Copa de Brasil

Dwa brazylijskie zespoły Atletico Paranaense i Sao Paulo walczą w finale Copa Libertadores. Pierwszy mecz dzisiaj

Jeszcze nigdy w 45-letniej historii latynoskiego odpowiednika Ligi Mistrzów nie zdarzyło się, by o Puchar Wyzwolicieli walczyły drużyny z jednego kraju. Faworytem dwumeczu na pewno nie jest Atletico. Klub, w którym kiedyś grali Mariusz Piekarski i Krzysztof Nowak, zajmuje w tabeli ligi brazylijskiej ostatnie miejsce, dodatkowo gospodarzem dzisiejszego meczu jest tylko teoretycznie. Stadion, na którym ma być rozegrany finał, powinien mieć minimum 40 tys. pojemności. Obiekt Atletico, Arena da Baixada, choć uważany za najnowocześniejszy w Brazylii, może pomieścić zaledwie 24 tys., dlatego pierwsze spotkanie odbędzie się w odległym o 711 km Porto Alegre na stadionie Beira-Rio.

- Chciałbym grać na Arenie, ale to nie od nas zależy - powiedział trener Atletico Antonio Lopes, który ma już w dorobku jeden Puchar Wyzwolicieli (z Vasco da Gama w 1998 r.).

Pozbawione gwiazd Atletico ma wprawę w pokonywaniu faworytów - w ćwierćfinale uporało się z mistrzem Brazylii Santosem, w półfinale z meksykańskim Chivas. - Awans do finału to niebywałe osiągnięcie, jednak tylko zwycięstwo zapewni nam miejsce w historii - powiedział kapitan zespołu Marcao.

Dla Paulo Autuoriego, szkoleniowca Sao Paulo, nie ma znaczenia, gdzie zagra jego ekipa. - Możemy zagrać na Arenie, w Beira-Rio, a nawet na Marsie. Jesteśmy gotowi - powiedział Autuori, który wygrał Copa w 1997 r. z Cruzeiro. Do jego drużyny wracają zawodnicy, którzy grali na MŚ do lat 20.: Diego Tardelli, Fabio Santos i Edcarlos oraz obrońca Cicinho, który występował w Pucharze Konfederacji. Inne znane nazwiska Sao Paulo to Grafite oraz Marcio Amoroso mający za sobą występy w Udinese i Borussii Dortmund.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.