Charakter > warunki fizyczne

Dustin Carter ma 18 lat i jest zapaśnikiem walczącym w barwach jednej ze szkół średnich w Ohio. W weekend wywalczył prawo występu w turnieju stanowym, po tym jak zajął 3 miejsce w turnieju Columbus, plasującym go w ścisłej czołówce zapaśników w swoim regionie. W barwach Hillsboro High School, Carter wygrał 41 walk, przegrywając jedynie dwie. Po zwycięstwie dającym mu awans do zawodów stanowych wydał z siebie rozdzierający ryk tryumfu. ?Nigdy tego nie zapomnę. (...) Nie spałem cały weekend. Śniły mi się moje mecze. To wszystko siedziało w mojej głowie zbyt długo. Dałem więc temu ujście? - komentował swoje zachowanie po zawodach Carter, któremu w wieku 5 lat... amputowano wszystkie kończyny.

Tak tak - mówimy o zapaśniku, którego ręce kończą się na łokciach, a nogi, tuż za biodrami. Amputacja była wynikiem poważnego zakażenia krwi, które dopadło małego Dustina w 1994 roku. 14 lat później jest nie tylko samodzielny, ale na zapaśniczej macie potrafi skopać tyłek niejednemu pełnosprawnemu. Na co dzień porusza się na protezach nóg. Przestał korzystać z zasilanych elektrycznie rąk, bo twierdził, że bez nich potrafi robić więcej. Ani jedne ani drugie nie są mu potrzebne podczas meczu zapaśniczego.

Spory artykuł poświęcił Carterowi "NY Times". Potrafi zrobić 20 pompek z osiemnastokilowym ciężarem na karku, potrafi też podnosić ciężary. Jak mówi jego trener, jedyne czego nie potrafi to pokroić sobie stek. I choć wyzwaniem jest dla niego odkręcenie butelki z napojem po treningu, to na swój stan narzekał tylko raz w życiu - tydzień po amputacji, gdy prawie spadł z kolan ojca podczas kolacji. Następnym etapem kariery Dustina będzie wspomniany turniej stanowy, podczas którego sprawdzi się z najlepszymi zapaśnikami Ohio. Swoją karierę chciałby kontynuować w koledżu, a potem planuje zostać specjalistą od spraw żywienia, a także dawać motywacyjne przemówienia. Nie wiemy jak Wam, ale nam wystarczy oglądanie go w akcji, żeby poczuć energię do działania.

Choć profil naszego serwisu jest wyraźnie prześmiewczy, tym razem śmiać za bardzo nie ma z czego - Carter to po prostu młody sportowiec, który daje radę, mimo że ma zdecydowanie trudniej niż inni. To także kolejna budująca historia o ludziach przezwyciężających przeciwności losu i odnoszących sukcesy w ukochanych dyscyplinach. Jeśli czytacie "Z Czuba" w miarę regularnie wiecie, że można być najlepszym strzelcem swojej drużyny koszykarskiej grając bez ręki (także brak dłoni w niczym nie przeszkadza ) oraz, że amputacja górnej kończyny nie przeszkadza w powrocie na boisko piłkarskie . Wyczyny Cartera są więc kolejnym przykładem na to, że sport to przede wszystkich siła woli, a dopiero potem predyspozycje fizyczne. Trzymamy za kciuki za jego dalsze poczynania na macie. O tym, że poradzi sobie poza nią, jesteśmy przekonani.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.