Sebastian Kot: Bez szczególnych powodów. Po prostu działacze z Łodzi zgłosili się do mnie pierwsi, zaproponowali grę i chętnie na to przystałem. Nigdy wcześniej nie grałem z Polakami, choć niedawno miałem propozycję występu w reprezentacji Polski w sparingach we Francji. Z powodu śmierci papieża mecze zostały odwołane i nie miałem okazji poznać polskiego rugby. Kiedy miałem jechać do Polski, trochę popytałem o grę tutaj, no i w drodze wypytałem Marcina Chudzika (menedżera Blach Pruszyński - red.).
- Wydaje mi się, że poziom ligi, w której ja gram, jest nieco wyższy. Jednak podoba mi się atmosfera w drużynie. Wszyscy się śmieją, żartują na treningu i przede wszystkim każdy chce grać jak najlepiej. To mi się podoba.
- Nie znam jeszcze chłopaków, ale liczę, że w trakcie meczu będziemy potrafili się porozumieć. Błędy na pewno mogą się pojawić, bo one się zdarzają się wszędzie, także we Francji.
- Arras, to drużyna amatorska grająca w pierwszej lidze, czyli o poziom niżej niż nasza ekstraklasa. Nie był to dla nas najlepszy rok, bo do ostatniego meczu walczyliśmy o utrzymanie w lidze. Na szczęście udało się.
- Że chętnie będę przyjeżdżał na mecze kadry. To dobry pomysł. Oczywiście jeśli nie będzie to kolidować z moimi obowiązkami we Francji.
- W poniedziałek wracam do Francji, ale jeżeli trener uzna, że przydam się w Łodzi, chętnie przyjadę z powrotem. Jestem gotów porozumieć się również na kolejne lata.