Koń w okularach gwiazdą szwedzkiego jeździectwa

Co prawda Ed, koń, który mówi to zwierzę fikcyjne, jednak koń w okularach nie tylko istnieje, ale jak donosi agencja PAP, jest jednym z najczęściej zwyciężających ogierów w szwedzkich wyścigach konnych.

Historia konia w okularach nadaje się na hollywoodzki scenariusz nie gorzej niż historia Eda. "Home Alone" (imię też jakby hollywoodzkie ), jeszcze kilka lat temu, był zwyczajnym koniem, z gatunku tych, które jakie są, każdy widzi. Startował w wyścigach kłusaków , zdobywając coraz to większe uznanie. Przed szwedzkim kryterium kłusaków był jednym z głównych faworytów do zwycięstwa. Wtedy zaczął się jego dramat - zmierzający po wygraną "Home Alone", kilkaset metrów przed metą nagle zaczął galopować i został zdyskwalifikowany (w wyścigach kłusaków dozwolony jest tylko szybki kłus).

Od tego czasu biegał coraz gorzej. Powtarzało się nagłe przechodzenie w galop, zaczął biegać krzywo, nie wyrabiał się na wirażach, po przekroczeniu linii mety, nie zatrzymywał się. Zaczęto mówić, że "Home Alone" ma "problemy z łbem" - doszukiwano się choroby psychicznej i spodziewano się, że podzieli los, wielu sportowców, którzy po sukcesach na początku kariery, rozsypywali się kompletnie .

I wtedy "Home Alone" trafił pod skrzydła profesora Stiga Anderssona, weterynarza-okulisty (no tak, skoro są konie w okularach, to istnienie weterynarzy-okulistów nie powinno dziwić), który zdiagnozował u niego krótkowzroczność. Andersson zaprojektował także specjalne okulary. Zanim puścicie wodze wyobraźni informujemy, że z powodu kształtu głowy konia o oprawkach nie mogło być mowy - ogromne soczewki o sile plus trzy zostały więc wszyte w skórzaną czapkę.

Na efekty nie trzeba było długo czekać - już w pierwszym wyścigu w okularach, "Home Alone" zdeklasował rywali. 4 marca wystąpi podczas corocznego dnia ogiera wśród najlepszych koni Szwecji i jest ponownie głównym kandydatem do zwycięstwa. Niezależnie od tego, jest ulubieńcem publiczności oraz mediów, a od dziś także naszego serwisu. Życzymy żeby okulary służyły mu jak najczęściej tylko do oglądania się na zostających w tyle rywali.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.