Schumacher dostał od organizatorów wyścigu wspaniałą, czarną Hondę Fireblade, na której wykręcał świetne czasy zarówno podczas treningów, kwalifikacji (które wygrał), jak i samego wyścigu (który zaczął na końcu stawki). Zanim jednak wsiadł na motor, przeszedł szybki kurs teoretyczny u Randy'ego Mamoli, byłego kierowcy motocyklowego w klasie 500. Nauka nie poszła w las, co Schumi udowodnił na torze. I choć później zarzekał się, że wyścig potraktował jako zabawę i woli cztery kółka, liczymy, że do tego jeszcze wróci.