Ateny: go³o, ale weso³o!

Puste stadiony, gigantyczny d³ug, rosn±ce bezrobocie, niszczej±ca wioska olimpijska - tak wygl±daj± Ateny siedem miesiêcy po igrzyskach. Ale Grecy s± szczê¶liwi i gdyby mogli, olimpiadê zorganizowaliby jeszcze raz

Największym zmartwieniem ateńczyków są imponujące stadiony. W sierpniu tętniące życiem obiekty, na trybunach których zasiadał kolorowy tłum kibiców z całego świata, dziś straszą pustkami. - Dotyczy to szczególnie tych, na których rozgrywano mało popularne w Grecji dyscypliny, jak choćby bejsbol - opowiada Justyna Słowik z polskiej ambasady w Atenach.

Z wagi problemu zdały sobie sprawę greckie władze. Niedawno odbyło się posiedzenie specjalnej komisji rządowej, która zastanawiała się, jak zagospodarować stadiony. - Ogólnie postanowiono, że tereny te mają zostać oddane Grekom. Będą stworzone specjalne parki tematyczne. Np. w budynkach, gdzie znajdowały się olimpijskie centra prasowe, otwarte zostanie muzeum poświęcone igrzyskom i sportowi - mówi Słowik. Grecy szukają też sposobów, aby zapełnić główny Stadion Olimpijski. Chwytają się przy tym najróżniejszych pomysłów. Najnowszy to stworzenie na płycie stadionu specjalnego toru dla samochodów. Miałby na nim zostać rozegrany pierwszy odcinek specjalny Rajdu Akropolu.

Poolimpijskie problemy Aten dotyczą także spraw społecznych. - Chodzi głównie o bezrobocie wśród imigrantów. Szacuje się, że dotyka ono nawet 60 tys. osób - mówi Słowik. A to właśnie robotnicy z Albanii, Bułgarii, a nawet krajów azjatyckich budowali stadiony w stolicy Grecji. Dziś wielu z nich nie ma gdzie się podziać i niekiedy koczują na stadionach. Pojawiły się nawet plotki, że puste stadiony są oblegane przez bezdomnych. - To nieprawda. Stadiony, choć puste, są ogrodzone i dobrze pilnowane - zaznacza Słowik. Dzicy lokatorzy nie mają wstępu na obiekty. Dla bezrobotnych robotników i ludzi słabo zarabiających przeznaczono za to wioskę olimpijską. Mieszkania, w których latem mieszkali sportowcy, dziś służą jako lokale socjalne.

Choć za organizację igrzysk Grecja zapłaciła 7 mld dol. i spłacać je będzie jeszcze przez dziesięć lat, to prawie nikt nie narzeka. - Ludzie są zadowoleni, bo gdyby nie igrzyska, długo jeszcze musieliby czekać na modernizację metra, nowe lotnisko czy drogi - wylicza Słowik.

Ateńskie igrzyska przygotowywane były w pośpiechu. Sportowy świat mocno wątpił, czy Grecy zdążą na czas. Ale Ateny stanęły na wysokości zadania. I prawdopodobnie, znając grecki spryt i smykałkę do biznesu, z "syndromem poolimpijskim" Grecy poradzą sobie równie dobrze jak z organizacją olimpiady.

Kostis Geropoulos, redaktor greckiego wydania tygodnika "New Europe":

Parę miesięcy po igrzyskach chyba nikt w Atenach nie myśli o nich źle. To zaskakujące, jeśli weźmie się pod uwagę, że jeszcze kilka dni przed rozpoczęciem olimpiady przeciwników było mnóstwo. Czemu zmienili zdanie? Cała infrastruktura miasta uległa polepszeniu, zmodernizowano metro, rozbudowano lotnisko, a śródmieście Aten po gruntownym remoncie jest nie do poznania. Oczywiście nie ma nic za darmo, zaciągnięty dług będziemy spłacać przez najbliższe dziesięć lat. Nikt jednak nie narzeka, bo gdyby nie olimpiada, o takich zmianach moglibyśmy pomarzyć. Taka duża impreza i jej dobra organizacja to również dobra reklama naszego kraju. Pokazaliśmy, że potrafimy. Mamy długi, ale w tym roku liczymy na zyski. Do Grecji przyjedzie na pewno więcej turystów. Latem zeszłego roku przestraszyli się podwyżki cen i groźby ataków terrorystycznych.

Ile kosztowały igrzyska:

Los Angeles: 0,5 mld dol.

Seul: 3,5 mld dol.

Barcelona: 1,6 mld dol.

Atlanta: 1,7 mld dol.

Sydney: 2 mld dol.

Ateny: 7 mld dol.

Copyright © Agora SA