Szopka w Górniku Zabrze, czyli jak kibiców karmi się złudzeniami [KOMENTARZ]

Złudzenie to wrażenie, że widzi się coś, czego w rzeczywistości nie ma. Tak mówi definicja. Ja dodałbym do niej ?niepokojąco często występuje w Górniku Zabrze?.

Po raz kolejny widziano je tam we wtorek. Co więcej, uderzyło podwójnie. Najpierw kibiców karmiono złudzeniem "rada nadzorcza klubu będzie podejmować decyzje", by niedługo potem dać im to o treści "zmiany we władzach Górnika".

Prezydent decyduje nawet o... bilboardach

Tyle o złudzeniach, przejdźmy do faktów. Te są następujące:

- Rada nadzorcza Górnika nie jest gremium, które podejmuje decyzje. Jest gremium, które wykonuje polecenia Małgorzaty Mańki-Szulik, prezydent Zabrza. Nie inaczej było w przypadku odwołania prezesa Marka Pałusa. Zresztą, dziwnym trafem dzień przed wspomnianym zebraniem rady nadzorczej Pałus musiał tłumaczyć się... Mańce-Szulik. Po co, skoro o jego losie rzekomo miała zdecydować rada nadzorcza? Chociaż rozstrzygania w sprawach najprostszych prezydent Zabrza też nikomu nie odda. Przykład pierwszy z brzegu - billboardy zapowiadające lutowe Wielkie Derby Śląska. Wydawałoby się, że akurat w tym temacie Małgorzata Mańka-Szulik ingerować nie będzie, a jednak. To, co na tych billboardach się znalazło, musiało zostać przez nią zaakceptowane! Czy prezydent 180-tysięcznego miasta nie ma ważniejszych zajęć?

- W praktyce we wtorek w Górniku nie doszło do żadnych zmian. Marka Pałusa, który mógł w klubie bardzo niewiele, zastąpiono (na razie tymczasowo) Tomaszem Młynarczykiem, szefem rady nadzorczej, który większej władzy od Pałusa nie dostanie (zresztą, prezesem w przeszłości już był). Rządzi Małgorzata Mańka-Szulik.

Kozioł ofiarny znaleziony

Z punktu widzenia kibiców cała ta szopka nie wniosła właściwie nic nowego, ale z punktu widzenia pani prezydent już tak - "decyzja" rady nadzorczej to "potwierdzenie" słuszności opinii Małgorzaty Mańki-Szulik, która kilka dni wcześniej na antenie TVP Katowice dawała do zrozumienia, że głównym winnym spadku Górnika z Ekstraklasy jest Marek Pałus. - Działacze nie dali z siebie wszystkiego. To oni są odpowiedzialni za dobór zawodników. Muszą stworzyć taką atmosferę, by piłkarze gryźli trawę - mówiła. Zgoda, tylko dlaczego ani słowem nie wspomniała o swojej roli?

Teraz natomiast może obwieścić, że "niezależne" gremium doszło do takich samych wniosków jak ona. Tym sposobem kozioł ofiarny został znaleziony, a pani prezydent wraca do roli bohatera Górnika. Wiecie - tego bohatera, który pojawia się zawsze wtedy, gdy dzieje się krzywda.

Jeden wielki chaos

Nazywam Marka Pałusa kozłem ofiarnym, ale nie dlatego, że był świetnym prezesem. Nie, nie był. Pozwolił, by kadra zespołu rozrosła się do niespotykanych rozmiarów, nie dopilnował zimowego zgrupowania w Hiszpanii (nawet piłkarze twierdzili, że trenowali za mało)... W efekcie jest współwinnym spadku. Tylko że - no właśnie - współwinnym, a nie głównym winnym, jak chciałaby Małgorzata Mańka-Szulik. Poza tym w zasadzie wszystko mówi data rozpoczęcia jego pracy przy Roosevelta, czyli 13 sierpnia zeszłego roku. Wtedy Górnik był już w fatalnym położeniu, o co przede wszystkim zadbały władze miasta.

Innymi słowy - ktoś wzniecił ogromny ogień, wezwał mało doświadczonego strażaka (wcześniej klubowi piłkarskiemu Pałus nie szefował), dał mu trochę wody i kazał gasić. Strażak próbował, ale szło mu to bardzo opornie. Budynek spłonął i teraz to on jest winny. Tylko czy nie można było wziąć do tej roboty kogoś z doświadczeniem? Albo jeszcze lepiej - w ogóle tego pożaru nie wzniecać?

Dzisiaj zarządzanie Górnikiem to jeden wielki chaos. Małgorzata Mańka-Szulik nie ma o nim pojęcia, a poszukać kogoś, kto je ma, nie chce. Wyżej ceni ludzi, którzy wezmą na siebie odpowiedzialność za jej ruchy. Tyle że idąc tym tropem Górnik o sukcesy się nie otrze. Ba, będzie coraz gorzej. A przecież jeszcze niedawno prezydent Zabrza zapewniała kibiców: "Idziemy po piętnastego mistrza Polski!"...

Kiedy Górnik Zabrze wróci do ekstraklasy:
Więcej o:
Copyright © Agora SA