Gwardia Wrocław - AZS Nysa 3:0, Gwardia w serii A!

Siatkarze Gwardii w serii A! - Wrocław to miasto z ogromnymi tradycjami siatkarskimi, zasłużyło na ten awans - cieszył się trener Jacek Grabowski, który przed paroma laty awansował do serii A także z siatkarkami Gwardii

Gdy Grabowski mówił te słowa, zaznaczył, że tradycję wrocławskiej siatkówki współtworzył także siedzący obok niego na pomeczowej konferencji Maciej Jarosz (na przełomie lat 70.-80. świetny siatkarz Gwardii, trzykrotny mistrz Polski). Jarosz nie zareagował na jego komplementy, siedział nieruchomo z zafrasowaną miną. Chyba zdawał sobie sprawę, że od soboty współtworzy też historię nyskiego klubu. Bo to pod jego wodzą AZS po 15 latach nieprzerwanej gry w serii A spadł do serii B.

Obserwatorzy meczów barażowych i wcześniejszych konfrontacji AZS-u z Górnikiem Radlin (o 9. miejsce) zgodnie podkreślali jednak, że Jarosz i tak zrobił w Nysie "dobrą robotę". Bo jak mówią, w krótkim czasie zdołał "poukładać zespół". A w starciu z Gwardią po prostu nie miał szans. Po pierwsze w składzie miał ledwie dwóch doświadczonych siatkarzy (Adam Kurek i Kwasowski), a młodzież (utalentowany Bartosz Kurek) najzwyczajniej nie wytrzymała presji meczów. Wrocławianie mieli też zdecydowanie lepszych środkowych (Markiewicz, Krupnik), którzy w decydujących momentach, w końcówkach setów, nie mylili się. Inna sprawa, że Adam Kurek nie był w stanie grać na wysokim procencie w przyjęciu i jednocześnie atakować ze skrzydła... W tej sytuacji trudno było się spodziewać, że w sobotę Jarosz jeszcze czymś zaskoczy Grabowskiego.

W pierwszym secie po dwóch asach serwisowych Krupnika wrocławianie prowadzili już 20:15. AZS zdołał jednak doprowadzić do stanu 24:23, ale chwilę później Wilk posłał zagrywkę w aut i Gwardia mogła się cieszyć z wygranej. Drugi set to znów wyrównana gra i obustronne błędy, jednak to Gwardia cały czas utrzymywała minimalną przewagę (17:13 po asie Ulińskiego). I wreszcie, rozstrzygający o wszystkim, decydujący trzeci set. Tym razem długo był remis - 7:7, 15:15, 19:19. Nysa nie zamierzała się poddawać, ale końcówka należała do Gwardii. Po dwóch skutecznych atakach Zająca i Szczurowskiego ze stanu 22:20 zrobiło się 24:21. Ostatnią akcję meczu publiczność w hali przy ul. Krupniczej oglądała na stojąco - Bartosz Kurek zagrał w aut i w tym momencie nastąpiła eksplozja radości gwardzistów. Na parkiecie wystrzeliły korki szampana, najefektowniej demonstrowali swoją radość Markiewicz i Szczurowski, którzy oblewali kibiców szampanem. Pod filarami trener Jacek Grabowski na gorąco próbował odczytać wszystkie SMS-y z gratulacjami, które dostał zaraz po zakończeniu spotkania. A na pytanie, gdzie Gwardia będzie świętować sukces, odpowiedział z uśmiechem: - Po meczu mamy w planach siłownię, a w ogóle to przez ten tydzień będziemy trenować po siedem godzin dziennie.

Ale przechodzący obok Grabowskiego siatkarze rozwiali wszelkie wątpliwości: - Słyszeliście, prezes zaprasza na piwo do Rynku - rzucił jeden z nich.

Gwardia Wrocław - AZS Nysa 3:0 (25:23, 25:19, 25:22)

Gwardia: Dutkiewicz, Zając, Szczurowski, Poskrobko, Markiewicz, Krupnik, Górnik (libero) oraz Gulczyński, Uliński, Leński; AZS: Macionczyk, A. Kurek, Augustyn, Kaczmarek, Kordysz, Wilk, Kwasowski (libero) oraz B. Kurek, Kozioł, Dymowski.

Stan rywalizacji: 3:1 dla Gwardii (wrocławianie awansowali do serii A).

Co dalej z Gwardią?

Nie wiadomo, czy w nowym sezonie Gwardia zagra w PLS w składzie, który wywalczył awans. Kontrakty większości siatkarzy wygasają już latem. Oni sami przyznają, że teraz czekają na... rozwój wypadków w klubie. Jeśli Gwardia spłaci im wszystkie zaległości, a dodatkowo klub pozyska sponsorów, którzy będą gwarancją kontraktów w PLS - wówczas zostaną.

- Chciałbym zostać we Wrocławiu. Ale teraz to od działaczy zależy, jak potoczą się sprawy - mówi kapitan Gwardii Maciej Krupnik. - Ja nie wiem, czy zagram w Gwardii, może w ogóle skończę grać w siatkówkę - dodaje Jakub Markiewicz.

Jedno jest pewne - sprawa nowych kontraktów rozstrzygnie się na przełomie maja i czerwca. - Teraz na pewno będzie nam łatwiej - przekonuje prezes sekcji siatkarzy Ryszard Plichta. - Łatwiej przecież pozyskać sponsorów dla drużyny, która występuje w serii A. Ten awans był nam bardzo potrzebny, właśnie po to, żeby się uwiarygodnić przed niektórymi sponsorami. Priorytetem jest dla nas powołanie sportowej spółki akcyjnej, która skupi dwie sekcje siatkarek i siatkarzy. Jeśli to się uda, wierzę, że stworzymy zespół, który zaistnieje w PLS. Ważne jest też, że mimo różnych kłopotów w tym sezonie, udało się znacznie oddłużyć sekcję [dług powstał w latach 2001-2003, gdy trenerem był Maciej Jarosz, a prezesem poseł SLD Janusz Krasoń - red.].

kub

Jesteśmy na zero

Zaraz po zakończeniu spotkania Jakub Markiewicz, środkowy Gwardii, zamknął się w szatni z... trenerem AZS-u Maciejem Jaroszem. Chwilę rozmawiali w cztery oczy. Jarosz był wyraźnie zaskoczony... zaproszeniem ze strony siatkarza. - Tak, to było moja inicjatywa, chciałem porozmawiać z trenerem Jaroszem, bo wcześniej nie miałem takiej okazji - przyznał potem Markiewicz. - Chciałem wyjaśnić z nim pewne zaszłości. I powiem tak - po tej rozmowie jesteśmy na zero.

Obaj panowie nie przepadają za sobą, dwa lata temu podczas turnieju w Miliczu wściekły Markiewicz wyrzucił Jarosza z pokoju, a w sezonie 2002/2003 otwarcie domagał się odwołania Jarosza z funkcji trenera Gwardii. Po sobotnim meczu mówił o nim pochlebnie... - Trzeba przyznać, że trener Jarosz w krótkim czasie zdołał "poukładać" Nysę. I to na pewno jest jego sukces. Bo ten zespół pod Jaroszem grał znacznie lepiej niż wcześniej - przyznał Markiewicz.

kub

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.