Seks za pieniądze pomoże Mundialowi 2010?

W RPA trwa gorąca debata na temat ewentualnej legalizacji prostytucji na czas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, organizowanych przez ten kraj za dwa lata. Zwolennicy takiej idei twierdzą, że walka z prostytucją jest jak walka z wiatrakami - lepiej ją zalegalizować i czerpać z niej zyski. Przeciwnicy mówią, że walka z prostytucją jest jak walka z szatanem - wiadomo, że pakt z diabłem przynosi tylko doraźne korzyści.

Pierwszym człowiekiem, który poruszył temat, był Jackie Selebi - komisarz policji z RPA. Funkcjonariusz stwierdził, że legalizacja prostytucji uczyniłaby Mundial 2010 bezpieczniejszym. Policja skupiłaby się bowiem na groźniejszych przestępstwach, a prostytucja w trakcie tak olbrzymich imprez i tak jest nie do okiełznania. Jeszcze bardziej kategorycznie wypowiedział się w tej sprawie członek lewicowej partii ANC MP, George Lekgetho: "To jedna z rzeczy, która uczyniłaby Mistrzostwa bardziej udanymi. Słyszymy o wielu gwałtach, bo ludzie nie mają legalnego dostępu do prostytutek". Wypowiedź Lekgetho została bardzo szybko skrytykowana przez środowiska feministyczne, a sam polityk przeprosił kobiety w RPA za swoją wypowiedź, choć nie dał jasno do zrozumienia, czy zmienił zdanie w tym kontrowersyjnym temacie.

Inni zwolennicy legalizacji prostytucji na czas Mundialu mówią o wielkim zysku, jaki przyniosłyby krajowi podatki z usługi tak popularnej w czasie wielkich imprez. Zmniejszyłoby się również zagrożenie związane z zarażeniem wirusem HIV. Kobiety lekkich obyczajów uzyskałyby opiekę medyczną, a klienci domów publicznych zyskaliby pewność, że obcują z godnymi zaufania profesjonalistkami.

Kontrargumentów i kontrargumentujących jest zdecydowanie więcej. Prostytucja wielu obywatelom RPA kojarzy się z upokorzeniem kobiet. Wspomnienie apartheidu wciąż jest w tym społeczeństwie bardzo żywe, a tolerancja jedną z najwyżej cenionych wartości. Dlatego argumenty ekonomiczne i praktyczne mogą być za słabe, by przeforsować liberalne podejście do seksu za pieniądze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.