Rozmowa z Jacquesem Freitagiem

- Nie mógł bym w ogóle skakać, gdyby Adidas specjalnie dla mnie nie zaprojektował butów - nie kryje mistrz świata w skoku wzwyż

Maciej Łopatto: Czy na pewno zabrałeś ze sobą lekkoatletyczne kolce?

Jacques Freitag: (śmiech). Tak. Nie będzie problemu. Tym razem wziąłem trzy pary. Nie powtórzy się historia z Santiago de Chile, kiedy zapomniałem butów i skakałem w joggingowych, które na dodatek były za małe. Teraz mam swoje własne, zaprojektowane tylko dla mnie, mój własny wzór. Miejmy nadzieję, że pomogą mi wygrać.

Możesz powiedzieć coś więcej o tych butach?

- Adidas zaprojektował je specjalnie dla mnie. Bez nich nie mógłbym skakać. Po kontuzji mam częściowo naderwane więzadła w stopie. Aby wzmocnić te włókna, które nie zostały naderwane i po to by zapobiec kontuzji Adidas wymyślił buty, które właśnie przed kontuzją mają mnie uchronić. Są tak zbudowane, żeby kostka mi się nie wykręciła i żeby obciążenie w jak najmniejszym stopniu było odczuwalne. Zapewniają dobrą amortyzację. Kontuzja już się nie przydarzy. W Atenach pozbawiła mnie medalu. Takie rzeczy jak kontuzje zdarzają się. Czasami nie da się ich uniknąć. Ale teraz jestem bardziej zabezpieczony i zdrowy. W pełni sił. Wyjdę więc jutro na rozbieg i dam z siebie wszystko.

Czy skok wzwyż to najpopularniejszy sport w Republice Południowej Afryki? Przecież Hestrie Cloete, Twoja rodaczka też jest mistrzynią świata a w Atenach była druga.

- Nie. Na pewno nie jest to najpopularniejsza dyscyplina. Przed lekką atletyką jest na pewno krykiet, rugby, piłka nożna. Nie wiem jak to się dzieje. Na pewno mamy utalentowanych sportowców, dobrą federację, ale też szczęście. Wynika to też może z mentalności ludzi z Południowej Afryki. Jesteśmy nieustępliwi. Gotowi na zmierzenie się z najlepszymi w danej dyscyplinie. W skoku wzwyż akurat wygrywamy. Dochodzi się też do tego ciężką pracą.

Miałeś okazję startować już w hali, która nie jest przeznaczona do lekkiej atletyki?

- W hali do koszykówki na pewno jeszcze nie. To będzie też mój pierwszy raz w tak dużej hali. W Sztokholmie występowałem jeszcze w obiekcie, gdzie zwykle jest lodowisko.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.