Toruńscy hokeiści znów gorsi od GKS

Jutro hokeiści TKH/TK/Energostal muszą wygrać mecz z GKS Tychy, by myśleć o awansie do finału. To efekt wczorajszego pogromu torunian na lodowisku na Śląsku.

Hokeiści TKH/ThyssenKrupp/Energostal wyjechali na południe kraju w osłabionym składzie. W Toruniu zostali chorzy Robert Fraszko i Sławomir Kiedewicz - obaj byli niezdolni do występów. W efekcie w drużynie były zaledwie trzy formacje obrony i cztery ataku.

Absencja podstawowych zawodników, długa podróż autokarem i choroba, z jaką zmagała się większość ekipy z Torunia zadecydowała o porażce. Również walczący z grypą tychowianie tylko na początku meczu mieli powody do zdenerwowania. Już w 2 min. na bramkę gospodarzy silnie uderzył Daniel Laszkiewicz. Arkadiusz Sobecki zdołał obronić jego strzał, ale krążek przejął nadjeżdżający Dalibor Rzimski i zapewnił torunianom prowadzenie w meczu.

Były to jednak miłe złego początki. W 4 min. torunianie nie byli w stanie wykorzystać faktu, że grali w przewadzę jednego zawodnika - nie oddali żadnego strzału na bramkę przeciwników. Gdy tylko tychowianie grali już w komplecie, wyprowadzili znakomity kontratak. Łukasz Kiedewicz wyszedł z bramki, ale nie był w stanie zatrzymać strzału Michała Bielicy. Jeszcze większy błąd defensywa TKH/ThyssenKrupp/Energostal popełniła w 13 min. Po przejęciu krążka Sławomir Krzak uderzył mocno w kierunku bramki torunian. "Guma" odbiła się jeszcze od pleców jednego z graczy i całkowicie zaskoczyła swoim lotem Kiedewicza.

Torunianie próbowali wyrównać, ale dwie dogodne akcje zmarnował Adam Fraszko. A tychowianie w drugiej tercji spokojnie kontrolowali spotkanie i podwyższyli prowadzenie. Po pół godzinie gry Kiedewicz między parkanami przepuścił strzał Robina Bacula. Chwilę później sam na sam z golkiperem gości był Bartłomiej Gawlina - nie pomylił się. Napastnik GKS zaskoczył Kiedewicza jeszcze raz, w ostatniej sekundzie spotkania strzałem z boku podwyższył prowadzenie tychowian do stanu 5:1.

Goście mieli chwile radości w trzeciej tercji. W 52 min. torunian do walki poderwał Milan Furo. Zawodnicy TKH/ThyssenKrupp/Energostal jeszcze cieszyli się po zdobyciu bramki, gdy stracili kolejną. Błąd Kiedewicza wykorzystał obrońca GKS Jarosław Kuc. Stojąc za niebieską linią niemal z połowy lodowiska uderzył mocno w kierunku bramki torunian. A golkiper gości nie zdołał zatrzymać błyskawicznie zbliżającego się krążka.

Utrata bramki w taki sposób wyraźnie zdeprymowała torunian, którzy wyraźnie nie byli w stanie walczyć o doprowadzenie do remisu. Ostatnią bramkę w meczu zdobył ten, który jako pierwszy wpisał się na listę strzelców. Gol Laszkiewicza zdobyty na 44 sekundy przed końcem rywalizacji nie przyniósł hokeistom z Pomorza radości.

ZNÓW NA TOR-TORZE

W niedzielę obie ekipy zmierzą się ponownie. Tym razem to drużyna z Tychów będzie musiała spędzić połowę dnia w autokarze, aby dojechać na Pomorze. Torunianie będą gospodarzami meczu, który może zadecydować o tym, czy tychowianie awansują do finału Polskiej Ligi Hokejowej. Jeśli zespół Wojciecha Matczaka pokona gospodarzy, w całej rywalizacji triumfuje. Sukces torunian przedłuża rywalizację o kolejne dwa dni. W przypadku zwycięstwa TKH/TK/Energostal w play-off będzie remis 2:2, a piąty najważniejszy mecz odbędzie się znów na lodowisku GKS. - Nie mamy wyjścia. Spotkanie na Tor-Torze trzeba koniecznie wygrać. To będzie dla nas najważniejsze spotkanie sezonu - podkreśla napastnik TKH/ThyssenKrupp/Enerogstal Tomasz Proszkiewicz. Początek jutrzejszego meczu w Toruniu o 17.

GKS - TKH/TK/Energostal 6:3 (2:1, 3:0, 1:2)

Bramki: 0:1 Rzimski (2.), 1:1 Bielica (6.), 2:1 Krzak (13.), 3:1 Bacul (23.), 4:1 Gawlina (24.), 5:1 Gawlina (40.), 5:2 Furo (42.), 6:2 Kuc (42.), 6:3 Laszkiewicz (60.)

TKH/ThyssenKrupp/Energostal: Ł. Kiedewicz - Sokół, Korczak, Dołęga, Rzimski, Proszkiewicz - Dalke, Dąbkowski, Laszkiewicz, Voznik, Bomastek - Tyczyński, Piotrowski, Furo, Suchomski, Chrzanowski oraz Myszka, A. Fraszko, Nikiel

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.