Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań 2:3 w świątecznym sparingu

15 lat temu wygrana Lecha Poznań nad silnym wtedy Zawiszą Bydgoszcz 3:2 na bydgoskim stadionie byłaby wspaniałym sukcesem. Teraz martwi, bo obecny Zawisza gra zaledwie w IV lidze...

Wczorajsze spotkanie w Bydgoszczy miało szczególny charakter, bo miało upamiętniać 15-lecie wspaniałego dla obu ekip sezonu 1989/1990. Zawisza zdobył w nim najwyższe w swej historii, czwarte miejsce w lidze i otarł się tym samym o europejskie puchary, których w Bydgoszczy nigdy nie było. Lech z kolei został mistrzem Polski. I dokonał tego, mimo iż na początku sezonu przegrał u siebie z Zawiszą aż 1:5 po jednym z najbardziej zagadkowych meczów w dziejach.

Dla Lecha bydgoski sparing był także istotny, bowiem "Kolejorz" przygotowuje się do niezwykle ważnego dla siebie meczu z Pogonią Szczecin, zaplanowanego na 1 kwietnia. Brak zwycięstwa w tym meczu może mieć brzemienne skutki dla zespołu i trenera. Poznański zespół nadal znajduje się bowiem w strefie barażowej, a rywale zaczynają mu uciekać.

Lech skrzętnie wykorzystał więc okazję do tego, aby przed świętami zagrać jeszcze mecz na dobrze przygotowanej murawie. Nadarzała się także okazja do przećwiczenia taktyki na teoretycznie słabym, bo teraz przecież zaledwie IV-ligowym rywalu.

Tymczasem "Kolejorz" miał spore kłopoty z wygraniem tego meczu i przegrywał do przerwy nawet 1:2. A przecież grał niemal w najsilniejszym składzie, z kilkoma - znaczącymi jednak - ubytkami. Brakowało młodzieżowych reprezentantów Polski Pawła Sasina i Błażeja Telichowskiego oraz chorego Zbigniewa Wójcika i kontuzjowanego Marcina Kusia. Niezależnie od tego kłopoty, jakie Lech miał z Zawiszą, martwiły.

- Myśleliśmy, że pierwszoligowiec pokaże więcej - narzekali kibice Zawiszy, którzy dość licznie zjawili się na meczu i święcie ich klubu. 4 tysiące widzów to na bydgoskie warunki sporo - ostatni raz tylu kibiców było tu na trybunach podczas meczu reprezentacji Polski z Irlandią. Dotarła też grupa fanów z Poznania i wraz z bydgoszczanami stworzyli oni sympatyczną atmosferę.

Pierwszy gol dla Lecha został nagrodzony brawami przez widzów. Był to bowiem gol bardzo ładny. Piotr Reiss znów popisał się świetną asystą - wypatrzył Marcina Wachowicza, posłał do niego piłkę między dwóch obrońców i było po sprawie.

Potem jednak niespodziewanie inicjatywę przejął Zawisza, który grał bardzo ambitnie. Bramka na 1:1 była jednak dziwna i przypadkowa. Marcin Barlik uderzył z 25 metrów, a zmylony bramkarz Lecha Waldemar Piątek tylko patrzył, jak piłka wpada w długi róg jego bramki.

Rzut karny, po którym Zawisza wyszedł na prowadzenie, padł po zagraniu ręką przez Ariela Jakubowskiego. Bydgoszczanie dośrodkowywali wtedy piłkę na głowę stojącego przy słupku Pawła Klimka. Jakubowski przeciął jej lot. Sędzia w świątecznym sparingu był spolegliwy - w ligowym meczu poznaniak mógłby się spodziewać kartki.

Lech zdołał wyrównać po fatalnym błędzie Grzegorza Wódkiewicza. To grający... menedżer Zawiszy do spraw marketingu i główny organizator tego meczu. On bowiem znał się znakomicie z czasów gry w Amice Wronki z trenerem "Kolejorza" Czesławem Michniewiczem. Na boisku Wódkiewiczowi idzie jednak już dużo oporniej niż w interesach - w 63. min podał piłkę młodszemu od siebie o 16 lat Gambijczykowi "Ibo" Savanehowi i ten bez problemu strzelił gola.

Zawisza mógł jeszcze ten mecz wygrać, bowiem sam na sam z bramkarzem Krzysztofem Kotorowskim był Marcin Barlik - drugi bramkarz Lecha jego strzał obronił, ale Barlik miał jeszcze szansę na dobitkę. Zmarnował ją - piłka minęła słupek.

Decydujący gol padł m.in. dlatego, że urzeczony świętem trener Zawiszy Mariusz Modracki (jeden z uczestników pamiętnego meczu z 1989 r.) wpuszczał na boisko nawet bardzo niedoświadczonych graczy swego zespołu. Do takich zaliczał się bramkarz Rafał Banaszkiewicz. Poznański as Piotr Reiss szybko to zauważył i z rzutu wolnego posłał mu bardzo ostrą piłkę. Młody golkiper Zawiszy nie potrafił jej złapać ani dobrze wypiąstkować. Odbił ją pod nogi Łukasza Paulewicza i ten ustalił wynik.

Lechowi dopisało więc wczoraj szczęście - wywiózł z Bydgoszczy wygraną, a jego rywale w walce o ligowy byt - Górnik Łęczna i Polonia Warszawa - podzielili się punktami. Polonia zremisowała w Łęcznej 1:1 po golu w doliczonym czasie gry.

Bramki: 0:1 Wachowicz (9. min), 1:1 Barlik (21.), 2:1 Łuczak (40. z karnego), 2:2 Savaneh (63.), 2:3 Paulewicz (88.)

ZAWISZA: Tomaszewski (88. Banaszkiewicz) - Śmiglewski, Wódkiewicz (76. Kremblewski), Krawczyński, Sieradzki - Klimek (81. Ruczyński), Łuczak (72. Kuś), Krawczyk (86. Tomczuk), Łożyński - Nowicki (46. Lamka), Barlik (78. Kamiński)

LECH: Piątek (46. Kotorowski) - Jakubowski (46. Artur Marciniak), Mowlik, Czarnecki, Lasocki (61. Paulewicz) - Wachowicz, Scherfchen, Świerczewski, Bugała (46. Zakrzewski) - Reiss, Gajtkowski (61. Savaneh)

Widzów 4 tys. (ok. 150 kibiców z Poznania)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.