To był gorący dzień dla katowickiej "Gieksy". Klubowi zamknięto wczoraj stadion, potem odebrano zdobyty na boisku punkt, a na koniec wezwano działaczy i kilku piłkarzy na kolejne posiedzenie Wydziału Dyscypliny.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła decyzja Wydziału Gier, który zweryfikował wynik rozegranego 25 maja meczu GKS Katowice - Odra Wodzisław (1:1) jako walkower 3:0 dla Odry. WG wziął pod uwagę sprawozdania sędziego, obserwatora i delegata PZPN-u, a także złożony przez Odrę protest.
W Wydziale Gier powołują się na dwa punkty "Przepisów w sprawie organizacji rozgrywek w piłkę nożną". "Zawody należy zweryfikować jako przegrane na niekorzyść drużyny, której kibice w czasie trwania zawodów czynnie znieważyli któregokolwiek z sędziów prowadzących zawody lub wtargnęli na pole gry i jednocześnie z tych przyczyn zawody zostały przerwane i zakończone przez sędziego przed upływem ustalonego czasu gry". - stanowią przepisy (§ 7 ust 1 pkt 11 i 12). - Cieszymy się z tej decyzji, bo mamy dzięki temu dwa punkty więcej i rosną nasze szanse na utrzymanie bez baraży. Mecz przerwano przed regulaminowym końcem, na boisko wtargnęli kibice, więc decyzja o walkowerze jest jak najbardziej zasadna - mówi Edward Socha, dyrektor wodzisławskiego klubu.
Prezes GKS-u Piotr Dziurowicz o walkowerze dowiedział się od dziennikarza "Gazety". Był zdziwiony.
- Widać, że Wydział Gier uznał argumenty Odry. Trochę to dziwne, bo powinien wysłuchać racji obu stron. Tymczasem nikt nas nie zaprosił na to posiedzenie i nikt nie domagał się wyjaśnień. WG widocznie uwierzył sędziemu, ale ja podtrzymuję zdanie, że mecz został zakończony, a nie przerwany. Marek Bęben, kierownik Odry, na odwrocie pomeczowego protokołu napisał, że sędzia za wcześnie zakończył mecz. Gdyby sędzia Borski rzeczywiście przerwał spotkanie, to pod dopiskiem Bębna powinna znaleźć się jakaś adnotacja arbitra, a tego nie było. Dla GKS-u ta decyzja i tak nie ma właściwie znaczenia. Nasza degradacja jest przesądzona, a że zapadł taki werdykt, to już sprawa PZPN-u - mówi Dziurowicz.
Odra ma już teraz tylko dwa punkty do zajmującej bezpieczną 12. lokatę Polonii Warszawa. Odrę czekają jeszcze mecze z Wisłą Płock u siebie i Pogonią Szczecin na wyjeździe, natomiast Polonia gra z Górnikiem Zabrze na wyjeździe i z Lechem Poznań u siebie. Nikt z zarządu Polonii nie chciał komentować decyzji WG. Wcześniej jednak właściciel klubu Jan Raniecki zapowiedział, że w razie przyznania walkoweru Odrze "zrywa wszelkie kontakty z polską piłką".
Nad sprawą meczu w Katowicach obradował również Wydział Dyscypliny PZPN. Postanowiono zastosować środek zapobiegawczy w postaci zakazu rozgrywania zawodów z udziałem publiczności na stadionie GKS-u w związku z przerwaniem spotkania GKS - Odra z powodu wtargnięcia kibiców na płytę boiska i chuligańskim atakiem na sędziów.
Jednocześnie wezwano na czwartkowe posiedzenie przedstawicieli zarządu GKS-u oraz kierownika ds. bezpieczeństwa katowickiego klubu. W związku z niesportowym zachowaniem podczas tego meczu na spotkanie wydziału zostali wezwani również zawodnicy: Marcin Dymkowski i Piotr Rocki (Odra) oraz Grzegorz Kmiecik (GKS).
Dla Gazety
Igor Gołaszewski
kapitan Polonii Warszawa
Kierownik drużyny GKS mówił przecież, że mecz został zakończony i że sędzia podpisał protokół. Teraz jest inaczej. Ja nic już z tego nie rozumiem. Dlaczego więc mecz nie został dokończony, tak jak ŁKS-u z Kujawiakiem, tam też przecież została naruszona nietykalność sędziego? Oglądałem mecz GKS-u z Odrą w telewizji, nie było podstaw, aby go przerwać, ale sędzia mógł potem powiedzieć, co chciał. Nie chcę na ten temat mówić. To zakrawa na skandal, kompletna paranoja, wokół Odry dzieją się jakieś dziwne rzeczy. Mam nadzieję, że sprawiedliwości doczekam się na boisku, nie przy zielonym stoliku.
not. ok