I tego z całego serca olsztyńskim siatkarzom trzeba życzyć. Zadanie jednak do łatwych z pewnością nie należy. Paweł Papke od niedzieli jest pacjentem warszawskiej kliniki. Bąkiewicz z kolei ma problemy z krążeniem w dłoniach. Choć trener Ryś ma nadzieję, że do meczów w Olsztynie Michał będzie w stanie pomóc kolegom z drużyny nie tylko w przyjęciu, ale także wykorzysta swoje umiejętności w ataku.
Niemniej jednak bez głównej siły ataku w osobie "Papkina" olsztyniacy stoją na nie najlepszej pozycji. Bo o ile Mark Siebeck z blokiem i obroną zespołu rywali radzi sobie bez zarzutu, to jego brak w przyjęciu jest już pewnym kłopotem. W Bełchatowie nieźle prezentował się Maciej Alancewicz. Tyle tylko, że nieźle na tym poziomie - w meczach o taką stawkę - to jednak trochę za mało.
Z pewnością w zespole w obecnej sytuacji przydałby się jeszcze jeden doświadczony zawodnik i byłby nim z pewnością Sordyl. Mariusz, który był olbrzymim wsparciem zespołu PZU AZS w poprzednim sezonie, przed rozpoczęciem obecnej edycji Polskiej Ligi Siatkówki zakończył jednak sportową karierę. Szkoda, że wówczas włodarze olsztyńskiego klubu nie zdecydowali się jednak na przedłużenie kontraktu z Sordylem.
- Zdecydowanie chciałbym pomóc chłopakom w takiej chwili - mówi Mariusz Sordyl. - Oczywiście bardzo szkoda, że zespół nie dość, że przegrał w Bełchatowie dwa mecze, to jeszcze kontuzja wykluczyła z dalszej gry Pawła Papke. Trenerowi Rysiowi nie pozostaje nic innego jak tylko znaleźć zawodnika, który będzie w stanie wspierać w ataku dobrze grających Marka Siebecka i Wojtka Grzyba. Skra to kompletny zespół, który jednak - co pokazały pierwsze finałowe mecze - nie jest poza zasięgiem olsztyniaków, nawet grających w osłabionym składzie. I w piątek, i w sobotę niewiele brakowało. Jestem bardzo ciekawy, jak zagrają oba zespoły w Olsztynie. Serce podpowiada, że ta rywalizacja tak szybko się nie może zakończyć, ale z drugiej strony, podchodząc do sprawy bez emocji - zespół PZU AZS czeka bardzo trudne zadanie.