Politechnika Koszalin - AZS Gdańsk 23:29

EKSTRAKLASA PIŁKAREK RĘCZNYCH. Koszaliniankom nie udało się wywalczyć choćby punktu w pojedynku z mistrzem Polski z Gdańska. - Momentami ręce mi opadały - mówi Waldemar Szafulski, trener Politechniki.

Sylwia Pociecha rzutem z drugiej linii w czwartej minucie spotkania uzyskała prowadzenie dla miejscowych.

- Tych prób z dystansu było zdecydowanie za mało - uważa Kamila Sudnik, skrzydłowa Politechniki. - A skoro nie rzucałyśmy, to i wpaść nic nie mogło.

Kolejna bramka (rozgrywającej Katarzyny Jeż) dała koszaliniankom prowadzenie 2:0 i to była ich najwyższa przewaga. Po raz ostatni podopieczne trenera Szafulskiego prowadziły w 11. minucie (4:3). Wtedy przebudziła się rozgrywająca gdańszczanek Karolina Kudłacz. Na jej kolejne bramki po indywidualnych akcjach lub skutecznie egzekwowanych rzutach karnych odpowiadała niemal wyłącznie Joanna Dworaczyk (dziesięć bramek w całym spotkaniu).

- Pierwsza połowa przyzwoita. Ale później... chyba uszło z nas powietrze - tłumaczy słabą postawę w drugiej połowie Szafulski.

Od początku utrzymywała się przewaga faworyzowanej siódemki z Gdańska. W szeregach Politechniki mnożyły się błędy indywidualne: straty piłki, błędy kroków czy niecelne podania.

- I tak zaprzepaściliśmy przynajmniej sześć okazji na bramki po kontrach. A powtarzałem: "ostatnia piłka ma być najdokładniejsza" - mówi Szafulski.

Błędy popełniały też gdańszczanki, ale te poukładały swoją grę nim ocknęły się koszalinianki. Od 40. do 47. minuty nie pozwoliły szczypiornistkom Politechniki na rzucenie gola (przy trzech zdobytych). Największą przewagę uzyskały trzy minuty przed końcem, prowadząc 28:21.

Politechnika: Pabich, Janko - Dworaczyk 10, Pociecha 3, Chmiel 3, Jeż 3, Kobyłecka 2, Tałaj 1, Skipor 1, Jędrzejczak 0, Sudnik 0.

AZS: Sadowska - Kudłacz 8, Bołtromiuk 5, Wolska 4, Kapała 4, Łabul 4, Strzałkowska 2, Truszyńska 1, Wilamowska 1, Serwa 0, Chudzik 0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.