Szefowie Górnika Zabrze oferowali Śląskowi swoich piłkarzy

PIŁKA NOŻNA. Właściciel Górnika Zabrze Marek Koźmiński oferował działaczom Śląska swoich piłkarzy, m.in. kilku Brazylijczyków z pierwszego składu. - Marek chciał dać zawodników, ale do klubu nie dołożyłby ani złotówki. Nas to nie interesuje - mówi przewodniczący rady nadzorczej Śląska Andrzej Mazur

Prezes Górnika Zbigniew Koźmiński i jego syn Marek (właściciel klubu) poważnie zastanawiają się nad odejściem z Zabrza. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pod uwagę brali przenosiny do III-ligowej Lechii Zielona Góra, a ostatnio prowadzili rozmowy z działaczami beniaminka II ligi Śląska Wrocław. - Rozmawialiśmy tydzień temu, to wszystko - mówi szef rady nadzorczej Śląska Andrzej Mazur. - Nic z tego konkretnego nie wyszło, bo nie mogło wyjść. Marek chciał dać zawodników, ale do klubu nie dołożyłby ani złotówki. Nas to nie interesuje, bo dla nas największym problemem jest teraz zapięcie budżetu na nowy sezon. My najpierw musimy znaleźć pieniądze na tych piłkarzy, którzy wywalczyli awans. Po co myśleć o I-ligowcach, na których nie znajdziemy pieniędzy?

Warto zaznaczyć, że Koźmińscy są właścicielami kart m.in. kilku Brazylijczyków - Hernaniego, Feliksa Filipe, Rambo, Jao Paolo, a także Nigeryjczyka Ugo i dwójki reprezentantów polskiej młodzieżówki - Pawła Wojciechowskiego i Łukasza Juszkiewicza. Gdyby doszło do współpracy ze Śląskiem, wymienieni gracze trafiliby na Oporowską. - Tak, ale za co byśmy ich utrzymali? - pyta Mazur. - Powtarzam, my szukamy strategicznych sponsorów, a panowie Koźmińscy oferują nam tylko graczy, a nie pieniądze. Więc taka współpraca na razie nie wchodzi w rachubę. Poza tym jest jeszcze inny aspekt całej sprawy. We Wrocławiu nie chcemy budować drużyny opartej na armii zaciężnej, bo z historii wiemy, że to do niczego dobrego nie prowadzi.

O możliwości przeniesienia swoich graczy na Oporowską sceptycznie wypowiada się także prezes Górnika Zbigniew Koźmiński. - Na razie to fakty prasowe, tak mogę to określić. Żadnych konkretów nie ma - mówi. - Wie pan, to, że syn jeździł do Wrocławia, jeszcze o niczym nie świadczy. Dla nas najistotniejsze są czwartkowe rozmowy z prezydentem Zabrza. Od nich w dużej mierze zależy, czy zostaniemy w Górniku - kończy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.