Kolejne mecze już we wtorek (Ruch - ŁKS) i środę (Podbeskidzie - Radomsko, Widzew - Zagłębie, Świt - Piast, Szczakowianka - Arka).
Przed meczem wszyscy uprzedzali, że na boisku w Gliwicach tego dnia będzie gorąco. Upał był faktycznie niemiłosierny, ale kto myślał o golach, niesamowitych piłkarskich emocjach i wielkim widowisku raczej się zawiódł.
Rozczarował przede wszystkim Widzew, który marzy o grze w ekstraklasie. Zespół, który w trzech poprzednich meczach strzelił aż 11 goli, tym razem nie stworzył choćby jednej dobrej podbramkowej okazji! Po kolejnym nieudanym zagraniu nie wytrzymał napastnik Jaroslaw Lato. - K..., co ty robisz, stary? - rzucił w stronę klubowego kolegi Jakuba Wawrzyniaka. Sęk w tym, że Lato też nie miał w sobotę swojego dnia.
Znacznie bliżej gola byli gospodarze, ale dobre okazje marnowali na potęgę. Najlepszą okazję miał w 54. min młody Tomasz Podgórski. Napastnik Piasta minął bramkarza i jednego z obrońców, ale piłkę po jego strzale z dość ostrego kąta z linii bramkowej wybił Arkadiusz Kubik. - Każdy punkt jest dobry, ale Widzew był tego dnia do ogrania - żałował Podgórski.
Prywatną wojenkę z trenerem Stefanem Majewskim toczyli przez cały mecz siedzący za plecami szkoleniowca kibice Piasta. Dogadywaniom, szyderstwom nie było końca. Ubrany w czarny garnitur szkoleniowiec gości nie dał się upałowi, wytrzymał też wszystkie docinki. Jeden z kibiców zauważył, że ze strony ławki rezerwowych gości unosi się papierosowy dymek. - Panie sędzio, bo tam ktoś pali, a przecież FIFA tego zabrania - uprzejmie doniósł na cały głos. Arbiter techniczny zwrócił uwagę łodzianom i papieros wyparował z ławki Widzewa.
Na spotkaniu pojawili się szkoleniowcy Odry Wodzisław i Zagłębia Sosnowiec. Sosnowiczanie grają z Widzewem już w najbliższej kolejce, Odrze z kolei grozi baraż o utrzymanie, a najbardziej prawdopodobnym przeciwnikiem wydaje się być właśnie łódzki klub. Po spotkaniu w Gliwicach zarówno Franciszek Smuda, jak Krzysztof Tochel mogą spać spokojnie. Pytanie tylko, czy w kolejnych meczach Widzew nadal będzie prezentował tak kiepską formę. Łodzianom wyraźnie brakowało w składzie Michała Probierza, który z powodu kontuzji (przerwa na 8 miesięcy) oglądał mecz z trybun. - Gdybyśmy wygrali, przybliżylibyśmy się do baraży, a tak musimy czekać na wyniki rywali - martwił się doświadczony pomocnik Widzewa.
Piast: Gorczyca - Michniewicz Ż, Piekarski, Szmatiuk, Zadylak - Kaszowski, Gamla, Kędziora (83. Sikora) - Wróbel (66. Uss), Podgórski.
Widzew: Piekutowski - Klepczyński Ż, T. Michalski, Kubik - Szeliga, Szwed (83. Szeremet), R. Michalski, Wyczałkowski, Wawrzyniak Ż (58. Folc) - Lato Ż, Pawlak.
Widzów: 1500
ZDANIEM TRENERÓW
Stefan Majewski (Widzew):
Trzeba pochwalić zawodników, że w tym upale podjęli walkę o trzy punkty. Mieliśmy przewagę w grze w środku pola, trzeba jednak przyznać, że Piast stworzył sobie lepsze okazje do zdobycia gola.
Jacek Zieliński (Piast):
Pierwsza połowa w naszym wykonaniu nadaje się do pominięcia milczeniem. W drugiej było lepiej, ale znowu okazało się, że naszym problemem jest to, że strzelamy mało bramek. Remis uważam za wynik sprawiedliwy.
not. pp
- Nie mieliśmy prawa tego meczu wygrać, mogliśmy tylko zremisować. Zupełnie nie rozumiem wielu interpretacji sędziego - denerwował się po meczu trener Podbeskidzia Jan Żurek.
Gospodarze prowadzili już po 13 minutach. Ładne podanie ze środka pola na prawą flankę otrzymał Dariusz Preis. Wbiegł w pole karne i strzelił po ziemi z dość ostrego kąta - jego strzał odbił Łukasz Merda, ale przy próbie wybicia piłki ręką zagrał Artur Prokop. Rzut karny, podyktowany przez sędziego Marka Mikołajewskiego, wykorzystał Jacek Berensztajn. Gospodarze tylko pięć minut cieszyli się z prowadzenia. Po podaniu Rafała Andraszaka sam na sam z Tomaszem Dymanowskim znalazł się Piotr Koman. Bramkarz KSZO wygrał ten pojedynek, ale był bezradny wobec dobitki Grzegorza Patera.
Od 57. min Podbeskidzie grało w dziesiątkę. Do szatni musiał się udać Tomasz Księżyc, a dwie żółte kartki zarobił w ciągu... dwóch minut. Najpierw nieprzepisowo zatrzymał wychodzącego na czystą pozycję Grzegorza Podstawka, a chwilę później niecenzuralnie skomentował decyzję arbitra. Osłabieni bielszczanie wcale się jednak nie bronili. Próbowali atakować, sęk w tym, że mieli kłopoty z oddaniem strzału na bramkę KSZO. Przewagę liczebna gospodarze wykorzystali dopiero 45 sekund przed upływem regulaminowego czasu. Wcześniej Merda fantastycznie obronił główkę z najbliższej odległości Podstawka (80.), ale był bezradny przy uderzeniu z ponad 20 metrów Berensztajna. - Duża w tym zasługa dobrego podania Tomka Żelazowskiego. Zrobiłem najpierw zwód w lewą stronę, ale potem przełożyłem na swoją lepszą prawą. Kto nie strzela, nie zdobywa goli - opowiadał pomocnik KSZO.
Adam Gołąb
Strzelcy bramek
KSZO: Berensztajn (13. z karnego, 90.)
Podbeskidzie: Pater (18.)
KSZO: Dymanowski - Wróbel, Czerbniak, Boguś - Wieprzęć - Preis (72. Niedbała), Berensztajn, Miklosik Ż, Kaczmarek - Feliksiak (46. Podstawek), Sojka Ż (82. Żelazowski).
Podbeskidzie: Merda - Radler, Księżyc Ż Cz, Prokop, Rączka - Pater (74. Dubicki), Kompała, Koman (86. Zięba), Makuch - Elokan Ż, Andraszak (62. Rozmus Ż).
Widzów: 2000
Zdaniem trenerów
Jan Żurek (Podbeskidzie):
Cóż mogę powiedzieć? Nie mieliśmy prawa tego meczu wygrać, mogliśmy tylko zremisować. Zupełnie nie rozumiem wielu interpretacji sędziego. Karny? Nie wiem, za co... Spornych sytuacji było dużo. Arbiter pierwszoligowy, a sędziował bardzo słabo. Właściwie to on powinien przyjść na tę konferencję, a nie ja. Albo do szatni mojego zespołu. To przykre - stare chłopy siedzą tam i płaczą...
Janusz Jojko (KSZO):
Rozegraliśmy bardzo dobry mecz i wygraliśmy zasłużenie. Przy takiej pogodzie moi zawodnicy zostawili na boisku dużo zdrowia. Ja mam inne zdanie o sędziach niż Jasiu... Te sporne sytuacje można obejrzeć jeszcze raz na wideo. Rzut karny nam się należał, ale to jest moje zdanie i nie będę bronił sędziów.
not. gad
Gole zaczęły padać dopiero po przerwie. W 53. min rzut karny wykorzystał Marcin Klatt, kilka minut później wynik podwyższył Bartłomiej Grzelak. W 74. min w sytuacji sam na sam z Jakubem Skrzypcem znalazł się Robert Chudy. Napastnik Szczakowianki sprytnym lobem nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Zespół z Jaworzna uwierzył w swoją szansę, ale rozwiał ją w 87. min strzałem zza linii pola karnego Piotr Klepczarek I. Gol Rafała Naskręta na zakończenie meczu to wątpliwa satysfakcja dla Szczakowianki, której sytuacja staje się coraz gorsza.
Kujawiak Włocławek 3 (0)
Strzelcy bramek
Kujawiak: Klatt (53. karny), Grzelak (58.), Klepczarek I (87.)
Szczakowianka: Chudy (74.), Naskręt (88. karny)
Kujawiak: Skrzypiec - Gaca Ż, Ciesielski, Klepczarek II, Augustyniak (12. Bekas Ż), Truszczynski (56. Klepczarek I), Trzeciakiewicz Ż, Białek Ż, Sobociński Ż, Klatt (62. Staniszewski Ż), Grzelak.
Szczakowianka: Palczewski Ż - Radziwon Ż, Cygnar, Copik, Boś Ż (65.Jarzynka), Chudy, Piegzik, Fornalik, Adamus (46. Chylaszek), Naskręt, Solnica (59. Wasiu).
Mecze piątkowe:
Zagłębie Sosnowiec 1 (1)
Strzelec bramki
Zubanović (32.)
Strzelec bramki
Rogalski (20.)
Pozostałe wyniki: Górnik Polkowice - Korona Kielce 0:0, Arka Gdynia - GKS Bełchatów 2:0.