Kto zagra w ŁKS

Do pięciu zmalała lista kandydatów trenera transferowa trenera ŁKS Dragana Dostanicia.

Pomocnik Kujawiaka Włocławek ma zastąpić Pawła Golańskiego. Przez dwa tygodnie trener Dostanić i menedżer Marek Chojnacki spierali się o nowe oblicze drużyny. Serb nie ukrywa, że wciąż ma kłopot z obrońcami i skrajnymi pomocnikami. - Należy sciągnąć także rasowego napastnika - twierdzi Dostanić.

Serbski szkoleniowiec chwali się, że wiosną ściągnął do klubu graczy, na których - jak sam mówi - nikt by nie postawił. Tymczasem Robert Łakomy i Michał Łochowski szybko wywalczyli miejsce w podstawowej jedenastce.

Sprawy transferowe wziął w swoje ręce Chojnacki. - Na razie gorączkowo negocjujemy z piłkarzami. Z jednymi jesteśmy w połowie drogi do podpisania kontraktu, z innymi dopiero na początku - mówi menedżer. - Ale na razie o żadnym nie mogę powiedzieć, że już wzmocnił nasz klub.

Na liście życzeń Dostanicia jest bramkarz, obrońca, dwóch pomocników i napastnik. Tym pierwszym być może będzie Marcin Mańka z RKS Radomsko, który wiosną zbierał doskonałe recenzje po każdym występie. Należy także pamiętać, że z wypożyczenia wraca Witold Sabela, dlatego Kamil Woźniak zostanie oddany do innego klubu.

Najpoważniejszym kandydatem do obrony jest Artur Kościuk z GKS Bełchatów. Piłkarz ma jeszcze ważny kontrakt, ale szefowie sekcji piłkarskiej liczą, że uda się go wypożyczyć. - Na razie przebywa na urlopie w Hiszpanii, dlatego nie mamy z nim kontaktu - wyjaśnia Chojnacki. Podobnie menedżer ŁKS chciałby postąpić w sprawie Sergiusza Wiechowskiego. Drugim pomocnikiem ma być Jarosław Białek. - To idealny piłkarz dla łódzkiej drużyny - chwali pomocnika Kujawiaka Piotr Klepczarek, z którym występował przez dwa sezony.

Nie wiadomo, kim będzie nowy napastnik. - Być może będzie to zagraniczny zawodnik - dodaje tajemniczo Dostanić. Wczoraj do klubu nadszedł faks od agencji menedżerskiej, która zaproponowała przysłanie na testy siedmiu piłkarzy - pięciu Czechów, Litwina i Białorusina. - Wszyscy maja za sobą występy w młodzieżowych reprezentacjach swoich krajów - zapewnia Marcin Durasik, rzecznik prasowy ŁKS.

Jedynym ełkaesiakiem, który nie pojechał na wakacje i wciąż trenuje jest Arkadiusz Mysona. Piłkarz co dzień rano ćwiczy w hali przy al. Unii. Jego menedżer Dariusz Adamczuk, srebrny medalista olimpiady w Barcelonie, szuka mu klubu.

Trener Dostanić nie podjął jeszcze decyzji, z których piłkarzy zrezygnuje, ale już wiadomo, że na miejsce w szerokiej kadrze raczej nie mogą liczyć Sławomir Słowiński, Sebastian Przybyszewski, Adrian Kasztelan i Marcin Dopierała.

Chcę, ale nie wiem czy mogę

Jerzy Walczyk: Większość piłkarzy przebywa na wakacjach, a Pan został w Łodzi. Dlaczego?

Igor Sypniewski: Najlepiej relaksuję się poświęcając czas synowi. Dlatego nigdzie nie pojechałem.

Może czeka Pan na oferty z innych klubów?

- W żadnym wypadku. Wprawdzie słyszałem, że interesuje się mną Cracovia, Amica Wronki oraz kluby z Rosji i Turcji, ale na razie nikt oficjalnie się nie zgłosił. W sobotę spotkam się z prezesem Danielem Goszczyńskim, żeby omówić warunki nowego kontraktu.

Dlaczego nowego?

- Miałem wprawdzie podpisaną z ŁKS umowę na trzy lata, która została jednak polubownie rozwiązana 30 czerwca. Od tego dnia jestem wolnym zawodnikiem.

Co było powodem zerwania umowy?

- Z Jarosławem Papisem doszliśmy do wniosku, żeby skrócić o dwa i pół roku moją umowę. Nie ma co ukrywać, ze powodem były nieregularne wypłaty.

Dużo winny jest Panu klub?

- Na razie nie chcę mówić o sumach.

Chce Pan zostać w ŁKS czy chce odejść

- Oczywiście, że chcę zostać tutaj. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest awansowanie z ŁKS do ekstraklasy. Wierze, że dojdziemy do porozumienia i w nowym sezonie znów będę zdobywał gole dla łódzkiego klubu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.