Piłkarki ręczne Jelfy grają z Zagłębiem o brąz

PIŁKA RĘCZNA. Czy decydujący wpływ na wynik pierwszego meczu Zagłębia Lubin z Jelfą Jelenia Góra mieli sędziowie? - Jelfa grała brutalniej i wcale nie była za to karana - mówi trenerka Bożena Karkut. - Totalna bzdura - ripostuje Roman Jezierski, szkoleniowiec rywalek

Najpóźniej w niedzielę okaże się, która z dolnośląskich drużyn zdobędzie brązowy medal mistrzostw Polski. W pierwszym meczu lepsze były piłkarki Jelfy, ale po spotkaniu nie brakowało komentarzy, że sporą rolę w zwycięstwie ekipy Romana Jezierskiego odegrali sędziowie. Zawodniczki Zagłębia spędziły w całym meczu aż 22 minuty na ławce kar. Jelfę ukarano jedynie sześcioma minutami kar.

- Chcemy grać wysoką obronę, a sędziowie podcinają nam skrzydła. I tak się działo w większości meczów w tym sezonie - żali się Bożena Karkut, trenerka Zagłębia. - Nam nie szło w meczu, a sędziowie się do tej naszej porażki dołożyli. Oglądaliśmy kasetę ze spotkania i widać wyraźnie, że sędziowie dyktowali nam na przykład 4 minuty karne jedynie za to, że jakaś zawodniczka w bardziej ekspresyjny sposób wyraziła swoje niezadowolenie z decyzji sędziów. Jelfa grała brutalniej i wcale nie była za to karana. Może sędziowie nie wytrzymali ciśnienia? - zastanawia się Karkut.

Z kolei trener Roman Jezierski z Jelfy przekonuje, że oskarżenia skierowane do sędziów to szukanie alibi.

- Bzdura totalna. Widziałem kasetę z meczu kilkakrotnie i wszystko było w absolutnym porządku. To jest wymysł, szukanie usprawiedliwienia. Sędziowie czasem się mylą, to jest normalne - mówi Jezierski.

Faktem jest, że w pierwszym pojedynku w grze Zagłębia zabrakło konsekwencji. Miejscowe prowadziły do 40. minuty i powinny wygrać, szczególnie, że Jelfa przyjechała do Lubina osłabiona brakiem Dyby, Szafulskiej i Buchcic. Teraz Zagłębie znalazło się w arcytrudnej sytuacji, bo żeby zdobyć brązowy medal, musi teraz dwukrotnie pokonać Jelfę, i to na wyjeździe. Bożena Karkut nie ukrywa, że po pierwszym meczu miała sporo zastrzeżeń do swoich zawodniczek. - Byłam zła na dziewczyny. Przez piętnaście ostatnich minut grałyśmy po prostu źle - przyznaje Karkut. - Zbyt szybko uwierzyłyśmy, że wygramy. Jelfa nie pokazał żadnej wielkiej piłki. To my nie potrafiłyśmy się pozbierać. Trzeba było grać swoje i nie patrzeć na sędziów. W Jeleniej Górze musimy zagrać tak ambitnie jak w pierwszym meczu półfinału przeciwko Startowi Elbląg. Wierzę, że nam się uda - podkreśla.

Bardzo prawdopodobne, że weekendowe spotkania będą ostatnią okazją, żeby zobaczyć w akcji obie drużyny w pełnych składach. Kluczowe zawodniczki Jelfy szukają już dla siebie nowych klubów w związku z niepewną sytuacją finansową klubu. Również w Zagłębiu po sezonie nie obejdzie się bez zmian. Przejścia do Łącznościowca Szczecin nie wyklucza reprezentantka Polski Marzena Kot. - Od dawna nie ukrywam, że chcę wrócić do domu. Rozpoczęłam już wstępne rozmowy z działaczami tamtejszego klubu - przyznaje Kot.

Początek sobotniego spotkania o godzinie 18. Ewentualny niedzielny mecz o 17.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.