Czarne kwiaty, białe korzenie: Komentatorzy robią nam dobrze (a czasem źle)

Nie ma się co oszukiwać. Nie tylko zawody sportowe wpływają na nasze samopoczucie, ale również komentatorzy owych zmagań. Stworzyliśmy mapę emocji i porozmieszczaliśmy na niej sprawozdawców. Ten ranking nie jest wartościujący, oparliśmy się tylko na osobistych, względnych odczuciach.

miłość, nienawiść - Włodzimierz Szaranowicz - Ikona naszej konferansjerki wzbudza w nas skrajne emocje. Z jednej strony potrafi porwać i bardzo pozytywnie nakręcić, bo jego miłość do sportu jest autentyczna i zaraźliwa. Popada jednak czasem w sztuczną retorykę, żongluje pustymi słowami, jak narcyz, z zadartym nosem. Czujemy się wtedy, jakbyśmy dostali kosza od najlepszej dziewczyny na parkiecie (albo na murawie).

poczucie bezpieczeństwa, stagnacja - Dariusz Szpakowski - Jego głos jest alfą i omegą naszej przygody ze sportem. Kojarzy nam się z pewnym status quo. Darek jest wszechobecny i współczujący. Towarzyszył największym kompromitacjom polskich drużyn piłkarskich, a gdy darł się ze szczęścia, my również się darliśmy. Nie zamienilibyśmy Szpakowskiego, z jego wpadkami, przejęzyczeniami, na nikogo innego.

strach, poczucie krzywdy - Grzegorz Mielcarski - Bardzo go szanujemy jako piłkarskiego fachowca, bardzo często zgadzamy się z jego merytorycznymi wywodami. Niestety, za każdym razem, gdy dochodzi do głosu , kolana nam się uginają. Zdania, które buduje Grzegorz, nie spełniają żadnych standardów budowlanych, w każdej chwili mogą runąć nam na głowę, razem z systemem słowotwórczym i fonetycznym.

nuda, samotność - Maciej Iwański - Gdy komentuje piłkę nożną, mamy wrażenie, że czyta z kartki. Jest kompletnie przezroczysty. Cieszymy się, gdy jego relacjom ktoś towarzyszy, chociażby Grzegorz Mielcarski. Cieszymy się, gdy podczas jego relacji towarzyszą nam kumple i piwo.

poczucie winy, zakłopotanie - Czesław Lang - Posiadacz najdelikatniejszego głosiku od Bałtyku po Karpacz . Za każdym razem, gdy opowiada o T our de Pologne, widzimy dziecko z wyciągniętą dłonią, patrzące nam prosto w oczy i mówiące "Bardzo proszę, oglądajcie zawody kolarskie".

radość, lęk - Przemysław Babiarz - Komentator pływania i lekkoatletyki tonem swojej wypowiedzi wprowadza euforię nawet wtedy, gdy świat się wali, a Otylia jest na mecie czwarta i o 5 kilo za gruba. Lęk pojawia się natomiast podczas dłuższych wywodów Babiarza. W okolicach 5-6 zdania komentator TVP zapowietrza się i perspektywa "beknięcia" na antenie staje się bardzo realna. Oby to było nasze niedoczekanie.

pewność siebie - Piotr Dębowski - Nie jest tak charyzmatycznym komentatorem jak ś.p. Zdzisław Ambroziak, ale nie przypominamy sobie siatkarskiej relacji, w której Dębowski byłby najsła bszym ogniwem całego spektaklu. Siatkarze, owszem, miewają swoje wzloty i upadki. Gdy upadają, pozostaje czekać, aż komentator zwiastuje powrót z dalekiej podróży.

irytacja - Wojciech Michałowicz - Wszystko, co irytujące u Szaranowicza, ze zdwojoną siłą występuje u jego następcy na stanowisku Naczelnego NBA-Speca RP. Żonglerka anglicyzmami, nazwa własna każdego zagrania koszykarskiego i epatowanie bulwarowymi plotkami, które mają niewielki związek z istotą dyscypliny. Czy "traveling" nie może pozostać "błędem kroków"?

trwoga - Krzysztof Miklas - Do końca kariery będzie człowiekiem od "Leć Adam, leć!", czyli człowiekiem, którego głos związany jest z największym napięciem emocjonalnym Polaków od czasu Bitwy pod Grunwaldem. Adam komentatora słuchał tylko czasami, toteż i my straciliśmy zaufanie do jego zaklęć. Podenerwowanie pozostało.

cierpienie - Andrzej Borowczyk & Mikołaj Sokół - Nieważne, czy lubicie Formułę 1, czy nie - powinniście współczuć. Wyścig się zaczyna i możecie sobie pozwolić na zrobienie obiadu, telefon do rodziców i półgodzinną drzemkę. Budzicie się, Kubica jest wciąż czwarty, a komentator podaje czas kolejnego okrążenia w wykonaniu Polaka... i tak pięćdziesiąt, sześćdziesiąt razy w ciągu dwóch godzin. Czy to nie straszne?

Lista jest tymczasowa, jak i ludzkie emocje. Potrzebowaliśmy jednak tego zestawienia, czasem dobrze jest nazwać rzeczy po imieniu. Wyłączamy telewizor, a Szaran jest wciąż w nas. Przerażające, prawda? Jednak prawdziwe i co ważne, nieuniknione. Spróbujcie sobie obejrzeć Kubicę od deski do deski przy wyłączonym głosie. Docenicie Borowczyka, docenicie Sokoła.

****************************

Teksty "Czarne kwiaty, białe korzenie" spółki spiro&kostrzu w soboty w serwisie, a więcej w tym klimacie na sokratesljoekelsoey.blox.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.