Cracovia odrabia ligowe zaległości

Aż pięć ligowych meczów w ciągu dwóch tygodni (od 10 do 24 kwietnia) będą musieli rozegrać piłkarze ?Pasów?. Wcale się tym nie przejmuje trener Wojciech Stawowy: Piłkarze lubią grać, a kibice oglądać mecze - mówi.

"Mały maratonik", jak określił Stawowy, Cracovia rozpoczyna niedzielnym meczem z Legią Warszawa (godz. 15.30), a potem drużynę czeka: w środę (13.04) wyjazd Wodzisławia, w sobotę (16.04) mecz w Zabrzu z Górnikiem, we wtorek (19.04) mecz z Zagłębiem Lubin, a w niedzielę (24.04) spotkanie z Lechem Poznań (oba u siebie).

- Bardzo się z tego cieszę, bo piłkarze najbardziej lubią grać, a kibice oglądać mecze - tłumaczy trener Stawowy. - Chciałbym, by w przyszłości nasza liga była ułożona w cyklu: środa - sobota. W profesjonalnym klubie, przy dobrze ułożonym mikrocyklu, szerokiej kadrze i dobrej odnowie biologicznej, nie jest to żaden problem - dodaje.

W piątek, w dniu pogrzebu papieża Jana Pawła II, piłkarze albo dostaną dzień wolnego (wspólnie obejrzeliby uroczystości z Rzymu na telebimie w klubie przy Wielickiej), albo będą mieli trening po południu.

Jeśli zaś idzie o zawodników "Pasów", to wszyscy są zdrowi i gotowi do gry z Legią. Także Krzysztof Radwański - tak brzmi wynik badania USG mięśnia dwugłowego uda, któremu poddał się zawodnik. W opinii trenera Stawowego Radwański nie powinien mieć kłopotów z wytrzymaniem meczu z Legią. Tyle że trener nie jest jeszcze zdecydowany, czy Radwański zagra od pierwszej minuty. - Jestem przeciwnikiem ciągłych rotacji w składzie, ale powtarzam: każdy zawodnik jest mi jest potrzebny - wyjaśnia trener Stawowy.

Kazimierz Węgrzyn: Odrobić stratę

Waldemar Kordyl: Jutro pogrzeb Ojca Świętego. Gdzie i z kim będzie go Pan oglądał?

Kazimierz Węgrzyn: Jeszcze nie wiem, albo w klubie, albo w domu.

Miał Pan pauzować w spotkaniu z Odrą Wodzisław, a teraz przyjdzie Panu oglądać z trybun ważniejszy mecz - w niedzielę z Legią Warszawa.

- Wolałbym grać z Legią, bo szykuje się świetny mecz dla naszej publiczności - z wymagającym przeciwnikiem.

W pierwszym meczu z Legią mógł być remis 2:2, gdyby po Pana strzale głową piłka nie trafiła w poprzeczkę, ale pod nią.

- To był dobry mecz, teraz powinniśmy odrobić te stratę.

Czy nie obawia się Pan o kolegów z obrony?

- Nie obawiam się nie tylko o obronę, ale o żadną formację. Wierzę, że trener, który jest prawdziwym przywódcą, dobrze zmotywuje zespół. Chciałbym tylko, by boisko było dobre.

Przed tak ważnym meczem w sumie graliście niewiele. Tylko jeden mecz ligowy.

- To nie ma większego znaczenia. Ważne, w jakiej jesteśmy dyspozycji, a obserwując nasz zespół, jestem przekonany, że mamy na tyle dobrą formę, by walczyć o trzy punkty.

Legia to mocny rywal, a bardzo groźny jest jej napastnik Marek Saganowski.

- Oglądałem Legię za nowego trenera Jacka Zielińskiego i podobała mi się ta drużyna. Zmieniła styl i wyglądało, że gra podobnie jak Cracovia, czyli systemem 4-3-3. Uważam jednak, że nie stoimy na straconej pozycji.

Grał Pan przeciwko Legii w barwach Hutnika, Wisły, GKS Katowice, Pogoni Szczecin i Widzewa Łódź. Który mecz zapamiętał Pan najbardziej?

- Był taki mecz w Warszawie, gdy z Wisłą wygraliśmy 2:0. Oba gole strzelił wówczas Radosław Kałużny, a trenerem był Franciszek Smuda. Jechaliśmy do Warszawy po dobry wynik, bo dawał nam mistrzostwo Polski i grę w pucharach.

Copyright © Agora SA