Żużel. Rozmowa z zawodnikiem Włókniarza Grzegorzem Walaskiem

Zdaję sobie sprawę, że nie powinienem schodzić poniżej pewnego poziomu. Znam kibiców i wiem, co mnie czeka, ale będę sobie jednak jakoś radził - mówi przed sezonem Indywidualny Mistrz Polski Grzegorz Walasek.

Tadeusz Iwanicki: Podejrzewam, że po znakomitym poprzednim sezonie nie mogłeś się doczekać końca zimy. Stęskniłeś się za ściganiem?

- Czy ja wiem, czy się stęskniłem. W mojej drużynie czy ekipie trochę się pozmieniało. Dokonałem sporych inwestycji - to co używane zmieniłem na nowe. Dlatego byłem ciekawy, jak wszystko zadziała, czy się sprawdzi. Znam siebie bardzo dobrze i wiem, że potrzebuję trochę czasu, żeby zyskać pewność siebie.

Jak się czujesz w nowych barwach?

- Wszyscy mnie o to wypytują. Jest jak jest, a kolorów się nie wybiera, narzucają je sponsorzy i za to płacą. Firma R20, z którą dotychczas byłem związany, nie robiła mi problemów i zamiast czerwonego na moich motocyklach jest więcej zieleni. Z właścicielem firmy Boll znam się od lat. On interesuje się żużlem, sponsorował wielu zawodników Rafała Okoniewskiego, Rafała Dobruckiego, swego czasu Chrisa Louisa, teraz zdecydował się na mnie. Ale współpracy z R20 nie zrywam, wszystko zostaje po staremu i nadal jeździmy razem.

Czy po pierwszych występach możesz powiedzieć, że inwestycje się sprawdziły?

- Za wcześnie na oceny. Przyznaję, że nie czuję się jeszcze pewnie na motocyklu, zresztą to chyba widać. Ja już swoje w życiu przeszedłem jako zawodnik. Nie spieszy mi się do szpitala. Spokojnie, sezon jest bardzo długi.

A jak spisują się silniki w twoich motocyklach?

- Dobrze, nie narzekam. Dwa silniki są nowe. Muszę na nich więcej pojeździ aby je wyczuć. Trening wszystkiego nie pokaże, bardzo ważne są starty w zawodach.

Podzieliłeś motocykle na te na których będziesz się ścigał w kraju i w Szwecji?

- Jeden mam przygotowany na Szwecję, ale w praktyce może się okazać, że będzie bardzo dobry na nasze tory. Czas pokaże, z których gdzie będę korzystał.

Kibice będą oczekiwać od mistrza Polski samych trójek, lubisz jeździć pod presją?

- Zdaję sobie sprawę z tego, że mistrz Polski nie powinien schodzić poniżej pewnego poziomu. 10 punktów w meczu to chyba takie minimum. Znam kibiców i wiem, co mnie czeka. Będę sobie jednak jakoś radził. Chociaż przypominam, że sport jest sportem.

Ale podejrzewam, że nie zamieniłbyś tytułu na... święty spokój?

- Nie, na pewno nie.

W tym sezonie finał IMP odbędzie się w Tarnowie, jak myślisz - będziesz w stanie obronić tytuł na torze Tomasza Golloba?

- Jak będę w pełni sił i wszystko ułoży się tak, jak w ubiegłym roku, to powinno być dobrze. Chociaż nic nie zakładam, nie mówię, że muszę wygrać. Będę chciał wypaść jak najlepiej.

We Włókniarzu dużo się zmieniło w ostatnich miesiącach: jest nowy mechanik, toromistrz i trenerzy. Jaki to ma wpływ na jakoś przygotowań i warunki pracy w klubie?

- W każdym sporcie zmienia się trenerów, liczy, że nowy wniesie coś innego. Trener Drapak robił dobrą robotę, ale jego metody znaliśmy już na wylot. Wiedzieliśmy, czego możemy po nim oczekiwać, w pewnym momencie pojawiła się monotonia. Tej zimy było zupełnie inaczej, dlatego uważam, że zmiana była strzałem w dziesiątkę. Trener Krzystyniak bardziej jest potrzebny młodym chłopakom niż nam. Chociaż jego uwagi będą bardzo cenne, bo przecież ścigał się przez lata. Toromistrza znałem i zastanawiałem się, dlaczego nie było go w klubie od początku poprzedniego sezonu. Widać, że zna się na fachu. To kolejny strzał w dziesiątkę.

Zgodzisz się z opinią, że Włókniarz jest głównym kandydatem do tytułu?

- Jest jednym z kandydatów. Trzeba pamiętać, że w Tarnowie nie zmienili składu, a wzmocniła się Bydgoszcz i na pewno będzie się liczyć. Ja stawiałem, że namieszać może Zielona Góra, ale po kontuzji Rafała Okoniewskiego będzie im bardzo trudno.

Jakie masz indywidualne plany?

- Tak jak przed poprzednim sezonem, tak i teraz niczego nie zakładam. Dzięki firmom Złomrex, R20, Boll, Luminex, Alfa, Renault, Błażejowi Kępce i wszystkim innym, które mi pomagają, przygotowałem zaplecze, jakiego jeszcze nigdy w karierze nie miałem. Chciałbym mieć wszystko dograne, dopięte na ostatni guzik. Jeżeli się okaże, że tak będzie, to będę się starał jak najlepiej jeździć dla Częstochowy i spróbuję też powalczyć indywidualnie. Serdecznie pozdrawiam wszystkich kibiców Włókniarza.

Przed Tobą kolejny sezon na walizkach, nie męczą Cię te podróże, nie myślałeś aby osiąść w Częstochowie?

- Myślę nad tym, ale to nie jest taka prosta sprawa. Rozpocząłem budowę domu w Zielonej Górze. Nie da się wsiąść w pociąg i przewieźć kawałka ziemi do Częstochowy. Ale nie zamierzam zmieniać klubu. Jestem tutaj już tyle lat, mam stąd sponsorów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.