Amica Wronki - Pogoń Szczecin 0:0

Mecz z Pogonią Szczecin tylko potwierdził, że swoją postawą w tej rundzie Amica nie zasłużyła na grę w europejskich pucharach. Tyle że wciąż ma na to szansę

Ostatnia porażka w Płocku sprawiła, że trener Amiki Maciej Skorża znów dokonał zmian w swoim zespole. O ile można było spodziewać się powrotu do łask Łotysza Marisa Smirnovsa i napastnika Jacka Dembińskiego, to sporym zaskoczeniem było wystawienie w wyjściowej jedenastce Zbigniewa Grzybowskiego. Lewonożny pomocnik z Wronek w tej rundzie nie zagrał w pierwszej drużynie ani razu, biegał za to w III-ligowych rezerwach Amiki. W przerwie zimowej "Grzybek" nie zaakceptował bowiem kontraktu zmniejszającego jego zarobki i za to został "zesłany" do drużyny rezerw. W meczu z Pogonią był jednym z lepszych piłkarzy w swojej drużynie, a z pewnością - najbardziej ambitnym.

Pogoń udowodniła we Wronkach, że nie pracujący już w Szczecinie trener Bohumil Panik nauczył jej piłkarzy grać w defensywie, ale nie dokończył lekcji z futbolu ofensywnego. Szczecinianie dobrze się bronili, dobrze wyprowadzali kontrataki, ale gdy tylko znaleźli się na połowie Amiki - tracili głowy. Zaskakujące było zwłaszcza to, że największą nieporadnością w tych akcjach zaskakiwali środkowi pomocnicy Pogoni - Przemysław Kaźmierczak i Michał Łabędzki. Częściej od nich ataki wyprowadzał boczny obrońca Grzegorz Matlak. - Mam pretensje do swojej drużyny za pierwszą połowę. Czuli respekt przed rywalem, a ten respekt chyba przerodził się w strach - mówił trener Pogoni Bogusław Pietrzak.

Może mecz byłby ciekawszy, gdyby w 4. min Tomasz Parzy potrafił zaskoczyć Radosława Cierzniaka po dośrodkowaniu Grzegorza Matlaka i błędzie obrońców Amiki, którzy nie potrafili wybić piłki. Tyle że były zawodnik Warty Poznań - choć nie był atakowany - z bliska fatalnie przestrzelił. Dochodzenie do pozycji strzeleckich z trudem przychodziło też Amice. Najbliższy szczęścia był Paweł Skrzypek. W 25. min wyprzedził rywali i uderzył piłkę głową, ale nad poprzeczką.

Trener Skorża znów ustawił swój zespół w tzw. diament - jedynym wysuniętym napastnikiem była Paweł Kryszałowicz, a po bokach mieli go wspierać Jacek Dembiński (po prawej) i Grzybowski (po lewej). Odpowiedzialnymi za rozegranie akcji byli tym razem Mateusz Bartczak i Rafał Murawski, a Jaroslav Simr grał jako defensywny pomocnik. Dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy wronczanie zepchnęli jednak rywali do obrony, ale strzeleckich okazji mieli jak na lekarstwo.

I tak naprawdę po przerwie niewiele się zmieniło. Amica miała niewielką przewagę, ale też i niewiele sytuacji. Tych najlepszych nie wykorzystali Simr, Grzybowski i Marcin Burkhardt. A w końcówce spotkania gospodarze musieli sobie radzić w dziesiątkę. Dariusz Dudka uderzył rywala łokciem i sędzia Mikołajewski wyrzucił go z boiska. - Chcieliśmy zagrać odpowiedzialnie z tyłu. Nie tak jak w Płocku, gdzie straciliśmy dwie niepotrzebne bramki. Liczyłem też na to, że uda się wykorzystać jakąś okazję podbramkową - twierdzi Skorża. - Niestety, ta wiosna jest dla nas zła. Wszystko idzie nam jak po grudzie - dodał.

Składy drużyn

Amica: Cierzniak - Skrzypek, Smirnovs, Bieniuk, Dudka Ż,Cz (84.) - Simr Ż, Bartczak, Murawski (58. M. Burkhardt Ż) - Dembiński, Grzybowski (80. Bąk) - Kryszałowicz (69. F. Burkhardt).

Pogoń: Pesković - Michalski (78. Kasprak), Julcimar, Magdoń, Matlak - Parzy (63. Trałka), Kaźmierczak, Łabędzki, Grzelak - Bugaj Ż, Edi.

Sędziował: Mikołajewski (Ciechanów).

Widzów 3 tys. (1 tys. kibiców Pogoni)

Amica - Pogoń

Copyright © Agora SA