Oczekiwana zmiana logo 2: Potwór atakuje Europę (Część 5. ostatnia: Sz-W)

Ostatnia już część przygód zwariowanych herbów. Gdy doszliśmy do tego etapu byliśmy dumni z siebie, że przebrnęliśmy przez niezliczone pułapki i zagadki, przygotowane przez grafików z całej Europy. Rozpoczynamy od Szwecji i mkniemy do końca alfabetu. Na koniec zaś deser - przegląd najdziwniejszych symboli na Wyspach.

Część 1: A-Cy

Część 2: Cz-H

Część 3: I-Ni

Część 4: No-Sz

Szwecja:

Kinna IF - długo gapiliśmy się na ten symbol, ale nie starczyło nam wyobraźni, aby domyślić się, cóż może on przedstawiać. Dla włodarzy Kinna IF mamy dwie wiadomości. Zła jest taka, że mają bardzo mało piłkarski, a przy tym niezwykle paskudny symbol, który równie dobrze można by zastąpić tym lub tym . Dobra zaś jest taka, że nie mają w herbie zwierzaka balansującego na piłce, chociaż do końca pewni nie jesteśmy.

Atvidabergs FF - nie mamy pojęcia czy klub ten daje wyraz swojego uznania dla roli kobiet w futbolu czy może jego działacze są z Wenus. Zastanawia nas też czy mają kosę z szowinistami z Degerfors IF i Kiruna FF , którzy ewidentnie są z Marsa.

Turcja:

Sakaryaspor - Piękne. Urodzajny czarnoziem po prawej, zielone łąki po lewej, słodki dwukolorowy mostek, a na dole liczba ofiar, które utopiły się w zdradliwie zakręcającej białej rzece. Co to w ogóle ma być?

Samsunspor - Jak widać, o jedną sztukę istnień ludzkich więcej pochłonęły w Turcji upadki z konia po jeździe ze związanymi rękoma niż białe rzeczki. Jeżeli ktoś nas jeszcze nad Bosforem nie usłyszał, krzyczymy na cały głos: Co to w ogóle ma być??

Boluspor - ewidentnie połowa lat 60. to czarny okres dla tureckiej grafiki użytkowej. Ten cały Bolus, czy inny Boluś, który projektował to logo, powinien wziąć naprawdę długi rozbieg i zafundować sobie zderzenie czołowe z choinką.

Ukraina:

Borysfen Boryspil - mamy niejasne przeczucie, że herb ten powstał po tym, jak prezes przyszedł do zaprzyjaźnionego grafika i powiedział "narysuj coś, a my dorzucimy piłkę i będziemy udawać, że tak miało być". No i grafik ów narysował "coś" strasznego.

FC Bershad - gdybyśmy zlecili stworzenie logo święta robotniczego albo dożynek, bylibyśmy zachwyceni takim efektem pracy. Gdybyśmy byli kibicami mającymi efekt ów jako herb klubu, wymyślilibyśmy jakąś bardzo wymyślną formę zemsty na jego autorze.

Węgry:

Baktaloranthaza - jak zwykle okazuje się, że źle dobrany motyw zoologiczny może położyć całe logo. Bo nie dość, że lew, to jeszcze puszcza pawia, którego z małpią zwinnością przecina mieczem. Dużo zoo, mało piłki nożnej.

Włochy:

Cosenza Calcio - zgadnijcie co jest w herbie Włochów. Nie wiecie? A my już wiemy - przypatrzcie się uważnie wersji powiększonej . Teraz widzicie wilka na tle piłki? Dobór kolorów i kształtów wprost genialny. Jeśli ktoś wziął za to czytelne niczym "Nad Niemnem" logo pieniądze, żądalibyśmy ich zwrotu.

AS Cisco - w przypadku herbu Cosenzy powiększenie pozwoliło rozróżnić zlewające się w nim kształty. Tu nie pomógłby nawet mikroskop elektronowy. Jedyne co nas pociesza, to że biegający z nim na piersiach piłkarze śmigają po boiskach Serie C2 i naprawę niewiele osób jest skazane na zafundowaną przez Cisco herbową zagadkę.

Mandfredonia - przypuszczalnie najsympatyczniejsze logo w historii futbolu. Zazwyczaj zwierzaki z piłkami powodują u nas myśli samobójcze, ale ten symbol za każdym razem poprawia nam humor. Teraz wiemy, że gdy ukradną nam samochód, rzuci nas dziewczyna a kumpel okaże się fanem Bayernu Monachium, spojrzymy na symbol Manfredonii i złe myśli odejdą w zapomnienie.

Wyspy:

Anglia

Barnsley FC - wiele razy już udowadnialiśmy jak złym naszym zdaniem pomysłem jest wciepywanie miliarda elementów do herbu. Nie zawahamy się zrobić tego po raz kolejny, gdyż The Tykes mają zdecydowanie najbardziej przekombinowane logo spośród angielskich zespołów. I to niezależnie od emanującej z symbolu magii sojuszu chłopsko- robotniczego

Irlandia

Kilkenny City - nie wiemy, co ma oznaczać to logo. Czy to, że w tym mieście są koty wielkości piłek, czy to reklama kocich chrupek w kształcie futbolówek. Jeżeli ktokolwiek z Was ma pojęcie, o co mogło chodzić twórcy tego paskudztwa, niech odpali w powietrze zieloną racę i powie trzy razy pod nosem "zczuba", a zjawimy się na pewno odebrać wyjaśnienie.

Waterford United - choć jesteśmy nieuleczalnie chorzy na Irlandię przez niego i przez to , nie jesteśmy pewni czy wybaczymy im to logo. Czy to coś na pewno projektował Irlandczyk?

Irlandia Północna

Ballyclare Comrades - to naprawdę miło, że projektant tego potworka postanowił unieśmiertelnić rybacką chatkę swojego ojca, tylko czemu musiał w ten sposób unieszczęśliwiać całą miejscowość. Idziemy o zakład, że fani Comrades tną się na myśl o swoim logo przewodnikami po swoim kraju.

Szkocja

Patrick Thristle FC - nasz ulubiony rodzaj herbu, czyli tu kolorek tam kolorek, a w środku bliżej niezidentyfikowany kształt (obstawiamy, że to bardzo kanciasty rycerz). Oczywiście całość zupełnie niezwiązana z futbolem i wyglądająca jak logo papierosów typu "najlepsze z najtańszych".

Dunfermline Athletic - zabójczy dom- mutant stojący przy krętej drodze (albo dwupasmowej rzece). Granatowe, złowrogie niebo, posępne czarne drzewo i fale złej energii. Tak, ten herb zawsze przywodził nam na myśl klimat książek Stephena Kinga, jakoś jednak wątpimy, aby symbol ten znalazł się na okładce którejś z nich.

Walia

Cardiff Grange Harlequins A.F.C. - może to nie jest takie głupie? Oczywiście jako herb klubu zupełnie odpada, przynajmniej według nas. Ale widzimy tu głębszy sens - to po prostu pomysł na nowe stroje dla arbitrów. Musicie przyznać, że całkiem ciekawy.

Rhyl FC - całkiem dobrze wykonane, pomysłowe i efektowne logo... dla szkolnego kółka przyjaciół Unii Europejskiej. Do klubu piłkarskiego zupełnie nam nie pasuje i postulujemy jego zmianę niezależnie od stopnia euroentuzjazmu zarządu i wysokości unijnych dotacji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.