Pietraszko skarży się na Kolejarza

Adam Pietraszko poskarżył się na Kolejarza do PZMotu. - Napisałem o tym, co zrobił mi klub - mówi żużlowiec

Zgodnie z umową z grudnia 2004 opolski Kolejarz miał Pietraszce do 15 stycznia przekazać pierwszą ratę pieniędzy na przygotowanie do sezonu. - Jednak 14 stycznia wysłaliśmy pismo do Częstochowy i do wiadomości Adama, że nie zapłacimy Częstochowie żądanych za niego 25 tys. zł. 17 stycznia rozmawiałem z Pietraszką i powiedziałem mu, że powinien szukać sobie klubu - relacjonuje Czesław Sawicki, wiceprezes Kolejarza. Twierdzi, że umowa z grudnia nie mogła wejść w życie 15 stycznia, tym bardziej że dopiero 31 stycznia Pietraszko podpisał umowę bazową we Włókniarzu Częstochowa.

Zawodnik czuje się jednak pokrzywdzony przez opolan. - Napisałem do PZMot list ze skargą na opolski klub, by uchronić innych zawodników w przyszłości przed takim działaniem ze strony opolan. Straciłem kilka dobrych propozycji z innych klubów tylko dlatego, że Kolejarz mamił mnie obietnicą startów - żali się Pietraszko, który ostatecznie został zawodnikiemLublin.

W Polskim Związku Motorowym usłyszeliśmy jednak, że Pietraszko przed 31 stycznia nie mógł podpisać jakiejkolwiek umowy z opolskim klubem.

- Tak naprawdę to żużlowiec donosi na siebie i na klub - mówi Anna Miluska z sekretariatu Głównej Komisji Sportu Żużlowego. - Zbadamy sprawę, ale o jakichś karach wobec klubu raczej nie może być mowy. Pan Pietraszko wiedział, że nie ma umowy z Częstochową, a więc nie mógł podpisać kontraktu w Opolu. Zwrócimy uwagę i klubowi z Opola, i zawodnikowi, że takie postępowanie jest niewłaściwe.

To jednak nie wszystko. Pietraszko wysłał także do opolskiego klubu pismo z żądaniem wypłacenia 20 tys. zł, które - według niego - należą mu się na mocy umowy z grudnia 2004 roku.

- Mamy ważniejsze sprawy niż Pietraszko - mówi Jerzy Drozd, prezes Kolejarza. - Umowa wypożyczenia miała wejść w życie po podpisaniu przez niego umowy z Częstochową i dogadaniu się Kolejarza z Włókniarzem. A te warunki nie są spełnione. Wyciągnęliśmy Pietraszkę w 2004 roku z ławki rezerwowych, zainwestowaliśmy sporo pieniędzy, był najlepiej zarabiającym naszym zawodnikiem. Gdyby nie kombinował z umową bazową w Częstochowie, to pewnie jeździłby u nas. A tak przedłużał wszystko, a cena za niego rosła. Tak naprawdę nie poszło o te ponad 65 tys. zł [25 tys. dla Włókniarza i 40 tys. zł dla żużlowca - red.], ale o to, że zawodnik robił nas w konia, a częstochowianie ciągle podnosili kwotę - przyznaje Drozd. - Unieśliśmy się w końcu ambicją, nie mogliśmy pozwolić, by Adaś stawiał nas na baczność. Przekombinował i nie może się z tym pogodzić, stąd te pisma do GKSŻ. A żądanie kasy od Opola na przygotowanie do sezonu, gdy jest już zawodnikiem Lublina, zostawię bez komentarza - ucina Drozd.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.