Bochynek (zdobył z Górnikiem mistrzostwo w 1988 roku). Potem nastała era Henryka Kasperczaka, legendy polskiej myśli szkoleniowej.

Atmosfera w drużynie

1978. Prezes klubu Zbigniew Klonowski w przerwie zimowej mówił dziennikarzowi: "Nie ma co ukrywać, konflikt w drużynie jest i staramy się problem rozwiązać". Z trenerem Kostką nie mogła się dogadać grupa starszych zawodników. Jeden z buntowników, Szołtysik (dawny kolega Kostki z boiska) miał odejść z klubu, ale po dymisji Kostki pozostał na Roosevelta.

2009. Po odejściu do ŁKS-u Hajto ujawnił, że jego relacje z Kasperczakiem były złe. Na złość klubowi piłkarz zagrał wiosną przeciwko niemu, łamiąc w ten sposób podpisane umowy. Piłkarze cały czas chwalili kibiców za doping, ale ci wymogli na nich założenie podczas treningu koszulek z napisem "Nie wystarczy tylko biegać lub trochę się starać, z naszym herbem na sercu trzeba zapierdalać". Prezes Górnika Jędrzej Jędrych uspokajał: - Kibice są rozżaleni słabą grą piłkarzy w ostatnim meczu (porażka 0:2 z ŁKS-em - przyp. red.]. Nie doszłoby do całego tego zdarzenia, gdyby nie postawa zawodników.

Droga do klęski

1978. Po rundzie jesiennej Górnik był na 12. miejscu (15 pkt w 19 meczach) i miał tylko punkt przewagi nad 16., ostatnią Pogonią Szczecin. W 22. ligowej kolejce, po porażce 0:1 z Odrą w Opolu, Górnik spadł na ostatnie miejsce. Nie opuścił go już do końca rozgrywek. Spadek grającego w ekstraklasie nieprzerwanie od 1956 roku Górnika został przesądzony w przedostatniej kolejce, po porażce na własnym boisku ze Śląskiem Wrocław. Mecz oglądało zaledwie trzy tysiące kibiców.

2009. Górnik w czterech pierwszych meczach sezonu zdobył zaledwie punkt. Kasperczak nie poprawił sytuacji drużyny. Wiosenny sezon Górnik zaczął od prestiżowej wygranej z Ruchem w Wielkich Derbach Śląska, ale potem grał w kratkę i cały czas znajdował się na spadkowym miejscu. Mimo to mecze w Zabrzu regularnie oglądało kilkanaście tysięcy widzów.

Szczęście się odwróciło

1978. Zabrzanie tracili punkty w kuriozalnych okolicznościach. W meczu z Szombierkami Bytom przegrali po golu z 40 metrów. Rywal uderzył piłkę, która skozłowała tuż przed bramkarzem, przelobowała go i niespodziewanie wpadła do siatki. W spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec najbardziej doświadczony w zabrzańskiej ekipie Szołtysik nie wykorzystał rzutu karnego. Piłka poszybowała półtora metra nad poprzeczką! Podczas meczu z Arką Gdynia Gorgoń strzelił samobójczego gola.

2009. W meczach z faworytami Wisłą, Bełchatowem, Lechem i Polonia Warszawa zabrzanie na własnym boisku tracili gole w ostatnich minutach gry. Bramkę dla "Kolejorza" wbił samobójczym uderzeniem Strąk. Śląsk strzelił Górnikowi na własnym stadionie wyrównującego gola dopiero w 83. min.

Trenerzy tak to widzieli

1978. - Zabrakło w zespole waleczności. Zawodnikom Górnika wyraźnie siadła psychika. Byli przyzwyczajeni, że zawsze grają o wysokie miejsca w tabeli. Tym razem musieli bronić się przed spadkiem i nie wytrzymali tego - uważa po latach trener Żmuda, który po degradacji pozostał na stanowisku.

2009. - Zawodnicy i ja sam robiliśmy wszystko, żeby ten klub utrzymać w ekstraklasie - podsumował na konferencji prasowej banalny aż do bólu trener Kasperczak. Trudno sobie wyobrazić, aby to on poprowadził drużyne z powrotem do elity.

Krajobraz po spadku

1978. Piłkarze pozostali w utrzymywanym przez resort górniczy klubie na takich samych warunkach finansowych. Wprawdzie w trzech pierwszych meczach sezonu w II lidze Górnik poniósł dwie porażki - z Ursusem i Wisłoką Dębica - ale potem było już tylko lepiej, więc już po roku był z powrotem w ekstraklasie. Trener Kostka wrócił do Górnika w 1984 roku i dwukrotnie doprowadził zespół do mistrzostwa Polski.

2009. Sprowadzeni do Górnika piłkarze zagwarantowali sobie, że nawet po spadku pozostaną w klubie na takich samych warunkach finansowych. Firma Allianz nie zamierza wycofać się z finansowania klubu, ale zapowiada okrojenie jego budżetu. Nie zmienią się plany budowy nowoczesnego stadionu w mieście.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.