AZS PWSZ Nysa - PZU AZS Olsztyn 1:3

Nyscy siatkarze przegrali z faworyzowanym zespołem z Olsztyna. - Na tle tak dobrego rywala zaprezentowaliśmy się nieźle - powiedział kapitan nysan Adam Kurek

Oba zespoły grały właściwie tylko o honor. Olsztyn skazany jest na przystąpienie do play off z trzeciego miejsca, nysanie będą musieli walczyć o utrzymanie w barażach.

Goście wystąpili w dość eksperymentalnym składzie. Na libero zagrał Niemiec Mark Siebeck, który zastąpił Pawła Kucińskiego. Na ataku w pierwszym składzie wyszedł Krzysztof Śmigiel. Mimo to olsztynianie zaczęli zgodnie z planem. W pierwszym secie udowodnili, że w nyskiej hali można dobrze serwować, bo zdobyli aż cztery asy serwisowe.

Nysanie walczyli z większym niż goście zaangażowaniem, a gorące głowy siatkarzy studził trener Maciej Jarosz, dla którego był to debiut na ławce trenerskiej.

W drugim secie olsztynianie pewni swego zaczęli grać nonszalancko, popełniali seryjne błędy w zagrywce, kilka ataków posłali w aut i gospodarze ku radości publiczności zwyciężyli do 21.

W tej sytuacji szkoleniowiec gości Grzegorz Ryś musiał sięgnąć po swojego asa, czyli Pawła Papke, który wszedł na boisko i wziął na siebie ciężar gry. Właściwie każda trudna piłka posłana w jego kierunku kończyła się zdobyciem punktu: bądź atomowym zbiciem, bądź kiwką. Ostatni punkt w tym secie zdobył właśnie popularny Papkin bezpośrednio z zagrywki. W sumie skończył 8 z 11 ataków, zaliczył jednego asa serwisowego i dwa udane bloki.

Czwarty set to już słabsza gra nysan, którzy zbyt długo rozpamiętywali trzecią partię. U kilku siatkarzy widać było braki kondycyjne. Przy wyniku 7:14 obaj trenerzy posłali do boju rezerwowych.

Najwięcej radości sprawiły kibicom wygrane przez rozgrywających Nysy Jarosława Macionczyka i juniora Bartosza Kisielewicza pojedynki na siatce z Pawłem Zagumnym. Popularny Guma jest w tym elemencie mistrzem. - To przypadek, że go przepchnąłem w walce o piłkę. Dla mnie sam występ przeciwko Zagumnemu to przeżycie - przyznał junior Kisielewicz, dla którego był to drugi występ w ekstraklasie.

Mecz zakończył Paweł Kuciński, były libero Nysy. Kibice głośno skandowali jego nazwisko, a ten odwdzięczył się im asem serwisowym.

Mimo to po meczu w nyskim obozie panował optymizm. - Na tle olsztynian zaprezentowaliśmy się nieźle i to jest dobry prognostyk na przyszłość - mówił Andrzej Kaczmarek, trener koordynator Nysy. Z zadowoleniem przyjęli gospodarze przegraną Radlina z Rzeszowem. To właśnie radlinianie będą rywalem nysan w walce o utrzymanie w serii A.

powiedzieli po meczu

Maciej Jarosz

trener PWSZ AZS Nysa

Dla mnie najważniejsze jest to, że chłopcy realizują to, co założyliśmy przed meczem. Nie zawsze im to wychodzi, ale to normalne. Najważniejsze, że gdy pojawia się problem, staramy się go rozwiązać, a nie wpadamy w panikę.

Paweł Papke

atakujący PZU AZS Olsztyn

Miałem dziś nie wystąpić, ale wyszedłem i zagrałem chyba nieźle. Wiadomo, że w takich meczach ciężko o koncentrację. My już jesteśmy myślami przy play off, wciąż czekamy, że nasza forma na te najważniejsze mecze w końcu przyjdzie. Wykonaliśmy kawał dobrej pracy, mamy potencjał i musimy w końcu zacząć lepiej grać.

Paweł Kuciński

były gracz Nysy, obecnie Olsztyna

Mam krwiaka na ręku, dlatego nie mogłem dziś zagrać na pozycji libero. Wszedłem na ostatnią piłkę i zakończyłem mecz. Nie po to przejechałem 607 km, by nawet się nie pokazać (śmiech). Zawsze wracam do Nysy z przyjemnością, mam tu wielu znajomych i dobre wspomnienia. Nysa ma młody zespół, liczę, że się utrzymają w serii A. A my musimy zacząć grać lepiej, bo nadchodzą decydujące spotkania.

AZS PWSZ Nysa - PZU AZS Olsztyn 1:3 (21:25, 25:21, 23:25, 13:25)

Nysa: Macionczyk, Kaczmarek, A. Kurek, Augustyn, B. Kurek, Wilk, Kwasowski (l), Kordysz, Kozioł, Kisielewicz, Dymowski, Lewicki.

Olsztyn: Zagumny, Grzyb, Bąkiewicz, Śmigiel, Nowak, Ruciak, Siebeck (l), Czarnowski, Papke, Alancewicz, Kuciński.

Copyright © Agora SA