Siatkarze PZU AZS Olsztyn pokonali Politechnikę 3:2

To, że zawodnicy Politechniki dotrzymywali kroku olsztyniakom w dwóch pierwszych setach, było wynikiem licznych błędów popełnianych przez gospodarzy. Być może podopieczni Krzysztofa Felczaka mogliby osiągnąć w Olsztynie bardziej korzystny wynik, gdyby te błędy skrupulatnie wykorzystywali

Bez wątpienia był to jeden ze słabszych meczów, jakie zespół PZU AZS rozegrał w Uranii. Przeciwnik nie był zbyt wymagający, a mimo to olsztyniacy potrzebowali aż pięciu setów, żeby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Na środku zawodził Wojciech Grzyb, który miał kłopoty ze skutecznym zakończeniem akcji. Po drugiej stronie siatki często przeszkadzał mu Tomasz Kowalczyk. O wiele lepiej prezentował się Marcin Nowak, po którego atakach zazwyczaj na konto gospodarzy dopisywane były punkty. Nie najlepiej w obu zespołach wyglądała gra na skrzydłach. Ataki Michała Bąkiewicza, Michała Ruciaka i Pawła Papke często podbijali przyjmujący Politechniki. Z kolei po zagraniach Piotra Szulca, Marcina Drabkowskiego i Krzysztofa Grzesiowskiego piłka zatrzymywała się na siatce lub rękach blokujących siatkarzy PZU AZS bądź lądowała na aucie.

Gospodarze rozpoczęli mecz z Mariuszem Szyszko w pierwszej szóstce, Paweł Zagumny bowiem wciąż narzeka na uraz kciuka. Pierwsze dwa sety po nerwowych końcówkach wygrali olsztyniacy. Podopieczni Krzysztofa Felczaka chcieli jednak za wszelką cenę urwać gospodarzom choć seta. Trzecią partię warszawiacy rozpoczęli od mocnego uderzenia i po chwili prowadzili już 1:6. Gospodarze straty zniwelowali i znów losy seta ważyły się w końcowej jego części. Tym razem po skutecznym zbiciu Konrada Małeckiego i autowym ataku ze środka Wojciecha Grzyba ze zwycięstwa cieszyli się goście.

Na początku czwartego seta Paweł Papke za dyskusję z arbitrem został ukarany żółtą kartką. Według sędziego Dariusza Jasińskiego po ataku Papkina piłka trafiła w antenkę. Tymczasem - przeleciała ona ok. 20 cm obok antenki, ocierając się jedynie o siatkę. Papke z tą decyzją arbitra nie mógł się zgodzić. Wydawało się, że incydent wyzwoli w gospodarzach sportową złość. I owszem, olsztyniacy odskoczyli rywalom na cztery punkty, tyle tylko, że już po chwili warszawiacy doprowadzili do remisu. Podopieczni Krzysztofa Felczaka w końcówce seta podbili kilka piłek, a w ataku nie mylił się Konrad Małecki.

Mecz rozstrzygnąć musiał piąty set. Tie-breaka zdecydowanie wygrali olsztyniacy. Gospodarze od stanu 8:6 pozwolili warszawiakom na zdobycie tylko jednego punktu.

Już w piątek siatkarze PZU AZS ponownie zagrają z Politechniką. Olsztyniacy z warszawiakami walczyć będą o awans do drugiej rundy fazy play off.

PZU AZS Olsztyn - AZS Politechnika Warszawa 3:2 (28:26, 25:22, 25:27, 22:25, 15:7)

PZU AZS: Wojciech Grzyb, Mariusz Szyszko, Marcin Nowak, Mark Siebeck, Michał Bąkiewicz, Paweł Papke, Paweł Kuciński (libero) oraz Krzysztof Śmigiel, Michał Ruciak

Politechnika: Tomasz Kowalczyk, Krzysztof Grzesiowski, Jakub Bednaruk, Konrad Małecki, Piotr Szulc, Marcin Malicki, Adrian Dyżakowski (libero) oraz Tomasz Drzyzga, Marcin Drabkowski, Bartosz Szcześniewski, Maciej Oczko

Po meczu powiedzieli

Krzysztof Felczak, trener Politechniki

O ile w czterech setach graliśmy ze zmiennym powodzeniem, mając tak wzloty, jak i upadki, to już w tiebreaku nie ugraliśmy prawie nic. Jeden punkt po zmianie stron to wszak bardzo niewiele.

Grzegorz Ryś, trener PZU AZS

Zwycięstwo kosztowało nas wiele wysiłku. Mecz dostarczył widzom emocji, a z punktu widzenia szkoleniowego dał nam kilka wskazówek. Oprócz ciekawych akcji i długich wymian piłek były, niestety, i takie, które w ogóle nie powinny były zagrać oba zespoły. Nie wykorzystaliśmy naszych atutów, a przede wszystkim gry na środku siatki. Ten element był w naszym wykonaniu słaby.

Marcin Nowak, środkowy PZU AZS

Mecz nie potoczył się tak do końca po naszej myśli. Ale sami sobie jesteśmy winni. Wydawało nam się, że kontrolujemy przebieg gry. Niestety, niektórym zawodnikom brakowało momentami koncentrancji. Stąd też przestoje w grze i wiele nieporozumień. Na mecze z warszawiakami w rundzie play off wyjdziemy zdecydowanie bardziej zmobilizowani.

Tomasz Kowalczyk, środkowy Politechniki

Cieszę się bardzo, że trochę powalczyliśmy. Mimo że przegrywaliśmy już 2:0 i straciliśmy szansę wskoczenia na piąte miejsce w tabeli, chłopcy się jeszcze bardziej zmobilizowali i urwaliśmy dwa sety gospodarzom. Na pewno w piątek i sobotę będzie się nam grało znacznie trudniej. Olsztyniacy wystąpią w pełnym składzie i będą bardziej skoncentrowani.

not. ram, sima

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.