I liga koszykarzy: ŁKS - AZS 98:87

Już tylko cud może sprawić, że AZS Politechnika Radomska nie zajmie po rundzie zasadniczej ostatniego miejsca w tabeli. Zadecydowała o tym porażka ?akademików? w Łodzi

Jeśli nie z ŁKS-em, to z kim wygrają nasi koszykarze? - przed sobotnim pojedynkiem takie pytanie radomscy kibice AZS-u zadawali sobie bardzo często. Nad czym zastanawiali się po zakończeniu meczu? Chyba tylko nad tym, czy "akademicy" są jeszcze zdolni do jakiegoś zrywu w walce o utrzymanie w ekstraklasie. Bo tylko niepoprawni optymiści mogą jeszcze wierzyć, że radomianie nie przystąpią do fazy play out z najgorszego z możliwych miejsc. A ponieważ wszystko wskazuje na to, że tak będzie, większość pojedynków decydujących o być albo nie być na zapleczu ekstraklasy podopieczni Bogusława Wołoszyna stoczą w halach rywali. A przecież dotychczas nie wygrali na wyjeździe choćby jednego meczu.

W Łodzi AZS dotrzymywał kroku rywalom przez ponad trzy kwarty. Co prawda już na początku pojedynku radomianie "dostali" od ŁKS-u pięć rzutów za trzy punkty, ale potem potrafili "pogonić" przeciwnika. W efekcie po zakończeniu trzeciej odsłony widowiska rezultat oscylował wokół remisu i zapowiadała się emocjonująca końcówka. - Niestety, przy stanie 57:55 dla gospodarzy sędziowie nie wiedzieć czemu ukarali przewinieniem technicznym Łukasza Majewskiego - narzeka Bogusław Wołoszyn. - Przewaga łodzian wzrosła do siedmiu punktów, a na domiar złego plac gry musieli za chwilę opuścić Daniel Wall, Piotrek Plutka i Majewski. Nie było więc kim straszyć.

W czwartej kwarcie przewinieniem technicznym ukarany został też trener Wołoszyn, co także nie pozostało bez wpływu na końcowy rezultat spotkania. - Jak widać, dwa, trzy gwizdki arbitrów mogą w sposób zasadniczy zmienić przebieg meczu - uważa szkoleniowiec "akademików".

Praca arbitrów nie mogła być i nie była jedynym powodem porażki radomian w Łodzi. Jak pokazują statystyki, czynnikiem decydującym o powodzeniu ŁKS-u mogła być przewaga jego graczy w zbiórkach na obu tablicach. Wynik 44:27 w tym elemencie gry świadczy o dominacji łodzian. Podobnie było zresztą w rzutach za trzy punkty. Gospodarze mieli 11 udanych prób, podczas gdy goście zaledwie pięć. Procentowo ŁKS wygrał ten element gry aż 55:28.

Czy z przegranego meczu można wyciągnąć jakieś pozytywy? - Może to, że zawodnicy znów zaczynają "żyć" na ławce. Musimy być zespołem, bo w przeciwnym razie o jakiekolwiek zwycięstwo będzie bardzo trudno - podkreśla Bogusław Wołoszyn.

n Kwarty: 28:17, 15:25, 25:23, 30:22.

n ŁKS: Szczepaniak 26 (3), Pacocha 19 (3), Gołuch 18 (5), Leśniak 13, Rajkowski 12 oraz Nowak 10, Micielski 0.

n AZS: Wójciak 17 (1), Dryjański 17 (1), Plutka 16, Majewski 15 (3), Wall 9 oraz Wołoszyn 11 (2), Gutkowski 2, Chojecki 0, Kogut 0, Pawlak 0.

Pozostałe wyniki 27. kolejki: Basket Kwidzyn - Zastal Zielona Góra 98:65, Siarka Tarnobrzeg - Spójnia Stargard Szczeciński 82:84, Tytan Częstochowa - Górnik Wałbrzych 92:77, Znicz Jarosław - Sokół Łańcut 83:57, Polpak Świecie - Alba Elcho Chorzów 86:80. Mecz Kotwica Kołobrzeg - Kager Gdynia zostanie rozegrany dzisiaj, a spotkanie Pyra Poznań - Stal Stalowa Wola w najbliższą środę.

Copyright © Agora SA