Siatkówka. Przed meczem Pamapolu w Rzeszowie

Jeżeli w sobotę Pamapol Domex AZS wygra w Rzeszowie, może powiększyć swoją przewagę nad Skrą Bełchatów

Po dwóch trudnych, ale zwycięskich meczach nad Jastrzębskim Węglem i PZU AZS Olsztyn, akademicy mają do pokonania nieco łatwiejszą przeszkodę. AKS Resovia to jeden ze słabszych zespołów ligi. Z rywalami z dolnej części tabeli podejmuje jeszcze walkę, ale z czołówką regularnie przegrywa, nawet we własnej hali. Tak było przed dwoma tygodniami, kiedy do Rzeszowa pojechali olsztynianie. Mimo wsparcia ponad czterech tysięcy kibiców, Resovia przegrała w trzech setach. I na taki sam wynik zanosi się tym razem.

Jak się okazuje, piękna hala i kibice to nie wszystko. W Rzeszowie nie ma jeszcze zespołu, który nawiązałby do sukcesów sprzed lat. Po awansie do PLS drużyny nie udało się zasadniczo wzmocnić. Kilku doświadczonych zawodników, z rozgrywającym Sławomirem Gerymskim na czele, gwarantuje co najwyżej spokojne utrzymanie.

- Chcemy wreszcie zagrać dobry mecz, pokazać naszym kibicom, że wiemy, o co chodzi w siatkówce. Nie oszukujemy się: Częstochowa to faworyt, zespół bardzo wyrównany, praktycznie bez słabych punktów - mówi o sobotnim rywalu Jan Such, trener Resovii.

Czy w takiej sytuacji jest szansa na osiągnięcie czegokolwiek w konfrontacji z Pamapolem? - Musimy zagrać na 105 procent swoich możliwości, być na luzie i liczyć na to, że AZS trochę pokpi sprawę. Tak właśnie było w pierwszej rundzie. Wtedy o mały włos nie zdobylibyśmy w Częstochowie punktu - przypomina Such.

Wyjazd do Rzeszowa zapowiada się szczególnie dla trenera Stanisława Gościniaka, który od kilku tygodni asystuje Edwardowi Skorkowi. Gościniak na przełomie lat 60. i 70. właśnie w Resovii odnosił największe sukcesy. Zdobył cztery tytuły mistrza Polski i dwa razy awansował do finału Pucharu Europy.

- To były piękne czasy - wspomina. - Zostawiłem tam wielu znajomych i mam nadzieję spotkać się z nimi podczas weekendu. - Za Resovię zawsze trzymałem kciuki. Wiadomo: chociaż minęło już wiele lat, to sentyment pozostał. Ciekawy jestem tego meczu, który odbędzie się w nowoczesnej, pięknej hali.

Ale w sobotnie popołudnie serce trenera będzie biło dla AZS-u. Gościniak tak jak wszyscy liczy, że drużyna odniesie ósme z kolei zwycięstwo w lidze i pobije swój rekord meczów bez porażki w historii występów w Polskiej Lidze Siatkówki.

- Nie powiem, że jedziemy do Rzeszowa po pewne punkty i nie jest to z mojej strony ostrożność czy asekuracja - dodaje Gościniak. - Żeby wygrać, drużyna musi potraktować rywala bardzo poważnie. Zresztą chłopcy wiedzą, że nadmierny luz może się źle skończyć.

Jeżeli AZS zdobędzie w Rzeszowie trzy punkty, ma szansę powiększyć przewagę nad Skrą Bełchatów. Wicelider wyjeżdża w niedzielę do Olsztyna na mecz z PZU AZS i może mieć kłopoty ze zgarnięciem całej puli. To spotkanie (transmisja o godz. 15 w TV 4) zapowiada się najciekawiej w XIV kolejce. W sobotę o godz. 13. przed kamerami zagrają siatkarze Jastrzębskiego Węgla i Polskiej Energii Sosnowiec. Pozostałe pary tworzą AZS Politechnika Warszawa - AZS Nysa i Górnik Radlin - Mostostal Kędzierzyn.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.