Dobry pomysł, zły pomysł: Artur Boruc musi odejść!

Artur Boruc nic nie zawalił, ale z Ligą Mistrzów w zasadzie już się pożegnał. I może dzięki temu zrozumie, że musi uciekać z Glasgow, bo z takimi obrońcami może co najwyżej przygotowywać rozrywkowe programy z cyklu ?Futbolowe jaja?. Ale i tak jest fajnie - najwspanialsze rozgrywki piłkarskie wszech czasów wróciły.

Dobry pomysł: Cieszyć się. Wreszcie! Tak jak po długiej zimie przychodzi wiosna, tak po długiej, hm, zimie wraca Liga Mistrzów, czyli najwspanialsze piłkarskie rozgrywki wszech czasów. I aż do maja nic wspanialszego w futbolu nie będzie. Nie wiemy, czy ma sens tworzenie europejskiej superligi - mamy kilka argumentów za i kilka przeciw. Nie mamy natomiast wątpliwości, że taka superliga już istnieje. I z każdym kolejnym meczem będzie coraz fajniejsza.

Zły pomysł: Nie czekać na więcej. Milan jeszcze się nie obudził, Real jeszcze nie skoncentrował, Manchester jeszcze nie rozpędził. Z każdym kolejnym meczem najwięksi będą się rozkręcać. Prawdziwe mecze Ligi Mistrzów, gdzie jest miejsce tylko dla wielkich firm walczących z jeszcze większymi firmami dopiero przed nami.

Dobry pomysł: Być Arturem Borucem i odejść do lepszego klubu. To już oficjalne - Artur Boruc musi odejść. Drugi raz z rzędu Celtic znalazł się w szesnastce najlepszych klubów Europy i dobitnie przekonuje się, że to dla niego szczyt marzeń. Boruc nic nie zawalił, ale w porównaniu z zeszłorocznymi bataliami z Milanem zrobił krok wstecz. Jeśli Polak nie chce rozmienić swojego talentu na drobne grając z Motherwellami i Gretnami - musi odejść z Glasgow. Tylko wtedy ma szansę rzeczywiście stać się bramkarzem ze światowego topu. Jeśli nie zmieni otoczenia - pozostanie królem szkockiego zaścianka.

Zły pomysł: Grać jak obrona Celticu. Na dwa dni przed powrotem Orange Ekstraklasy przypomnieliśmy sobie co nas w niej fascynuje, jednak na poziomie 1/8 finału Ligi Mistrzów za takie błędy powinno się wylatywać z wilczym biletem. Obrońcy Celticu podarowali Barcy w zasadzie wszystkie trzy bramki, a to co zrobili przy ostatniej zakrawało na świadomy sabotaż. Mógł być świetny wynik, a jest po wszystkim. Ktoś wierzy, że Celtic wygra na Camp Nou dwiema bramkami?

Dobry pomysł: Być jak Liverpool (w Lidze Mistrzów). Jedno zwycięstwo w ostatnich siedmiu meczach ligowych i kompromitująca porażka z drugoligowcami w Pucharze Anglii - Liverpool ostatnio zdecydowanie nie zachwyca. Kiedy jednak przyszło do Ligi Mistrzów - pewnie pokonał Inter 2:0 i spokojnie może czekać na rewanż. Inna sprawa, że Rafaela Beniteza to raczej nie uratuje - do finału droga baaaardzo daleka, a konkurencja do czwartego miejsca w lidze - ogromna. Im dłużej Liverpool będzie grał na dwóch frontach tym większe niebezpieczeństwo, że na koniec sezonu zostanie z niczym.

Zły pomysł: Być jak Inter (w Lidze Mistrzów). Inter z niewielką pomocą Juventusu, który pokonał Romę w weekend w zasadzie zapewnił sobie trzecie z rzędu mistrzostwo Włoch. I może się okazać, że przez resztę sezonu będzie grał o nic. Mistrz Włoch zagrał świetny mecz, przegrał trochę pechowo (czerwona kartka dla Materazziego, bramki stracone w ostatnich pięciu minutach), ale Liga Mistrzów nie zna sentymentów. Massimo Moratti choruje na Ligę Mistrzów od lat i w tym sezonie raczej się nie wyleczy. Liverpool to zbyt doświadczona drużyna, a Benitez - za stary lis, żeby dać sobie wydrzeć awans.

Dobry pomysł: Podziwiać Turków. Kto przed fazą grupową brał poważnie zapowiedzi trenera Zico, że Fenerbahce awansuje do fazy pucharowej? Kto wierzył, że klub wzmacniający się emerytem Roberto Carlosem może pomieszać szyki najlepszym? Tymczasem Turcy na swoim stadionie odnieśli jak na razie komplet zwycięstw. Po pokonaniu Sevilli mają realne szanse na awans do ćwierćfinału. W tym sezonie raczej się mimo wszystko nie uda - Sevilla powinna u siebie wygrać, ale za rok? Co roku Fenerbahce zwiększa budżet, w tym roku było to 220 mln dolarów, z czego ok. 30 proc. przeznaczono na transfery. Droga do elity jeszcze daleka, ale rola egzotycznej ciekawostki to dla Turków już teraz zdecydowanie za mało.

Zły pomysł: Obawiać się o najlepszych. Chelsea tylko remisuje w Grecji, Manchester w Lyonie, Real przegrywa w Rzymie i co? I nic. Wszystkie trzy drużyny przed rewanżami są zdecydowanymi faworytami. Taki już urok Ligi Mistrzów, że najlepsi rozpędzają się długo, ale kiedy już się rozpędzą - powstrzymać ich potrafią tylko inni najlepsi.

Dobry pomysł: Cieszyć się z meczów takich jak Arsenal - Milan. Dla takich meczów wymyślono Ligę Mistrzów. Tutaj nawet bezbramkowy remis potrafi dostarczyć wielkich emocji. Już nie możemy się doczekać rewanżu, w którym będzie wszystko, co najlepsze w europejskiej piłce. I w którym choćbyśmy pękli - nie potrafimy wskazać faworyta.

Zły pomysł: Nie żałować, że to już. Szkoda tylko, że już za dwa tygodnie jedna z tych drużyn odpadnie. Nie wyobrażamy sobie ćwierćfinałów bez porywających dzieci Wengera i równie porywających starych wyjadaczy z Milanu. A już za dwa tygodnie będziemy musieli.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.