Sokół Łańcut - Pyra Poznań 54:46, Basket Kwidzyn - Sokołów Znicz Jarosław 72:62, Zastal Zielona Góra - Stal Stalowa Wola 69:59, Siarka Skobud Tarnobrzeg - Polpak Świecie 72:97

KOSZYKÓWKA MĘŻCZYZN. I LIGA. Tylko 100 punktów rzuciły w pojedynku w Łańcucie drużyny Sokoła i Pyry Poznań. Minimalnie lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali czwarty mecz z rzędu.

- Wynik jak z żeńskiego basketu - kręcili z niedowierzaniem głowami kibice opuszczający łańcucką halę. Faktycznie obie drużyny przez pełne 40 minut prześcigały się w niecelnych rzutach, niewymuszonych stratach (21 po stronie gości i 22 łańcucian) oraz prostych błędach. Poznanianie o ile za dwa punkty mieli jeszcze nie najgorszą 42-procentową skuteczność, to z dystansu trafili tylko trzy razy na 17 prób (17 procent). Łańcucianie fatalnie wykonywali rzuty za trzy punkty - w całym meczu na 21 prób trafili tylko dwa (skuteczność 9 procent). W pudłach brylował Marcin Ecka, który na osiem prób zza linii 6,25 metrów, ani razu nie trafił do poznańskiego kosza. Niewiele lepszy był Michał Baran (1 na 7). - Wynik mówi sam za siebie. Na pewno oba zespoły zostawiły trochę zdrowia w obronie, ale taka liczba punktów spowodowana jest głównie fatalną skutecznością. My wybitnie nie trafialiśmy za trzy punkty i dlatego mecz miał taki, a nie inny przebieg - tłumaczył po meczu Dariusz Kaszowski, trener Sokoła.

Sobotni pojedynek do końcowych minut był wyrównany. Łańcucianie wygraną zapewnili sobie praktycznie dopiero w 38. minucie, gdy po udanych kontrach Jerzego Koszuty i Ecki wygrywali już 49:44. - W końcówce właśnie Jurek oraz Jarek Rusin kilka razy przechwycili ważne piłki, po których zdobywaliśmy łatwe punkty - chwalił swoich podopiecznych Kaszowski. - Sztuką jest wygrać mecz, gdy drużynie wybitnie nie idzie - dodawał.

Wcześniej gospodarzy bezlitośnie punktował Wojciech Ziółkowski i poznanianie przez ponad połowę meczu minimalnie wygrywali. - Mieliśmy problem z Ziółkowskim, on nas najbardziej skrzywdził - mówił po meczu Kaszowski. Obraz pojedynku w trzeciej kwarcie zmieniła obrona strefowa łańcucian, z którą nie mogli sobie poradzić goście. - Strefa Sokoła dała nam się we znaki. Ten fragment gry zadecydował o porażce - przyznawał trener Pyry Jarosław Marcinkowski. - Do tego doszło troszkę gapiostwa w końcówce meczu - dodawał.

Opiekun gości był zadowolony, że mimo porażki jego zespół zaprezentował się całkiem dobrze. - Pokazaliśmy, że na wyjeździe też potrafimy walczyć. Widać, że coś drgnęło w tym zespole. A przecież w naszych szeregach zabrakło Krystiana Skoniecznego, Maćka Grabińskiego i Leszka Przygockiego - mówił. W jego drużynie zagrał natomiast były reprezentant Polski Bartłomiej Tomaszewski. - Ma braki kondycyjne, ale on jest dopiero trzeci tydzień w treningu. Myśle, że na mecze decydujące o utrzymaniu będzie w lepszej dyspozycji - oceniał występ Tomaszewskiego trener Pyry.

Kwarty: 12:14, 17:14, 12:11, 13:7.

Sokół: Koszuta 15, Ecka 14, Miś 11, Baran 7 (1), Chromicz 2 oraz Rusin 5 (1), Romanek 0, Bielecki 0.

Pyra: Janowicz 16 (1), Ziółkowski 12, Tomaszewski 8, Raczyński 5 (1), M. Szymański 3 (1) oraz Wieszczak 2, Nowicki 0, Semmler 0, Dudziński 0.

Basket kontrolował

Jarosławianie nie podjęli walki w pojedynku z liderem I-ligowych rozgrywek. Już po dziesięciu minutach Basket prowadził 32:14. - W pierwszej kwarcie popełniliśmy więcej błędów niż w trzech pozostałych. Nie wiem z czego to wynikało, ale zagraliśmy źle. Ta kwarta zadecydowała o wyniku meczu - mówił później trener Sokołowa Znicza Stanisław Gierczak.

Druga kwarta była najlepsza w wykonaniu gości, którzy przez 10 minut pozwolili liderowi rzucić tylko siedem oczek. W efekcie na przerwę drużyny schodziły przy stanie 39:30 dla gospodarzy. - Była to najniższa przewaga Basketu w tym meczu. Po przerwie nie mogliśmy się do nich zbliżyć na więcej niż 10 punktów - opowiadał Gierczak. W jego drużynie słabo zagrali wysocy gracze. Witalij Kowalenko rzucił tylko 10 punktów (w tym dwie trójki w czwartej kwarcie, gdy wynik meczu był przesądzony), a Artur Mikołajko i Maciej Miller praktycznie nie istnieli. Podobnie jak jarosławska ławka rezerwowych, oczywiście poza Bartoszem Krupą. Po kontuzji do zespołu wrócił Tomasz Fortuna.

Kwarty: 32:14, 7:16, 15:11, 18:21.

Basket: Andrzejewski 21 (1), Prus 17 (1), Malczyk 9 (3), Wojdyła 8, Partyka 4 oraz Puncewicz 13 (2), Mazurek 0, Klocek 0.

Sokołów Znicz: Szczotka 15, Kordas 15 (1), Kowalenko 10 (2), Przewrocki 5 (1), Mikołajko 0 oraz Krupa 15 (3), Fedder 2, Płocica 0, Fortuna 0, Miller 0.

Siarka zdeklasowana

W pojedynku z Polpakiem tarnobrzeżanie prowadzili tylko na samym początku, gdy udaną akcją 2+1 popisał się Krzysztof Zych. Kolejne pięć oczek zdobył Robert Morkowski i Polpak wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca meczu. Mało tego, podopieczni Aleksandra Krutikowa wręcz zdeklasowali graczy z Tarnobrzega, którzy w trzeciej kwarcie tracili do rywali ponad 40 punktów.

Kwarty: 15:31, 14:27, 17:26, 26:13.

Siarka Skobud: Zych 16, Kosior 10, Polek 5 (1), Kruk 5 (1), Włodarczyk 3 oraz Pelczar 18 (4), Peciak 7 (1), Pyszniak 3, Papka 2, Żuraw 1, Glica 0, Stępień 0.

Polpak: Morkowski 16 (2), Gołąb 11 (3), J. Kalinowski 11 (1), Molenda 9, Migała 5 oraz Cywiński 16, K. Kalinowski 9 (1), Kowalczyk 7 (1), Głowala 6, Sondej 4 (1), Żytko 3 (1), Twierdziński 0.

Szczęście gospodarzy

Stalowowolanie stoczyli zacięty pojedynek z drużyną z Zielonej Góry. Po pierwszej, remisowej kwarcie, przez większą część drugiej walka cały czas toczyła się "na styku". Miejscowi odskoczyli w końcówce pierwszej połowy. Dzięki udanym akcjom w obronie i szybkim kontrom po 20 minutach Zastal prowadził 34:26. Tylko trzy oczka w pierwszej połowie zdobył Roman Prawica, którego agresywną obroną wyłączyli z gry Grzegorz Taberski i Marcin Chodkiewicz.

Trzecia kwarta należała do podopiecznych Leszka Kaczmarskiego, którzy zaczęli odrabiać straty. W 29. minucie przegrywali już tylko 46:44 i byli w posiadaniu piłki. Jednak prosta strata i w odpowiedzi rzut za trzy punkty Karola Czapli dał Zastalowi pięciopunktowe prowadzenie po 30 minutach. Niestety w ostatniej kwarcie stalowowolanie, mimo ambitnej gry, nie dali rady wydrzeć zwycięstwa gospodarzom, którzy zdawali sobie sprawę, że tylko wygrana przedłuża ich szanse na miejsce w czołowej ósemce. W całym meczu gospodarze osiem razy trafiali zza lini 6,25 metrów przy tylko jednej celnej trójce graczy Stali.

Kwarty: 16:16, 18:10, 15:18, 20:15.

Zastal: Olszewski 16 (1), Chodkiewicz 12, Olejnik 8 (2), Buczyniak 8 (1), Taberski 3 (1) oraz Pytel 13 (2), Czapla 9 (1), Terlikowski 0, Wilusz 0.

Stal: Prawica 14 (1), Malcherczyk 9, Bieleń 8, Pydych 8, Grzyb 7 oraz Ożóg 9, Szewczyk 4.

Pozostałe wyniki 24. kolejki: Spójnia Stargard Szczeciński - ŁKS Łódź 103:61, Górnik Wałbrzych - Kager Viking Gdynia 93:88, AZS Radom - Kotwica Kołobrzeg 62:85, Alba Chorzów - Tytan Częstochowa 76:71.

Co z Piątkiem?

Z drużyny Sokołowa Znicza Jarosław chce odejść kontuzjowany w tej chwili Maciej Piątek. - Maciek ma problemy rodzinne i zgłosił chęć rozwiązania umowy, ale to raczej nie wchodzi w grę. Tym bardziej, że zakończył się już okres transferowy. Najprawdopodobniej Maciek dostanie czas na wyjaśnienie swoich spraw, ale będę go chciał w zespole w końcówce sezonu - mówi trener Sokołowa Znicza Stanisław Gierczak.

Copyright © Agora SA